Chciałam napisać o czyś całkiem innym, ale oto przed PKiN w Warszawie zaparkowała Czarna Wołga. Naród jak stał, tak porzucił wszelkie czynności i pędem ruszył wyrazić swoje zdanie w temacie.
Kiedy byłam małą dziewczynką moi rodzice mieli znajomego, który z zamiłowaniem powtarzał sformułowanie „obiektywnie rzecz biorąc”. Cmokał przy tym znacząco i gestykulował z taką pewnością, że obiektywnie rzecz biorąc był w swojej roli wielce wiarygodny.
Pamiętam, że z pasją obiektywnierzeczbrał na każdy istniejący temat. Od sztuki przez politykę po medycynę. Był w stanie powiedzieć obiektywnie, czy aktorka jest piękna oraz czy zupa jest smaczna. Można było polegać na jego opinii i z czystym sumieniem zrezygnować z własnej, skalanej wszak rysą subiektywizmu.
Minęły lata. Wraz z nimi moja pamięć o Obiektywnie Rzecz Biorącym Znajomym, gdy wtem! Pojawił się Internet. Stał się areną dla wszystkich tych Obiektywnie Rzecz Biorących Ludzi, którzy mają opinię na każdy temat. To zapewne był smutny dzień dla znajomego moich rodziców. Ciekawa jestem jak poradził sobie wówczas wobec opinii innych – odmiennych, a jednak nie mniej obiektywnych niż jego.
Ta historia brzmi jak dowcip, a jednak miała miejsce podczas moich studiów. Wykład, na auli kilkaset osób, jeden ze studentów podnosi rękę. – Tak słucham pana? – pyta profesor. Na to niesforny student: „Przepraszam, chciałbym wtrącić swoje cztery litery”.
Nie mam zdania. Na wiele tematów. Nie mam pojęcia co uważać. Nie wiem. Kiedyś się tego wstydziłam. Teraz często mówię otwarcie: „Nie wiem”.
I powiem Wam, że wolę nie mieć opinii niż nonszalancko wrzucać swoje cztery litery. To tu, to tam. Albo najlepiej wszędzie.
Ale to tylko taka moja opinia, dość subiektywna, obiektywnie rzecz biorąc.
Tymczasem zapraszam Was do obejrzenia zdjęć. Robiliśmy je gdzieś w Warszawie, za Pałacem Kultury i Smogu. Spowici smrodem i mrozem.
Na koniec obiektywnierzeczbraliśmy na temat drugiego zdjęcia. On mówi, że jest źle skadrowane i mam obcięte nogi. Ja mu na to, że takie zdjęcia lubię najbardziej. On na to, że bardzo niedoskonałe, ja na to, że takie są najlepsze.
Ostatecznie do myślenia dało nam pierwsze zdjęcie.
RELAX.
płaszcz – Even&Odd (via Zalando)
czapka i szalik – Monika Kamińska
torebka – Lidl
6 komentarzy
Chyba jesteśmy pokrewnymi duszami.Czytając Ten wpis, w połowie tekstu uświadomiłam sobie z uśmiechem, że ja też tak mam! Bywa, że nie mam zdania, mam, ale nie chcę się nim dzielić z innymi i od pewnego czasu (chyba czuję się coraz dojrzalszą kobietą) nie wstydzę tak jak Ty mówić: „Nie wiem”. Dziękuję, że napisałaś o tym, czuję się teraz o niebo lepie, bo mam wrażenie, że wokół mnie sami „mądrale, eksperci od wszystkiego i wielcy mówcy”.
Obiektywnie rzecz biorąc, to ten szalik jest naprawdę w pytkę! I przepięknie zgrał się z kolorem płaszcza.
Niestety ja to chyba jestem z rodzajów tych Twoich kolegów ze studiów, co to wszędzie swoje 4 litery wtrącą, ale staram się, przyrzekam po stokroć, że staram się, nie odzywać się wcale, albo w bardzo skróconej formie, gdy wiedza moja na dany temat jest widocznie ograniczona.
Pozdrawiam Cię Pani Fereiro i pisz w końcu tę książkę, to z całą pewnością, obiektywnie rzecz biorąc, powinnaś zrobić już to dawno!
Buziaki przesyłam z równie smogowego (ale cały czas bardzo kochanego) Wrocławia, który to w piątek był najbardziej zanieczyszczonym miastem w Europie!
Saro jak zawsze pięknie. Powiedz co robiłaś z włosami, mam na myśli kolor (jasna część?)to refleksy?
Tak, zawsze w okolicy stycznia robię refleksy, bo po zimie jestem ledwo blondynką i czuję się „smutna” 😀
Saro, czy możesz mi zdradzić co masz na podłodze z toalecie/łazience? są to płytki czy kamień(jaki rodzaj) ?
Świetne zdjęcia w tym smogu…