Jak pewnie wiecie, w każdą środę prowadzę dla moich dzieci zajęcia kulinarne. Uwielbiają to. Potrafią już sporo upichcić. Staram się przemycać im wiedzę o tym, jak jeść zdrowo, więc podstawą przepisów są warzywa.
Ostatnio coraz częściej rozmawiamy o tym, co robić, żeby nie marnować jedzenia.
W ostatnią środę wracałam do domu pochłonięta myślami tak gęstymi, że dopiero przed domem oprzytomniałam, przypominając sobie, że przecież dziś gotujemy z dziećmi!
Już miałam zawrócić i jechać do sklepu, kiedy pomyślałam, że oto doskonały moment na lekcje pt „co ugotować, jeśli w lodówce mamy tylko światło!”
I doprawdy czasem uważam, że powinnam być marketingowcem, bo sposób, w jaki sprzedałam dzieciom tę informację, wprawił je w euforię. Oto dziś w naszej kuchni zajęcia z magii kulinarnej! Jak wyczarować jedzenie za pomocą różdżki z natki pietruszki. Mama Potter czaruje gotuje. Wstęp tylko dla wtajemniczonych.
W lodówce faktycznie były hektolitry światła. Poza tym w dolnej szufladzie dokonywały żywota marchewki. Natka pietruszki przejęta ich losem całkiem zmizerniała. Samotna cebula, leżąca obok wydawała ostatnie tchnienie. I jeszcze coś. W garnku wciśniętym w kąt lodówki zalegał dwudniowy ryż, który nie zdążył załapać się do zupy pomidorowej.
Mówię Wam. Jeśli macie przed sobą kilka składników, które nie mają przed sobą żadnej przyszłości, to zróbcie z nich kotlety.
Kotlety to wspaniały sposób na wykorzystanie starego ryżu.
SKŁADNIKI (w wypadku kotletów z ryżu, proporcje nie mają większego znaczenia, ryż świetnie się lepi i dobrze smaży)
ugotowany ryż
starte marchewki (u mnie to było sześć małych)
cebula (polecam podsmażyć ją przed dodaniem)
natka pietruszki
jajko
sól
pieprz
WYKONANIE
W misce mieszamy wszystkie składniki – ryż, starte marchewki, podsmażoną cebulę, poszatkowaną natkę, jajko, pieprz, sól.
Z powstałej masy formujemy małe kotlety – kulki nieco większe od orzecha włoskiego, po czym spłaszczamy je.
Smażymy na gorącym oleju aż się zarumienią.
*jeśli ryż jest wyjątkowo twardy, można dolać do niego trochę ciepłej wody i zmiksować
**racuszki smakują wybitnie dobrze z dodatkiem sosu – jogurt naturalny z majonezem
8 komentarzy
Bardzo podoba mi sie pomysl na wspolne gotowanie z dzieciakami, pomijajac aspekt dydaktyczny- beda to wsponienia nie do przecenienia! Jedna uwaga: dwudniowy ryz to ryzykowny pomysl, nawet jesli wyglada dobrze. Ryz nalezy spozywac w dniu przygotowania i nie odgrzewac (nie to co nasze swojskie ziemniaczki ;P , te zdrowotnie tylko zyskuja po podgrzaniu). Pogooglaj w sieci, moze sie skonczyc przynajmniej mala rewolucja w zoladku 😉 Pozdrawiam!
Jestem bardzo zainspirowana tymi Twoimi warsztatami kulinarnymi. Moje dzieciaki mi coś tam razem z nami robią w kuchni, ale zdecydowanie trzeba to robić częściej!
A kotlety wyglądają bardzo zacnie!
Wygląda smakowicie. Świetna sposób na wykorzystanie resztek. Alternatywa dla bulionu „wrzuć dzisiaj to co masz wyrzucić jutro” 😉
To są czary?!!!
Bardzo fajny pomysł 🙂 U mnie w lodówce zawsze są jakieś azjatyckie sosy, nawet jeśli w towarzystwie samego światła, więc można sobie doprawiać do woli, zwłaszcza sosem rybnym 😀 Aż specjalnie ugotuję ryż, żeby odstał i nadał się do takich kotletów 🙂
Zaciekawił mnie ten post z racji tego, że nie gotuję ryżu w torebkach a sypki i zawsze coś zostanie. Z radością wypróbuję ten przepis.
No w końcu został mi ryż i mogłam wrócić do tego wpisu, chociaż trochę mnie zmartwł komentarz o szkodliwości podstarzałego ryżu, to jednak zaryzykowałam i wyszły mi przepyszne placko-kotlety? co prawda zapomniałam dodać natki pietruszki (pewnie dlatego, że była w zamrażarce)ale dodałam kawałek papryki. Ryż nie chciał mi się kleic więc dorzuciłam jeszcze jedno jajko i trochę mąki. Na pewno jeszcze powtórzę starając się pamiętać o pietruszce, no chyba że się pochoruję, ale na razie mam się dobrze i pozdrawiam serdecznie! (mój pierwszy komentarz! Chyba w ogóle ever w necie)
Haha, jak miło 🙂 W Brazylii raz ugotowany ryż, je się wiele dni, nam też nigdy nie zaszkodził 🙂