CO NA WESELE?

Autor: Miss Ferreira

Rodzinnie uwielbiamy Muminki. Osobiście uważam, że oprócz mojej mamy, najlepszą matką na świecie jest Mamusia Muminka.
Poza tym niemal każde zdanie wypowiedziane przez któregokolwiek z bohaterów Doliny Muminków doskonale nadaje się na sentencję, np. „odkąd spadła ze skały wydaje jej się, że jest księżniczką”.

Zaczął się sezon weselny i przyznam, że niejedna przyszła panna młoda zachowuje się, jakby spadła ze skały właśnie.
Sama miałam ogromną przyjemność wcielenia się w rolę panny młodej. Owszem, czułam potrzebę uzewnętrznienia swojego wewnętrznego ryku szczęścia, starałam się jednak pamiętać, że to JA wychodzę za mąż, a nie cały świat ze mną. Ba, mało tego, że większość świata wcale tego nie wie! I choć brzmi to brutalnie, to ludzi nie interesuje krój mojej sukni, czy welon został wykonany z koronki francuskiej czy z nałęczowskiej, skąd przyjechały wiśnie na tort, jak długi jest tren, czy bukiet z mleczy czy raczej storczyki…
Jestem przekonana, że każda z nas uświadczyła koleżanki, która przeszła nieznośną metamorfozę przedślubną i też odliczałyście dni do jej zamążpójścia, ale ze zgoła innych powodów…

Skoro już mowa o zaślubinach, to chciałam odnieść się do ubraniowej etykiety na tę okoliczność.
Etykiety, lub po prostu garści głupstw z którymi zupełnie się nie zgadzam.

Na ślub nie należy przychodzić ubranym na czarno, bo to kolor zarezerwowany dla żałobników.
Bzdura! Wesele jak sama nazwa mówi jest wesołe, nasz stan odzwierciedla mina, a nie kolor sukienki. Poza przypadkami kiedy za mąż wychodzi twoja druga połówka, a ty jesteś tylko gościem, nie ma powodów do smutku.

Nie wypada kilka razy zakładać tego samego.
Osobiście bojkotowałam tę idiotyczną zasadę całymi latami, zakładając tę samą małą czarną.
Ponieważ w ostatnim czasie zostałam poddana zabiegowi biernej liposukcji w postaci trójki krwiopijców, którzy wyssali ze mnie to i owo, w tym sezonie musiałam pożegnać się ze swoją ukochaną małą czarną. Muszę poszukać mniejszej.

Na ślub nie wypada przychodzić w spodniach.
A ja Wam mówię, że lepsze eleganckie portki niż przebranie ptysia z okolicznej wypożyczalni strojów karnawałowych.

Biel zarezerwowana jest dla panny młodej.
Pod warunkiem, że nie jesteście tzw „wedding crashers” to chybia wiecie, kto jest panną młodą i nie pomylicie jej z inną kobietą tylko dlatego, że jest ubrana na biało.
Osobiście przestrzegam tej zasady, bo często nie znam ślubnej na tyle żeby mieć pewność, że na mój widok się nie obrazi i nie zatrzaśnie za sobą drzwi kościoła.
Niemniej chciałam wyrazić swoją dezaprobatę i prosić panny młode o więcej dystansu.

Sobie i Wam życzę, aby niezwykły sezon ślubny nie sprowadził nas na manowce szaleństwa i absurdu. Warto na tę okoliczność skorzystać z bezpłatnych usług Zdrowego Rozsądku.

Pozdrawiam
Sara







Zdjęcia Ania

sukienka – Szafomania| żakiet – Reporter| sandały – Buffalo London| biżuteria i torebka – House of Mima

Podobne posty

Napisz komentarz