Kochani!
Dostaję od Was trochę maili z pytaniami, jak utrzymać formę w ciąży. Dziękuję że łechcecie moją próżność 🙂
Dziś zatem zdradzę Wam mój patent na utrzymanie zgrabnej sylwetki w błogosławionym stanie.
Potrzebne Wam do tego będą trzy zasadnicze składniki: 3,5 latek, 1,5 roczniak i schody.
Eskapada do ogródka zaczyna się ok. godz. 9.00. Zbynio zawsze musi wygrać ten poranny wyścig i pierwszy zbiec ze schodów. Jak sam mówi, czyni go to bohaterem. Ani ja, ani Ąfel nie możemy serio pomyśleć o podium.
Witam w ogródku, urządzonym zgodnie z zasadą „co dwie głupie, małe głowy, to nie jedna”.
Wracam na górę. Do porannej kawy. Mój mały rytuał, którego nie potrafię sobie odmówić. Po ok. 5 minutach błogi spokój okraszony aromatem cynamonu imbiru i kardamonu zostaje zmącony dramatycznym wołaniem:
– Mamo sisi! Sisi!
– Mamo Ąfel chce sisi! – wtóruje mu wierny tłumacz.
Pędzę zatem, niczym petarda wystrzelona z procy, po schodach do ogródka żeby złapać sisi do nocnika, tam zaś spotykam dwie pary oczu patrzące na mnie, jak na idiotę, który ma omamy słuchowe.
– Ąfel chcesz sisi?
– Nieeeee…
Wracam, po schodach na górę, rozważając czy to możliwe, że zaczynam wariować i ulegać omamom słuchowym… Do kawy, o kilka stopni chłodniejszej, cynamon wietrzeje… Kilka łyków…
– Mamo, mamo!
– Mamo, Ąfel cię woła!
– Mamo! Mamo!
– O co chodzi?
– Uśtać! ce uśtać!
– Mamo ona chce się pohuśtać!
– Nie teraz! Chcę dokończyć kawę!
Chwila ciszy, która potrzebna jest Ąflowi, aby rozczarowanie przerodziło się w żałosne kwilenie. To brutalne zderzenie z rzeczywistością musi przetrawić w spokoju, schowana za rogiem domu, dokładnie tam gdzie tracę ją z oczu… Teraz ja staję przed wyborem, albo będę drzeć się z balkonu ku uciesze sąsiadów, żeby Ąfel powrócił na łono ogródka, albo wykonam kolejną serię ćwiczeń na rzecz zgrabnych nóg i pośladków przy pomocy schodów.
Zbiegam na dół, chwytam nieszczęsnego Ąfla za frak i posyłam do stu diabłów czyli do piaskownicy, nakazuję ciszę i zrobienie babki lub ugotowanie zupy!
Wróciwszy na górę po schodach, wychodzę na balkon, żeby upewnić się czy Ąfel poddał się nakazom z należytą pokorą. Owszem, lecz gdzie jest Zbynio??? W odpowiedzi słyszę walenie w drzwi godne rosłego chłopa i Zbynia radośnie informującego całe osiedle:
– Mamo, muszę na górę, bo chcę kupę!
Czy wypada mi w tej sytuacji odmówić? Sami powiedzcie.
Schodzę więc na dół, wchodzę na górę, czekam, po czym schodzę na dół i wchodzę na górę. Upewniam się czy w piaskownicy, oprócz foremek i wiaderek są też moje dzieci. Wracam do zimnej kawy…
Roszczeniom i życzeniom cały dzień nie ma końca. A ja jak ten Dżin z butelki spełniam wszelkie zachcianki. Latać tylko nie umiem.
Oto niezawodny sposób na zgrabną, ciążową sylwetkę. Korzystajcie póki możecie, bo myślę o wyrobieniu patentu 😀
Ściskam Was
Sara
Dzisiejsze zdjęcia są autorstwa Ani, z którą miałam ogromną przyjemność spędzić pół dnia, w trakcie którego dostała awans na ulubioną ciocię i pozwolenie na lulanie do snu 🙂
Koniecznie odwiedźcie Anię i sami powiedzcie, nie chcielibyście takiej apetycznej cioci?
dress/sukienka – Sheinside
jacket/marynarka – vintage
heels/szpilki – Stradivarius
clutch/kopertówka – vintage