Zaraz nie będzie tego wszystkiego

Autor: Miss Ferreira

Jeżeli jestem z czegoś szczególnie dumna albo innymi słowy, jakąś cechę w sobie lubię najbardziej, to moją życiową filozofię, która właściwie sprowadza się do radości z drobiazgów.
Cokolwiek robię i niemal w każdej chwili życia, towarzyszą mi dwa uczucia: wdzięczność i poczucie przejściowości.
Wdzięczność sprawia, że umiem cieszyć się zimowym szarym dniem, chociaż wiecie, jak bardzo tych dni nie lubię. A poczucie przejściowości wypełnia mnie często zbyt szczelnie. Bywa, że go nie znoszę, chcę krzyczeć, kiedy wyciska ze mnie łzy. Gdy widzę kolejne siwe włosy na głowach tych, których kocham najbardziej i kolejne spodnie, z których wyrosły moje dzieci.
Sprawia, że wiem, że jestem u tylko na chwilę. Na moment mam dzieci i rzepak za oknem.
Poczucie przejściowości pozwala mi brać pod rękę porażki i zawody. Szybko się z nimi godzę, następnego dnia o nich nie pamiętam. Nie obarczam nimi ani siebie, ani innych.
Ono też sprawia, że nie chcę od życia zbyt wiele, bo nic nie będzie moje na zawsze. Życie jest dla mnie trochę jak wypożyczalnia. Ktoś może powiedzieć, że jestem mało ambitna – ok, zupełnie nie mam z tym problemu. Może jestem.
Często słyszę od ludzi, że gdybym zrobiła to i tamto, to miałabym dużo więcej pieniędzy. Ludzie dziwią się, kiedy odmownie kręcę głową. Jak mogę nie chcieć więcej pieniędzy, czy aż tyle ich mam?!
Po prostu mam ich wystarczająco. Tyle, żeby spać spokojnie, kiedy przychodzą za duże rachunki i tyle, żeby ludziom mój dobrobyt nie spędzał snu z powiek.
Spokój, którego doświadczam, jest dla mnie bezcenny. W tym sensie jestem bogatsza od rzeszy milionerów.

Niedawno spotkałam człowieka, którego otrzeźwiła dopiero wojna w Ukrainie i to, że musiał uciekać z Kijowa. Był tam zamożnym szanowanym biznesmenem z wielkimi zawodowymi sukcesami. Żonę i dzieci widywał, gdy spali – wczesnym rankiem, gdy wychodził do pracy i późnym wieczorem, kiedy wracał.
Jego żona patrzyła na mnie z żalem, mówiąc: może nie jest taka zła ta wojna, w końcu możemy być razem.
Wydało mi się to smutniejsze od samej wojny.

Przyszedł maj i jakoś słowa mi się wymykają i nie pasują do obfitości, która mnie otacza.
Wczoraj wieczorem wyszłam na spacer, słońce już kładło się ognistą kulą na rzepaku i gorącym strumieniem oblewało mi twarz. Wiatr niósł zewsząd zapachy bzów i odgłosy skowronków. Niebo spowiły delikatne chmury, jakby ktoś porwał na drobne kawałki welon. Pomyślałam, że to zaślubiny z wiosną. Poczułam się nieznośnie szczęśliwa, jakbym odebrała szczęście wszystkim innym i skumulowała je w sobie.
Miałam ochotę wrzeszczeć: czy wy ludzie widzicie to, co ja?! Czy nie chce wam się ryczeć z radości?! Nie chcecie ryczeć ze mną?
A potem rzepak wchłonął w siebie całe słońce, mrok wypełzł na pola a z nim poczucie przejściowości. Zaraz nie będzie tego wszystkiego.
I ja i ten rzepak i moje dzieci będziemy tylko powidokami spod cudzych powiek.

Wybaczcie, jeśli brzmię dziś coach.
Towarzyszy mi takie uczucie, że gdybyśmy jako ludzkość mieli więcej wdzięczności, to wszystko byłoby lepiej.
I ja wiem, że to są dla wielu ludzi wyjątkowo złe czasy, niewłaściwy moment, żeby mówić: „spójrz, jak żółty jest rzepak”.
Ale jakoś tak się składa, że ten moment nigdy nie jest właściwy.

Pomyślcie, za co jesteście wdzięczni.
A jeśli trudno Wam to przychodzi, wyobraźcie sobie życie bez tego, co macie.

Zdjęcia robił mi mój zdolny mąż. Wam też może zrobić, piszcie do niego  TU.

Podobne posty

3 komentarze

Monika 18 maja, 2022 - 7:52 am

Czytam i chłonę każde słowo. Czuję, jakbym czytała Anię z Zielonego Wzgórza i jej zachwyt nad wszystkim, co ją otacza. Na codzień ta uważność na drobne rzeczy, zachwyt nad naturą mi również daje dużo spokoju, wdzięczności za to co mam. Pozdrawiam serdecznie!

Odpowiedź
Marta 18 maja, 2022 - 12:28 pm

Pięknie to napisałaś. Czuję to samo. I chyba nie jesteśmy jedyne, bo Wisława tez to czuje 🙂
„Domyślam się ceny, choć cena z gwiazd zdarta –
dziekuję, doprawdy nie czuję się warta.
Nie szkoda to dla mnie zachodu i słońca?
Jak ma się w to bawić osoba żyjąca?
Na chwilę tu jestem i tylko na chwilę:
co dalsze, przeoczę, a resztę pomylę.
Nie zdążę wszystkiego odróżnić od próżni.
Pogubię te bratki w pośpiechu podróżnym.
Jużc hoćby najmniejszy – szalony wydatek:
fatyga łodygi i listek, i płatek
raz jeden w przestrzeni, od nigdy, na oślep,
wzgardliwie dokładny i kruchy wyniośle.”

Pozdrawiam Cię serdecznie

Odpowiedź
Anonim 18 maja, 2022 - 1:23 pm

Pieknie napisane.

Odpowiedź

Skomentuj Monika Cofnij odpowiedź