„Przedmiejskie domki tonęły wraz z oknami, zapadnięte w bujnym i zagmatwanym kwitnieniu małych ogródków. Zapomniane przez wielki dzień, pleniły się bujnie i cicho wszelkie ziela, kwiaty i chwasty, rade z tej pauzy, którą prześnić mogły za marginesem czasu, na rubieżach nieskończonego dnia. Ogromny słonecznik, wydźwignięty na potężnej łodydze i chory na elephantiasis, czekał w żółtej żałobie ostatnich, smutnych dni żywota, uginając się pod przerostem potwornej korpulencji. Ale naiwne przedmiejskie dzwonki i perkalikowe, niewybredne kwiatuszki stały bezradne w swych nakrochmalonych, różowych i białych koszulkach, bez zrozumienia dla wielkiej tragedii słonecznika.”
Bruno Schulz Sklepy cynamonowe
***
ona nosi imię wysokiego słonecznika
który zakochany bardzo
odwraca wniebowziętą głowę
z tysiącem złotawych źrenic
w szerokie liście
rojem pszczół
opada słońce
więc dźwięczy
słonecznik
w niebiesko rzucony
złoto
a Van Gogh – który
istniał tylko w wyobraźni aniołów
sadzi go na płótnie
i przykazuje świecić
Halina Poświatowska
3 komentarze
Piękne słoneczniki, sielska wieś…
Uwielbiam taki klimat na zdjęciach, uwielbiam słoneczniki 🙂 U mnie jeszcze są dość małe, ale mam nadzieję, że mi też niedługo uda się wykonać jakieś zdjęcia w nich 🙂
Fotografie niczym zatwierdzane przez Van Gogha zapierają dech w piersiach <3