DETOX, CZĘŚĆ DRUGA.

Autor: Miss Ferreira

*Wpis sponsorowany, powstał przy współpracy z marką Hepatil.

Po ostatnim wpisie, w którym wspomniałam, że postanowiłam zafundować organizmowi detoks, dostałam od Was sporo pytań, co i jak? Od czego zacząć? Co robić? Co jeść? Czego unikać.
Postanowiłam więc temat dziś nieco rozszerzyć, spieszę z odpowiedziami, radami i kilkoma przepisami.

Co to jest detoks?
Brzmi groźnie, ale spokojnie, nie oznacza to, że na miesiąc trzeba pożegnać się z jedzeniem i pić samą wodę. Kiedy zależy Wam na gruntownych porządkach nie musicie wyrzucać mebli i zrywać tynków. Nam raczej chodzi o to żeby odkurzyć.
Idea detoksu jest prosta – pomóc wątrobie oczyścić organizm z zalegających w nim toksyn.

Dla kogo detoks?
Tak naprawdę dla każdego. Nawet ci, którzy na co dzień dbają o zdrowie, nie uciekną przed toksynami, które dosłownie wdychamy z powietrzem.
U każdej osoby natężenie toksyn jest inne, niemniej przez rok w organizmie może się ich zgromadzić do 8 kilogramów, które potrafią siać spustoszenie. Być może to one są odpowiedzialne za Wasze problemy z cerą, włosami, skórą i za całą masę rozmaitych schorzeń organizmu.
Ci, którzy mają na sumieniu ciężkie grzechy jedzeniowe zdecydowanie powinni zafundować sobie detoks.

Jak długo stosować detoks?
Nie pozbędziecie się toksyn raz na zawsze, tydzień radykalnego detoksu nie wystarczy, żeby oczyścić sumienie i organizm.
Najlepiej zmienić nawyki żywieniowe i wprowadzić zdrową rutynę.
Ja do swojego codziennego jadłospisu wrzuciłam po prostu ulubione soki, koktajle i herbaty, nie oznacza to jednak że zagryzam je chipsami i popijam colą.

Co jeść i pić?
Jeść przede wszystkim zdrowo. Nie musicie zaczynać od rewolucji w lodówce, ale następnym razem zanim kupicie gotowy sos, zastanówcie się czy nie łatwiej (i taniej!) go zrobić.
Zamiast batona zjedzcie banana, i pożegnajcie kolorowe niewinnie wyglądające napoje, po prostu wyobraźcie sobie, że mają etykietę „trutka na człowieka”.
Na kolejnych zakupach wrzućcie do koszyka ekstra porcję warzyw i owoców, jeśli uda Wam się kupić je na targu to już w ogóle super. To już coś.
Dziś chciałam Wam polecić przepis na koktajl, który spokojnie możecie nazywać Eliksirem Piękności. Znalazłam go na jednym z moich ulubionych blogów o żywieniu – Qchenne-Inspiracje i stał się pozycją obowiązkową w mojej codziennej diecie. Oto on:

Koktajl oczyszczający.
Potrzebne Wam będą:
2 pomarańcze
2 kiwi
garść natki pietruszki

Sok z pomarańczy wyciskamy, kiwi kroimy na kawałeczki, wrzucamy pietruszkę, dolewamy wody mineralnej, całość blendujemy i voila!
Smacznego.


Woda z cytryną.
Zacznijcie dzień od szklanki ciepłej wody z wyciśniętą cytryną. To prosty i naprawdę skuteczny sposób na oczyszczenie organizmu.

Siemię lniane.
Opierałam się kilka lat. O tym, jak zbawienny ma wpływ na organizm czytałam od dawna. Jest bogate w nienasycone kwasy tłuszczowe, białko, błonnik, magnez, żelazo, lecytynę.
Wspomaga układ pokarmowy – osłania go i regeneruje, ma działanie antyrakowe, nawilża gardło (powinny pić je osoby na co dzień pracujące głosem). Jakby tego było mało to spożywane regularnie wzmacnia włosy, przyspiesza ich porost, poprawia kondycję skóry i cery.
Słowem klasyczny przykład sytuacji „chcesz być piękna musisz cierpieć”. Zacisnęłam więc zęby i od kilku miesięcy piję regularnie, kilka razy w tygodniu.
Należy po prostu przez kilka minut gotować 2 łyżeczki siemienia w ilości wody odpowiadającej jednej szklance przez ok. 2-3 minuty.
Ja piję nie tylko powstałego „gluta”, ale też ziarenka. Można je zmiksować.
Dobra rada – pijcie bardzo ciepłe, zimny glut tylko dla prawdziwych twardzieli.

Woda.
Znam osoby, które całymi dniami potrafią wodę zastępować czymkolwiek, w efekcie długo nie pijąc ani szklanki. Przyznam, że zawsze jestem w szoku, kiedy to obserwuję.
Pijcie wodę! Na zdrowie.

Ocet jabłkowy.
Słyszałam o wyczynowcach, którzy potrafią wypić szklankę octu w imię odchudzania.
Ja proponuje Wam jedynie kilka kropel do sałatki. Ocet jabłkowy hamuje apetyt, wzmaga uczucie pełności, spala tkankę tłuszczową, doskonale oczyszcza, zawiera drogocenny potas.

Hepatil Detox.
Od dwóch miesięcy wspomagam się tym suplementem diety. Podkreślam słowo „wspomagam”.
Nie istnieją tabletki, które wyręcza Was w pracy.
Niemniej bardzo przypadł mi do gustu jego skład. Chlorella, to alga, która w swoim składzie zawiera ponad 60% białka (to więcej niż wołowina), witaminę A, witaminę B12, żelazo, beta karoten i cynk. Cholina, która wspomaga prawidłowy metabolizm tłuszczów i wyciąg z karczocha mający działanie antyoksydacyjne, żółciotwórcze i żółciopędne.

Soki z sokowirówki.
Kilka miesięcy temu kupiłam sokowirówkę. To bardzo dobrze wydane pieniądze.
Koniec z sokami sklepowymi, których jestem zagorzałą antagonistką.
Codziennie pijemy świeże soki.

Poza tym ruszajcie się, aktywność fizyczna to zamach na toksyny w organizmie.
Powodzenia!

Podobne posty

Napisz komentarz