SUMA MAŁYCH KROKÓW

Autor: Miss Ferreira

Poranki. Do naszej sypialni w pełni wyciemnionej światło przenika tylko w jednym nieszczelnym miejscu. Biegle wróżę pogodę z tej wątłej wiązki. W listopadzie wlewa się odrobina rozmytego światła, jakby ktoś wodę wymieszał z mlekiem. Nie lubię tej aury. Wymykam się bezszelestnie do kuchni, po drodze nasłuchując miarowych oddechów. Idę do kuchni, gdzie wszystko zdaje się jeszcze spać. Brzozy za oknem i lodówka w rogu. Biorę gruby gęsto tkany koc, otulam nim ekspres, żeby przedwcześnie nie zbudzić domowników i z lubością patrzę, jak kubek napełnia się kawą a cały dom jej aromatem. Najbardziej ponure poranki odzyskują wtedy kolor.
Czy kiedykolwiek myślę nad tym, jaka drogę przebyła moja kawa, zanim osłodziła mój poranek?
Raczej nie, chociaż na zawsze utkwiła w pamięci nasza pierwsza podróż do Brazylii.
Przemierzaliśmy samochodem jakieś niewiarygodne odległości, czasem kilka godzin jadąc przez pustkowie. Niecierpliwie wypatrywaliśmy, czy w końcu horyzont odda nam ludzi i cywilizację?
Któregoś dnia podróży naszym oczom ukazały się ogromne zielone pola, znaczone symetrycznie szeregami drzew. Z daleka przypomniały nasze polskie sady z jabłkami.
Pracowało przy nich mrowie ludzi, bo trwały właśnie zbiory. Zatrzymaliśmy samochód na poboczu.
Od razu ktoś przybiegł na przywitanie, dostrzegając w nas zapewne europejskich turystów za sprawą mojej nienaturalnie jasnej cery. To byli rdzenni mieszkańcy Brazylii. Przemili, uśmiechnięci, ciekawi, dzieci zawsze chciały dotknąć moich blond włosów.
Ktoś wręczył mi garść owoców, które zbierali. Maleńkie twarde czerwone kuleczki, przypominające trochę dzikie wiśnie.
– Kafe! Kafe! – wykrzykiwali, ubawieni moim zdziwieniem.
Kołatały mi się po głowie jakieś podręcznikowe obrazy, że kawa nie wygląda jak znane nam ziarna, ale te małe czerwone owoce niczym nie przywodziły jej na myśl. A już z pewnością nie zapachem.
Chciałbym wyrwać Was dziś listopadowi i zabrać do Ameryki Południowej, co prawda nie do Brazylii, ale do Gwatemali, dlaczego? Zaraz się przekonacie.
Obiecuję, że od tej pory każdy poranek z kawą będzie jeszcze lepszy.

Owoce kawowca

Owoce kawowca

Gwatemala
Gwatemala jest piękna. Matka Natura miała jakiś potwornie dobry dzień, kiedy dawała jej góry, wulkany, lasy tropikalne i dwa oceany. W ośmiu różnych regionach uprawia się drzewa kawowca, które tworzą gigantyczne plantacje. Dlatego o Gwatemali się mówi, że jest kawowym sercem Ameryki Środkowej.
Wygląda jak raj, ale na co dzień dotykają ją problemy, o których nie mamy pojęcia. Wyobraźcie sobie, że nie macie, co zrobić ze swoimi odpadami. Że po Wasze śmieci nie przyjeżdża śmieciarka, nie ma kontenerów, segregacji, słowem żadnej infrastruktury, która porządkowałaby tę część życia.
Co robicie w takiej sytuacji?
W Gwatemali śmieci trafiają do rzek, na wysypiska, które są ogromnymi hałdami trujących odpadów, lub są palone. Problem nasilił się, kiedy zamiast liści bananowca służących za opakowania, pojawił się plastik.
W teorii problem powinno rozwiązać państwo. Ale kiedy teoria zawodzi, potrzeba ludzi, którzy chcą naprawić kawałek świata. Dla Gwatemali okazały się to dwie dziewczyny z Polski…

Kim są dziewczyny z 88 Graines i na czym polega akcja Coffee Co-Changers?
Jola i Agata chodziły razem do szkoły w Tychach. Potem dorosłość rozrzuciła je po świecie i przez 17 lat nie miały kontaktu. Aż do dnia, w którym Agata zobaczyła w mediach społecznościowych zdjęcie Joli z Boliwii. Zaczęło się od komentarza na facebooku, a skończyło na wspólnej podróży do Ameryki Południowej w poszukiwaniu najlepszej kawy. Brzmi romantycznie? I to jak. Dziewczyny początkowo też tak uważały. Jednak spotkanie z rzeczywistością bolało. Biznes kawowy był bajką pełną zgrzytów i nieetycznych działań, gdzie wykorzystuje się przyrodę i drugiego człowieka.
Dziewczyny podjęły decyzję, że muszą coś z tym zrobić.
Podróż za najlepszą kawą na świecie trwała, ale teraz chodziło to, żeby znaleźć tę, która jest pozyskiwana etycznie, ludzie uczciwie wynagradzani za swoją pracę, a środowisko nie cierpi przez działania nieodpowiedzialnych plantatorów.
Tak powstała założona przez dziewczyny firma 88 Graines. Pomysł polega na tym, że kawa od najlepszych farmerów z Ameryki Południowej trafia do… polskich palarni!
Akcja Coffee Co-Changers to projekt, który zakłada pomoc krajom Ameryki Południowej przy tych najbardziej pilnych problemach. W tym momencie uwaga skupia się na Gwatemali i uporaniu się z zalewem śmieci.
W Coffeedesk znajdziecie trzy kawy wypalone specjalnie na potrzeby tego projektu. To SIMPLo, Audun Coffee i Hard Beans. Dwa złote z każdego sprzedanego opakowania zostaną przekazane na pomoc Gwatemali.
Za te pieniądze zostaną zbudowane specjalnie stanowiska z kontenerami do segregacji odpadów, w lokalnych szkołach będą prowadzone zajęcia dla dzieci z recyklingu i ochrony środowiska, niezbędna jest też edukacja mieszkańców regionu w zakresie przygotowywania kompostu, dzięki któremu lokalne rolnictwo będzie bardziej efektywne i zrównoważone.
Jak my ludzie z Polski mieszkający tak daleko możemy pomóc? Bardzo prosto! Wystarczy wypić kawę, która pochodzi z pewnego źródła.

Skąd jest Twoja kawa?
Poranek. Kubek napełnia się kawą, dom aromatem. Wiesz, skąd może być Twoja kawa?
Między wulkanami Fuego i Acatengo w Gwatemali rozpościera się zielona kraina będąca częściowo rezerwatem przyrody. Przez wiele lat rosły tam drzewa pomarańczowe, kiedy więc sto lat temu w 1920 roku założono plantację kawy, nazwano ją El Naranjo (pomarańcza, a właściwie „pomarańcz”). Właścicielem firmy jest dziś Jose Moreira, który produkuje również nabiał dla lokalnej społeczności.
To z ziaren zebranych na jego plantacji została wypalona kawa przez SIMPLo.
Neto Perez właściciel plantacji Finca La Torre reprezentuje czwarte pokolenie producentów kawy.
Opracował autorską metodę suszenia kawy, dzięki czemu ma ona jeszcze lepszą jakość.
Z tych ziaren powstała kawa Audun Coffee.
Właścicielami firmy Finca El Oregano są Diana i Hector Ovalle. Kultywują tradycję swoich przodków, którzy uprawiali kawę od XIX wieku, chociaż jest ciężko, bo ich region zmaga się z niedoborem wody.
Z kawy zebranej na tej farmie pochodzą ziarna wypalone przez Hard Beans.

W Gwatemali śmieci trafiają do rzek, na wysypiska, które są ogromnymi hałdami trujących odpadów, lub są palone.

W Gwatemali śmieci trafiają do rzek, na wysypiska, które są ogromnymi hałdami trujących odpadów, lub są palone.

Suma małych kroków
Na skraju naszego lasu przy głównej ścieżce stoi na koślawej nodze tabliczka. Na grubej dykcie dziecięca dłoń kolorowymi literami wypisała „prosimy nie wyrzucać śmieci do lasu”.
Aż dziwne, że naprędce sklecona tabliczka przetrwała już tyle sezonów, nie porwał jej wiatr, ani nie zmyły deszcze.
Kiedy cztery lata temu zostawiliśmy miasto i uciekliśmy na wieś, nie miałam pojęcia, że zaraz za domem rozciągają się bajkowe krajobrazy łąk, lasów, pól i rzeki.
Zakochałam się w tych miejscach do szaleństwa. Potem przyszła wiosna i brutalnie rozprawiała się z moimi wyobrażeniami o dziczy za domem.
To wtedy zaczęliśmy zabierać na spacery worki na śmieci. Wtedy też dzieci wpadły na pomysł, żeby zrobić i postawić w lesie tabliczkę z prośbą o niewyrzucanie śmieci.
Kiedy rozmawiałam z Agatą z 88Graines, powiedziała coś bardzo ważnego. Zawsze będą ludzie, których tematy związane z ekologią i przyszłością świata nie będą interesować i pewnie raczej nigdy ich nie zainteresują. Ale są też tacy, którzy podniosą z ziemi nieswojego śmiecia i tacy jak Jola, która rzuciła wszystko dla ratowania Gwatemali. Pojedyncze działanie z pozoru nie zmienia nic, ale suma tych działań może zmienić dużo.
Możemy podnieść z ziemi cudzego śmiecia, segregować swoje odpady, kupić kawę z pewnego źródła, wspomóc Coffee Co-Changers.
Możemy. A suma naszych małych kroków może zmienić świat.


*Wpis powstał we współpracy z Coffedesk.
** Zdjęcia użyte we wpisie należą do Coffeedesk

Podobne posty

4 komentarze

Pola - odpoczywalnia 24 listopada, 2020 - 8:06 pm

Piękna inicjatywa, my też kupujemy kawę fair trade. Wychodzę z założenia że jeśli już kupuję coś co podróżuje do mnie przez pół świata, to niech chociaż źródło będzie w miarę pewne.
Tutaj super jeszcze z tą kasą na pomoc.
Fajnie Sara, że wspierasz takie inicjatywy i o nich mówisz. Ściskam!

Odpowiedź
Miss Ferreira 26 listopada, 2020 - 7:55 am

Dziękuję Pola <3

Odpowiedź
O STROJENIU FOCHÓW I STROJENIU DOMU, CZYLI JAK ZROBIĆ ŚWIATECZNE OZDOBY – Miss Ferreira 26 listopada, 2020 - 8:29 am

[…] Wam ostatnio, że dzieci prosiły mnie o przystrojenie domu na Święta, a skończyło się na awanturze i strojeniu fochów. Pozwólcie więc, że dopiszę do tej […]

Odpowiedź
Aga 26 listopada, 2020 - 11:59 am

Alez oczywiscie. Ale tez normalne jest to, ze niektorym takie reakcje moga sie wydac alarmujace. Czesc osob pomysli: ech, nie tylko ja tak mam, inna czesc: w sumie to chyba nie jest ze mna az tak zle. I to niezaleznie od tego, ze to jest tylko jeden post i mikroskopijny wycinek Twojego zycia – o czym nalezy pamietac przede wszystkim, zanim zacznie sie komus na tej podstawie zalecac terapie.

Odpowiedź

Skomentuj Miss Ferreira Cofnij odpowiedź