Poranne wiadomości radiowe zmiażdżyły mnie informacją, że teraz Edyta Górniak ma dłuższe siekacze, proporcjonalne w stosunku do nieproporcjonalnie wielkich w stosunku do reszty twarzy ust.
Siekacze Edyty Górniak bezlitośnie poszatkowały mój mózg na drobne kawałeczki. Poczułam, że część mózgu będąca śmietnikiem zatrważająco zwiększyła swoją powierzchnię.
Niech ktoś odetnie mi dopływ wiadomości! – zakrzyknęłam błagalnie.
Decyzja Edyty do przedłużenia zębów, jak włosów, mnie także zainspirowała do bycia piękniejszą.
Co prawda w domowych warunkach trudno zrobić coś z zębami, poza roztrzaskaniem ich o twarde płytki w kuchni, dodatkowo jakiś wewnętrzny głos, nie wiem rozsądek? Intuicja? Podpowiadał, że brak siekaczy mógłby niekorzystnie odbić się na moim wyglądzie.
Zostawiłam więc zęby w spokoju. Uznałam, że największy wpływ mam na własną garderobę.
Podręcznik Kobiety Eleganckiej z 1922 roku rzecze:
„Jest wiele kobiet, które pod pretekstem oszczędności, gdy tylko wrócą do domu zdejmują suknię, gorset i ładne dessous*, aby się odziać w stara spódnicę, lichą koszulę i brzydki peniuar**.
Gdy mąż wraca wieczorem po całodziennej pracy i radby ujrzał trochę wdzięku i elegancji, znajduje przy sobie jakieś stworzenie bezkształtne i źle ubrane. Wielkim błędem wielu kobiet jest myśl, że skoro się już raz zdobyło męża, można dalej nie dbać o mnóstwo szczegółów tualetowych. Pod pozorem, że kobieta żyje wyłącznie w domu, nosi się zniszczony peniuar i przydeptane pantofle, pod pretekstem cnoty kobieta kładzie koszulę z płótna z jakiego można by szyć worki, brudny gorset i licha spódniczkę…
A później dziwią się te kobiety, że męża ich usidli pierwsza lepsza w sukience za pięć tysięcy marek.”
Mija sto lat, Ferreira wraca do domu, odziera się ze szlachetnej garderoby, przywdziewa liche łachmany, zadziera mizerną kiecę i lezie do garów.
Być może gdyby moim mężem był Rober Kupisz, byłby zachwycony kloszardem w kuchni. Niestety pan Ferreira jest tradycjonalistą i lubi swoją żonę w bardziej kobiecym wydaniu.
Nie jestem zdania, że dla faceta trzeba się poświęcać. Nie zamierzam przedłużać zębów, prasować twarzy czy tłoczyć silikon w klatkę piersiową. Uznałam jednak, że sytuacja w której pan Ferreira prezentuje się lepiej niż pani Ferreira jest niedopuszczalna! Na myśl o sąsiadach szepczących po kątach „on taki piękny, ona taka łachudra!”, doznałam mdłości. Oczami wyobraźni widziałam stado rozjuszonych kobiet, każda w sukni za tysiące marek, czyhających na mojego małżonka.
Z ogromnym żalem więc poczęstowałam śmietnik stertą łachmanów, której nie powstydziłby się ani górnik, ani murarz.
Nauczyłam się gotować z wdziękiem, sprzątać z gracją i dbać o dom w sposób nieco bardziej wytworny.
Ulżyło mi, nikt nie wyrzuci mnie z własnego domu sądząc, że jestem bezdomna, nie dostanę zawału na widok włóczęgi w lustrze i na dźwięk domofonu do drzwi.
*dessous – w tym znaczeniu bielizna.
**peniuar – okrycie wierzchnie przeznaczone do noszenia w sypialni.
trencz – Sheinside
bluzka – Unisono
dżinsy – lumpeks
szpilki – allegro (kupowane sto lat temu, nie pytajcie o sprzedawcę, nie mam pojęcia)
torba – Paulina Schaedel
biżuteria – Apart
zegarek – Daniel Wellington (na hasło „missferreira” dostaniecie 15% zniżki podczas zakupów)