Pamiętam, że kiedy lata już temu, pokazałam na Instagramie swój pierwszy manicure hybrydowy, mnóstwo osób napisało – nie rób tego! Zniszczysz paznokcie.
Kiedy pół roku temu wrzuciłam zdjęcie rzęs, było podobnie – tylko nie to! Zniszczysz rzęsy, będziesz żałować.
Tymczasem żadna z zapowiadanych katastrof nie miała ostatecznie miejsca. Moje paznokcie są w świetnym stanie – opowiem o tym zaraz.
Rzęsy, po zdjęciu tych sztucznych, były odrobinę osłabione, ale po dwóch tygodniach wróciły do siebie.
I tak sobie myślę, że pewnie to zależy zasadniczo od dwóch rzeczy – uwarunkowań naszego organizmu – po prostu, jednemu służy hybryda, podczas gdy innemu zwykły lakier zniszczy płytkę, a druga kwestia, to kwalifikacje osoby wykonującej usługę.
Kosmetyczki do których chodzę, nieraz opowiadają o przypadkach, z jakimi mają do czynienia – dziewczyny nieświadome do kogo idą, albo chcąc zaoszczędzić kilka złotych, wracają zrozpaczone ze zrujnowanymi paznokciami, czy rzęsami.
To tak jak z fryzjerem. Pewnie każda z nas taką wtopę ma na koncie – spontaniczny pomysł. Dajmy na to – pasemka! Najlepiej już! Teraz! Idziemy do pierwszego lepszego salonu, wychodzimy z dramatycznym żółtkiem na głowie, albo w ogóle pogorzeliskiem i szybko biegniemy do jakiegoś sprawdzonego salonu, żeby ktoś uratował nam głowę, której o mało nie straciliśmy. Cena? Cena nie gra już roli! I zaczynamy wydawać setki złotych na zabiegi naprawcze dla włosów.
Wiem co mówię, bo kiedy mi spalili włosy, wydałam niebotyczne kwoty, żeby tylko nie wyglądały jak stóg siana. Mogę dziś powiedzieć, że na tyle na ile pozwalał nasz domowy budżet, byłam w stanie wydać każde pieniądze, żeby odzyskać zdrowe włosy.
Od tamtej przygody jestem wierna jednej jedynej fryzjerce, czyli pani Basi z salonu Profesja (to nie jest reklama, to szczera rekomendacja).
Paznokcie
To brzmi idiotycznie i może wydać się nieadekwatne, ale skoro już jesteśmy przy urodowo błahych tematach, to mogę powiedzieć, że manicure hybrydowy odmienił moje życie.
Z natury paznokcie mam okropne, po prostu. Bez względu na dietę czy pielęgnację. Łamliwe, kruche, rozdwajające, miękkie jak papier.
Przez lata moje dłonie były wręcz moim dużym kompleksem. Manicure nieustannie wyglądał nieestetycznie. Lakier odpryskiwał niemal natychmiast po wyschnięciu. Pamiętam jak nerwowo malowałam paznokcie gdzieś po kątach przed ważnym spotkaniem, czy wyjściem.
A kiedy pojawiły się na świecie dzieci, to już w ogóle – koszmar. Wstrętne połamane ogryzki zamiast paznokci.
Któregoś dnia dziewczyny z Galatei zaproponowały mi manicure hybrydowy. Podchodziłam do tego pomysłu nieufnie, znając swoje wrażliwe na wszystko paznokcie. Kasia już wtedy uspokoiła mnie, że jak tylko coś mnie zaniepokoi, to usuniemy hybrydę i że właściwie nałożona powinna trzymać się do momentu jej usunięcia i nie niszczyć paznokci.
To było kilka lat temu i powiem Wam, że na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie powrotu do zwykłych lakierów.
Raz na trzy tygodnie odwiedzam salon kosmetyczny na nowy manicure. Gdyby nie odrosty, mogłabym nosić je dłużej. Nie dzieje się z nimi nic, a moja naturalna płytka jest w bardzo dobrym stanie. Przy niezliczonej ilości obowiązków domowych, hybryda sprawdza się u mnie doskonale.
Świadomość, że zawsze mam zadbane dłonie i nie muszę gorączkowo czegoś poprawiać na moment przed wyjściem z domu, jest dla mnie bezcenna.
A w ramach ciekawostki powiem Wam jeszcze, że w Brazylii, gdzie na punkcie zadbanych paznokci mają zupełnego bzika, manicure hybrydowy jest jeszcze całkiem niepopularny.
W każdym razie moja teściowa nigdy o tej metodzie nie słyszała i kiedy tylko przyjeżdża do Polski od razu biegnie zrobić paznokcie. Nie może uwierzyć, że pierze, myje, maluje a manicure ani drgnie!
Wiele moich koleżanek ma już cały sprzęt, żeby wykonywać zabieg samodzielnie w domu, ale ja nawet o tym nie myślę – uwielbiam tę godzinę relaksu i plotek 🙂
A świeżo wykonany manicure w ogóle sprawia mi jakąś totalną frajdę.
Miejsca w Lublinie, które mogę polecić to: Galatea, Agat Nails i La`vell.
Rzęsy
Jeśli zaś chodzi o rzęsy, to historia jest dosyć świeża. Po raz pierwszy zrobiłam je jakieś pół roku temu, namawiana przez dziewczyny od lat.
Konsekwentnie mówiłam nie, widząc na ulicach panny z kuriozalnie przerośniętymi rzęsami, które wyglądają po prostu karykaturalnie. Nie podobało mi się to tak samo, jak nastolatki, które widuję regularnie z bardzo ostrym makijażem i nienaturalnie wykonturowanymi rysami twarzy.
Przypominam sobie jednak wtedy siebie z czasów cielęcych, kiedy to nie żałowałam sobie brązowej konturówki do ust. Każdy w życiorysie powinien mieć kartę zapisaną grubą kursywą żenady.
Tak więc przed rzęsami wzbraniałam się nogami i rękami.
Aż w końcu Paulina wytłumaczyła mi, że dziewczyny, które widuję na ulicach, mają takie rzęsiory bo chcą, ale można zrobić też rzęsy bardzo delikatne i naturalne.
Uległam. Wiedziona obietnicą, że jeśli tylko uznam, że wyglądam idiotycznie, to zdejmiemy.
Przez kilka miesięcy nosiłam rzęsy, aż w końcu zdjęłam je w obawie, że moje własne pewnie już obumarły. Ale nic z tych rzeczy. Powiedziałbym, że były lekko osłabione. Ale trwało to może dwa tygodnie.
W tym tygodniu znowu byłam u Paulina na rzęsach i naprawdę zaczynam sobie ten zabieg bardzo chwalić.
Przede wszystkim dlatego, że podobnie jak w wypadku paznokci – to wygoda. Na malowanie oczu poświęcam zawsze najwięcej czasu. Kiedy mam zrobione rzęsy, oczu nie muszę w zasadzie dotykać. Makijaż zajmuje mi dziesięć minut.
No i przyjemnie nie być o poranku takim nieorzęsionym królikiem.
W moim przypadku też takie rzęsy optycznie niwelują moje opadające powieki, których nie znoszę!
Do rzęs jednak trzeba się przyzwyczaić – za pierwszym razem wydłubałam prawie wszystkie, bo tak mnie kusiło, żeby ciągle je dotykać.
Jeśli chodzi o przedłużanie/zagęszczanie rzęs, to polecam oczywiście moją Paulinę z Beauty Space.
Dajcie znać bez jakich zabiegów Wam ciężko się obejść.
Ja w ogóle nieustannie obiecuję sobie, że raz na miesiąc będę u kosmetyczki, żeby nieco o siebie zadbać, a kończy się to tak, że jestem raz na pół roku, bo ciągle jest coś ważniejszego, brr!
PS Nie pytajcie jaki podkład mam na zdjęciach – ta nieskazitelna cera, to zasługa telefonu, który automatycznie wygładza gębę, albo nie wiem jak to wyłączyć.
18 komentarzy
Kurde, czuję się głupio, ale byłam tylko raz w życiu u kosmetyczki:D:D:D
Wszystkie kosmetyczne zabiegi robię sama i jakoś nie miałam potrzeby chodzić w tym celu do kosmetyczki. Owszem, przychodziło mi czasem do głowy, że może miły relaks z jakąś wypasioną maseczką fajnie byłoby odbyć, ale jakoś nigdy nie wprowadziłam tej myśli w czyn.
Hybrydy jakoś mnie nie przekonują ciągle, chociaż Twoje wzory uważam sa naprawdę ładne.
Natomiast mam ochotę w najbliższym czasie na zrobienie laminowania rzęs – to podobno super zabieg, który bardzo odżywia rzęsy, i nic się nie dokleja, tylko własne sa odżywione i wyglądają jak wytuszowane.
Masz prześliczną płytkę paznokci! A kolory i wzorki przepiękne i idealnie trafiają w mój gust! 🙂
Mam pewne pytanie… Czy kiedyś je obgryzałaś, czy raczej nie, i stąd ta piękna długa płytka? 🙂 Sama niestety czasem obgryzam i łudzę się, czy jest jeszcze szansa dla mnie.
…. a ja należę do tych co ta paznokcie mają krótko obcięte i bezbarwnym lakierem pomalowane, i bez makijażu chodzę zawsze i wszędzie….. i nie wiem czy dobrze robię 🙁
Oj. Tęsknię za rzęsami.
Tylko też trzeba trafić w dobre ręce.
Pierwszy raz wyglądałam jak żyrafa. I strasznie gryzly mnie w powieki.
Drugi gabinet był idealny! Póki chodziłam co miesiąc na uzupełnienie było rewelacyjnie.
Za trzecim razem rzęsy utrzymały się tydzień…
A lakierów hybrydowych jakoś się boję 😀
Droga Saro, manicure hybrydowy na rękach i stópkach to takie moje must have o każdej porze roku. Paznokcie robię od ponad 4 lat. Chodzę do salonu na manicure hybrydowy rąk co 3 tygodnie, natomiast stópki robię na co 2 wizycie 🙂 W styczniu wymyśliłam sobie przerwę 2-3 miesiące od manicure w ramach regeneracji płytki. Wytrzymałam aż 2 tygodnie… i poleciałam do mojej Pani kosmetyczki po nowe hybrydowe pazurki 😀
Co 2-3 tygodnie chodzę również na hennę brwi.Ale już niedługo! Zdecydowałam się na makijaż permanentny brwi. Prawie 5 miesięcy czekania na termin. Mam nadzieję że będzie warto! 🙂
Jeśli chodzi o rzęsy to myślę o nich coraz częściej od jakiegoś czasu. Na początku byłam totalnie na nie. Przerażała mnie ich sztuczność. Z daleka było widać kto ma swoje a kto nie. Ale okazuje się że można mieć piękne rzęsy i nie wyglądać jak straszydło 😀 Może za jakiś czas dojrzeję do tej decyzji i spróbuje!
Zdecydowanie polecam wszelkie masaże <3
Można spytać skąd pierścionek z pierwszych zdjęć?
Hybrydy robię sama od mniej więcej 2,5 roku i nie wyobrażam sobie innego manicure ?rzęsy również nam, metoda 2:1 – od razu twarz wyglada inaczej no i makijaż trwa krócej 🙂
W Brazylii nie ma hybrydy? Myślałam, że tam operacje plastyczne i wszystko co sztuczne jest na porządku dziennym.
Hybryda na dłoniach i stopach to mus. Koniecznie w ku…skiej czerwieni. I nie wyobrażam sobie, że miałabym robić to sama, u koleżanki czy pokątnie u jakiejś samozwańczej kosmetyczki. Tylko u moje Pani Oli, która jest najlepsza.
Rzęs nie robię. Jeszcze 🙂
Dobra, mialam pytac o podklad, ale dziekuje za post scriptum, uratowalo moje zdrowie psychiczne. Wiec gdybys byla tak mila: jaki to producent/kolor tego lakieru nude z Twojego biezacego manicure? Z gory dziekuje 🙂
W kwestii zabiegow jestem bardziej zosia-samosia, ale jak juz pojde na kwasy- nigdy nie zaluje 🙂
Z zabiegow skrajnie egzotycznych, nieznanych wiekszej czesci populacji napotykanej w transporcie publicznym, to glownie poranny prysznic ;))
Pytanie paznokciowego żółtodzioba: czy robiąc hybrydę da się choć trochę wyregulować kształt płytki? Malowania paznokci unikam jak ognia, żeby broń Boże nie przyciągały uwagi, bo mają fatalny kształt – okrągłe jak od cyrkla, po tacie 😉 Dlatego też zawsze mam krótkie, bo dłuższe zaczynają wyglądać jak łopaty :/ Czy hybryda mogłaby pomóc nadać im ładny wysmuklony kształt?
I drugie pytanie – czy hybryda wpływa na kondycję skórek wokół paznokci? To moja druga bolączka -zawsze białe, wysuszone i rozcapierzone skórki. Wszystkie metody nawilżania, natłuszczania itp. działają u mnie tylko na kilka minut, a potem znów to samo, taki mój urok :/ Nawet najładniej zrobione paznokcie prezentują się kiepsko w takiej otoczce. Czy hybryda przypadkiem tego nie pogarsza?
Piekna ta gladka geba!!!
Ja chodzę regularnie na paznokcie żelowe. Bez tego dramatycznie obgryzam paznokcie i skubię skórki, wyglądałabym non stop jak z rzeźni. Chodzę tak już od ponad 8 lat do sprawdzonej kosmetyczki, która w sumie jest już moją przyjaciółką 🙂 Nie jestem jednak przekonana czy wystarczyłyby mi same hybrydy, je jednak można obgryźć 😉
Co do rzęs to szkoda mi pieniędzy (kolejne kilkadziesiąt złotych co miesiąc), kiedy moje rzęsy są całkiem całkiem jak się je pomaluje. Ale za to jedna przyjaciółka poszła ostatnio po raz pierwszy no i niewiele myśląc powiedziała, że chce takie trochę bardziej widoczne, skoro już robić to robić. Po przyjściu do domu stwierdziła, że wygląda jak spod latarni i ciachnęła je nożyczkami.
Najpiękniejszym makijażem kobiety jest jej pasja…
Ja niestety miałam dwa podejścia i do żeli i do hybrydy i o ile efekt był zachwycający stan moich paznokci był opłakany przez długie tygodnie po zdjęciu. I stad jestem nieufna. Sam fakt ze trzeba opiłować (nawet „lekko”) płytkę przed położeniem takiego lakieru jest już dla mnie minusem.
A gdzie robisz brwi? Też u Pauliny? Wyglądają przepięknie <3
Tak, u Pauliny, dziękuję 🙂
Ja tak samo – nienawidzę tego efektu wielkich, doklejonych rzęs. Zwłaszcza, gdy widzę je u osób z delikatną urodą i blond włosami czy brwiami. Wygląda to, jak dla mnie, karykaturalnie. Ale wiadomo – najważniejsze, że podoba się kobietom, które te rzęsy noszą 🙂
U Ciebie efekt jest fajny i pasuje 🙂
Co do hybryd – to nie dla mnie, ale w pełni Cię rozumiem. Mnie zwykłe lakiery trzymają się spokojnie tydzień i właśnie (zazwyczaj) co tydzień je zmieniam, bo i tak denerwuje mnie odrost 😉