CO WIEDZĄ SĄSIEDZI?

Autor: Miss Ferreira

Jane Austen mawiała, że żyjemy po to aby zapewnić rozrywkę sąsiadom i wyśmiewać ich.
Zastanawialiście się za ile wasi sąsiedzi sprzedaliby bilety na przedstawienie o Waszym życiu?
Ile widzą zza Waszych zasłon i rolet? Co serwują ich uszom wasze ściany?

Brzydki domek
Dom na końcu mojej ulicy wygląda, jak radosna twórczość architekta. Bynajmniej nie Gaudiego. Właściwie wygląda tak, jakby ktoś zaczął go budować i po dwóch dniach porzucił plac budowy.
Kiedy go mijam zawsze myślę, że wygląda jak ostatni kawałek niedobrego tortu.
Ma tylko jedno okno. Mleczne, zmęczone odwieczną egzystencją szyby, resztkami sił trzymają się zbutwiałych ram. Radosne promienie słońca roztrzaskują się o nie nie dotarłszy do wnętrza.
Jeśli chcesz odwiedzić brzydki domek, musisz stanąć do nierównej walki ze starą zardzewiałą bramą i przejść po dywanie łysiejącej trawy. Z ulicy nie widać drzwi, ale zapewne gdzieś tam są.
Brzydki domek wygląda jakby zapraszał do środka i jednocześnie strasznie się tego wstydził. Nigdy bym w nim nie zamieszkała, ale czasem mam ochotę do niego zapukać i sprawdzić czy serwuje dobrą herbatę…

Na straganie
Przed osiedlowym supermarketem jest stragan. Kupicie tam wszystko, o każdej porze roku, przy każdej pogodzie. Za stertą towaru różnej maści zobaczycie miłe oczy. Jeśli przyjrzycie się bliżej zobaczycie też, że okala je siateczka drobnych zmarszczek, tych które powstają u ludzi, którzy dużo się uśmiechają.
Właścicielka straganu jest młoda, spokojnie można o niej powiedzieć “dziewczyna”, farbuje włosy na nietwarzowy kolor i wcale nie jest niska. Po prostu siedzi na wózku inwalidzkim.
Towarzyszy jej mała dziewczynka, ma złote loczki, wieczne rumieńce, nosi tylko różowy kolor i zawsze ma plecaczek. Nie nosi rękawiczek i w zimie jej małe tłuste łapki robią się bordowe.
Wzruszam się patrząc na nią – jest dokładnie w wieku mojej córeczki, a w oczach ma ten sam figlarny błysk.
Bywa, że na straganie są we trójkę – mama na wózku, córeczka z plecaczkiem i tata. Tata zawsze wygląda jakby właśnie wstał, albo nigdy nie sypiał. Trudno powiedzieć, ale ma tak samo sympatyczną twarz jak jego małe kobietki.

Spotkałam ich ostatnio na spacerze. Szli przede mną i wyglądali beztrosko. Na wysokości brzydkiego domku zatrzymali się. Gdy tata otwierał bramę, ta wcale nie skrzypiała, ustąpiła jakby radośnie. Cała trójka zniknęła gdzieś za domkiem, tam gdzie są drzwi, których nie widać z ulicy.
Poczułam się jakbym poznała pilnie strzeżony sekret, uśmiechnęłam się do siebie i pomyślałam, że z pewnością serwują tam dobrą herbatę…

Dwie babcie
Babcie, które mieszkają pode mną, czasem się przyjaźnią, a czasem stoją po dwóch stronach barykady. Ta starsza nie słyszy, a ta młodsza twierdzi, że starsza tylko udaje, bo jak inaczej wytłumaczyć, że pierwsza zna wszystkie osiedlowe plotki?
Doprawdy nie wiem po czyjej stanąć wtedy stronie.
Ta starsza jest niemal jak zjawisko. Gdyby Quentin Tarantino o niej wiedział zostałaby jego muzą.
Pod osłoną nocy pożycza piasek dla kota z piaskownicy moich dzieci. Złapana na gorącym uczynku, ucieka tak szybko, że gdyby nie smuga kurzu, jaka po niej zostaje, to przysięgłabym, że miałam omamy.
Czasem, pomiędzy ogrodzeniem a krzewami kwiatów spostrzegam jej siwą czuprynę. Bezpardonowo podgląda mnie w ogródku. Mruży przy tym oczy, marszczy nos i szczerzy zęby. Zastanawiam się wtedy czy może gram w Czerwonym Kapturku i tak naprawdę patrzę na wilka.
Wiem, że jest samotna. Ma jednego przyjaciela – kota. Ten kot to jej cały świat. To dla niego dopuszcza się kradzieży piasku. Gdy powsinoga nie wróci na noc, staruszka nie zmruży oka.
Co pół godziny otwiera drzwi i żałośnie zawodzi, woła przyjaciela. Gdy prośby nic nie dają, zaczynają się groźby.
Staruszka, głosem cienkim i ostrym jak bat, snuje opowieść o niebezpieczeństwach miasta czyhających w wielkim mieście na samotnego kota – są tam busy, które cię rozjadą kocie i psy, które cię zjedzą! Wrrróć!
Na dowód swoich słów babcia zaczyna ujadać jak mały doberman…

Młodsza babcia ma ogromny kłopot w postaci męża, którego wódka jest solą życia. Moja drewniana podłoga będąca jej sufitem, bezlitośnie przepuszcza poranne odgłosy awantury.
Ona też ma przyjaciela – powiernikiem jej problemów nie jest kot, ale przedpotopowy telewizor wielkości małego czołgu.
Wieczorem widuję przez okno jej lekko fioletowe włosy, telewizor śnieży niemiłosiernie, okalają go sztuczne kwiaty. Babcia, która wciąż jeszcze robi sobie trwałą, maluje usta na różowo i kocha komplementy, siedzi sam na sam ze swoim szumiącym przyjacielem.
Czeka na męża, jak jej koleżanka na kota. Kiedy ten wraca, otula go kołdrą. Z awanturą czeka do rana.

Gdybym wręczyła im wszystkim kartkę papieru i kazała napisać coś o moim życiu, co by to było?

płaszcz – Click Fasion
top – lumpex + diy
spódnica – Choies
buty – DEA Shop
kopertówka – Szafomania
łańcuch – osiedlowy sklep

Podobne posty

Napisz komentarz