Siedzę na kanapie odziana w piżamodres, zaprojektowany przez osobę pozbawioną talentu, wyobraźni i gustu.
Nos od rana daje popis swoich możliwości produkcyjnych. Na stopy po hipstersku wrzucone dwie różne skarpety. Włosy przyklejone do głowy, makeup w kosmetyczce na półce.
I wreszcie gwóźdź programu, centrum stylizacji – okular pozbawiony jednego z zauszników, nonszalancko zarzucony na ucho…
Obraz nędzy i rozpaczy godny Victora Hugo uzupełniają akcesoria i gadżety – kubek z amputowanym uchem, chusteczki w modnym białym kolorze i pstrokaty szal.
Wtem u progu staje mąż i kwituje:
– Miss Ferreira?! Niemożliwe!
Jaki morał płynie z tej historii, zapytacie.
Otóż każdy miewa gorsze i lepsze dni, grunt to nie przywiązywać się za mocno do tych gorszych 😉
Wszystkiego dobrego, mimo wszystko!
Sara
PIŻAMODRES
poprzedni post