Był u mnie Święty Mikołaj. Przyjechał dyliżansem z napisem UPS, reniferów ni widu, ni słychu. Olał komin, bezczelnie użył drzwi. Kiedy mu otworzyłam moim oczom ukazał się wymizerniały, ogolony, lekko zmoknięty gość w szarym kubraku. Ani brody, ani brzucha, ani nawet czerwonej czapki. Zażądał pokwitowania odbioru prezentu, ledwie się pożegnał, a już się za nim kurzyło i to nie jakiś tam pył gwiezdny, ale ewidentne spaliny z rury wydechowej.
Co za czasy! Co za obyczaje! Żeby Mikołaj tak w biały dzień łupał niedyskretnie do drzwi!!!
Jak tak dalej pójdzie, następne pokolenia, zamiast dostawać prezenty, będzie łykać pigułki zapewniające stan euforii, jak po otrzymaniu podarunku.
Mówię Wam, świat oszalał! 😉
Ściskam Was, nie dajcie się pogodzie!
Sara
wysokie botki – deezee
płaszczyk – kreacje
niższe botki – allegro