Święty Mikołaj, który mnie obsługuje jest nietypowy. Nie dość, że pojawił się zdecydowanie za wcześnie, to jeszcze zamiast wejść przez komin po prostu przyniósł mi komin.
Nie dowodzi też zaprzęgiem sań, zamiast tego serfuje po internecie.
W ten oto sposób pewnego dnia, podczas buszowania w przestworzach internetowych zajrzał do sklepu me&BAGS.
A że mój Mikołaj ma też całkiem wytrawny gust, nie mógł pozostać obojętny na galanteryjne wdzięki wielce zdolnych projektantek z Krakowa.
Tak oto w moje palczaste dłonie trafiła ta szlachetna kopertówka, a łabędzią szyję o gęsiej skórce przyozdobił jakże zacny komin!
Jak widać na załączonej ilustracji obrazkowej, mój związek z burgundem trwa i ma się nieźle.
Zawsze mieliśmy się ku sobie, jednak ostatnio nasz romans przybrał na intensywności ku niezadowoleni mojego szanownego małżonka, który zawsze na barwę tę patrzył z ukosa i uważał za zasadną jedynie w wypadku buraka.
Teraz aż strach pytać męża czy w tych niezwykłych cyrkumstancjach, to ja awansowałam na to jakże zacne warzywo, czy po prostu burak przybrał na zacności.
Nie chcę wiedzieć!
Ściskam Was
Sara
ZDJĘCIA – ALA
kopertówka,komin – me&BAGS
peleryna – chińczyk (podobną znajdziecie TU)
kozaki – Venezia
spódnica,bluzka – lumpex