NIFE VALETINE LOOK

Autor: Miss Ferreira

Co tu dużo mówić Szanowni Czytelnicy. Miłość w Ferrainowie jest niczym żywcem wydarta z kart Paulo Coelho. Czasem postanawiam umrzeć, ale najczęściej siadam na brzegu łóżka (no chyba, że mam rzekę pod ręką) i płaczę.
Kiedy On mówi: „przeglądałem dziś nasze stare zdjęcia i wiesz co? Bardzo się zmieniłaś odkąd cię poznałem. Przede wszystkim dlatego, że schudłaś… chyba ze 30 kilo”. Jak go nie uwielbiać?
Kiedy spijamy sobie z dzióbków:
-Jesteś jak brazylijska wołowina.
– A ty kochanie jesteś jak… jak… polskie pierogi.
Kiedy On się o mnie zamartwia:
– O kurde, źle się czujesz kochanie?
– Nie, dlaczego?
– Nic, tak tylko pytam.
– Co? Źle wyglądam?!
– Nie no coś ty! Jesteś piękna, masz po prostu gorszy dzień.

Podobno miłość wszystko przetrzyma:
Ja: Kurde, muszę się za siebie wziąć, niedługo przecież lecimy do Brazylii.
Małżonek: Ja też wyglądam tragicznie.

Miłość nigdy nie ustaje:
– Boże, kochanie jak ty wyglądasz? Te dziury na kolanach (wypasione boyfriendy), te sandały (birkenstoki!!), ten tłusty krem na twarzy (mam uczulenie!)… Przepraszam cię, ale tak musi wyglądać nędza.

Cóż, Miłość nie unosi się gniewem i nie pamięta złego.
Dlatego na pytanie Marynii: „mamo, jak to z wami było, ty chciałaś ożenić się z tatą czy tata z tobą?”, zawsze odpowiadam: „tata w końcu mnie przekonał” „oboje chcieliśmy”.

Coś Wam powiem, ostatnio doszło do przełomowego zdarzenia w naszym małżeństwie. Oto Pan Ferreira stanął przede mną i wyznał „kochanie, muszę wreszcie ci się do czegoś przyznać. Znasz się na modzie lepiej niż ja.”
Pfff… – odparłam. (Zaiste, Hamerykę chłop odkrył).
Cieszy mnie, że Pan Ferreira wreszcie to pojął, ale jako mądra małżonka, wiem że nadal większość moich wyborów modowych jest dla niego równie niezbadana co wyroki boskie.
Kiedy wczoraj mierzyłam wielki camelowy płaszcz ze sztybletami, łapczywie chłonąc swoje lustrzane oblicze, on zapytał: „dlaczego przebrałaś się za Sherlocka Holmesa?”
„You know nothing about fashion Jon Snow!” – wycedziłam przez zęby.
I chociaż zazwyczaj ubieram się dla siebie, czasem trochę zbaczam z toru żeby pocieszyć oczy Pana Ferreiry, który najbardziej lubi kiedy wyglądam „delikatnie”.
Oto przed Wami delikatne oblicze Ferreiry, w sam raz na Walentynki!

Ps Proszę doceńcie dzisiejsze zdjęcia, żeby je zrobić wdarłam się na balkon obcych ludzi, którym z tego miejsca chciałam podziękować za okazane mi zaufanie. Doprawdy nie wiem czy sama byłabym zdolna do takiego gestu.
Dziękuję też kochanej Anecie oraz Rafałowi, który okazał się wybornym wujkiem i popisowo odwracał uwagę dzieci, kiedy rodzice desperacko próbowali zrobić zdjecia.

Pozdrawiam Was!
Sara








spódnica – NIFE | bluzka – NIFE

Sklep NIFE przygotował dla Was specjalną walentynkową ofertę. Ja postawiłam na bardzo dziewczęcy klimat, ale nie ukrywam, że równie chętnie (może nawet chętniej) przywdziałabym garnitur. Obawiałam się jednak, że skoro dla Pana Ferreiry długi płaszcz = Sherlock Holmes, garnitur mógłby sprawić, że czułby się ze mną, jak na randce z Harveyem Specterem.
Porzuciłam ten pomysł na rzecz spódnicy, tym razem spodnie odstąpię mężowi.
Propozycje z wykorzystaniem spodni znajdziecie u Mirelli i Sylwii.
Od 22 stycznia do 15 lutego 2014, walentynkową ofertę NIFE znajdziecie 20% taniej.


*Wpis sponsorowany, powstał przy współpracy z marką Nife.

Podobne posty

Napisz komentarz