KSIĄŻKOBRANIE | MAJ 2024

Autor: Miss Ferreira

Ostatni wpis książkowy był jakieś sto lat temu, dlatego ten będzie opasły niczym „Wyznaję” Jaume Cabre.
Odkąd kultywuję postanowienie „mniej telefonu więcej książek” (trwa to już dobre pięć lat), udaje mi się czytać naprawdę duuuużo. To właśnie wtedy zrobiłam eksperyment, który mnie zawstydził. Przez miesiąc czytałam książki, w czasie kiedy normalnie przeglądałbym telefon. Wyszło z tego jakieś pięć zacnych lektur. Polecam przetestować na sobie.
Przychodzę też z odezwą ku pokrzepieniu serc młodych matek, które porzuciły czytanie na rzecz wychowania dzieci. TO NORMALNE. Kiedy ja rodziłam po kolei moje dzieci, przez dobrych kilka lat nie przeczytałam NIC. Żyłam kolejnymi tomami książeczek o zwierzątkach, udoskonalając potrzebne w życiu umiejętności z cyklu „jak robi krówka”. Dzięki temu dziś potrafię szczekać jak zawodowy pies, serio. Doskonalę troluję zwierzęta i ludzi.
Teraz zaś rozkoszuję się byciem matką nastolatków i nadrabiam wszelkie zaległości czytelnicze.
Jeszcze zobaczycie literki w tym ciemnym tunelu, ja Wam to mówię.
Dosyć paplania, co czytałam? Co polecam, a co mniej? Zapraszam do lektury.

1. „Niebieska Księga z Nebo” Manon Steffan Ros
Kto by pomyślał, że książka na jeden wieczór, albo na jeden poranek, może być książką na całe życie.
To od niej zaczynam, choć ledwie ją skończyłam. Z pewnością najpiękniejsze, co dane było mi czytać w ostatnich latach. Lektura, od której nie sposób się oderwać. Napisana prostym językiem, a jednocześnie każde zdanie zdaje się doskonale wysmakowane. Uwielbiam taki styl, niewymuszony, jakby ktoś bazgrał na kolanie piórem maczanym w kałamarzu.
Spotykamy rodzinę – matkę z nastoletnim synem i malutką córeczką, żyjących w opustoszałym po zagładzie świecie.
Wydawać by się mogło, że to świat pełen grozy i niebezpieczeństw, ale czy na pewno?
A może to właśnie my, żyjący w skrajnym dobrostanie, dźwigamy na plecach najgorszy ciężar?
Cudowna lektura na obecne czasy. Polecam z gulą w gardle.

2. „Droga” Cormac McCarthy
Cormac McCarthy to jeden z moich najukochańszych pisarzy. Nie tylko za niesamowite połączenie pisarskiego geniuszu i wrażliwości na świat, ale ze względu na życiorys. Był niezłomny w swoim pisaniu. Choć dziś uważa się go jednego z najwybitniejszych pisarzy ostatniego stulecia, świat usłyszał o nim, dopiero kiedy McCarthy miał 60 lat! Przez większość życia pisał do szuflady i do pudeł, w których trzymał swoje książki. Urodził się w 1933 roku, „Racze konie”, które przyniosły mu rozgłos, zostały wydane w 1992 roku…
Odszedł w zeszłym roku.
– Dlaczego jesteś smutna? – pytali mnie w dniu jego śmierci ludzie.
– Bo umarł Cormac McCarhy – odpowiadałam.
– Kto?? – dociekali.
„Drogę” przywołuję tu nieprzypadkowo. Stawiam ją obok „Niebieskiej Księgi z Nebo”. W tym wypadku poznajemy ojca z synem, przemierzających świat po zagładzie.
To również bardzo krótka lektura, a jednak zostaje w człowieku jak uporczywa drzazga. Usłyszałam ostatnio, że można zobaczyć ekranizację „Drogi”. A jednak zupełnie nie wyobrażam sobie, że dałabym radę obejrzeć. Już książka jest tak mroczna i ciężka, że brakowało mi przy niej tchu.
Bierzcie, czytajcie, rozmyślajcie i mówcie ludziom o Cormacu McCarthym.

3. Eric-Emmanuel Schmitt „Raje utracone” i „Brama do nieba”
Dwie poprzednie pozycje to świat po zagładzie, nie ma już ludzkości. Odwróćmy jednak kartkę. Schmitt maluje obraz ludzkości u progu jej powstania. To nasza historia namalowana w baśniowy sposób. Wydawać by się mogło, że niemal można czytać ją dzieciom do snu (ale nie róbcie tego!).
Bajka dla dorosłych nieznośnie aktualna.
Zaczęło się od zachłanności.
Gdyby zapytać stu osób, o czym są „Raje utracone”, zapewne każdy udzieliłby innej odpowiedzi. Dla mnie to powieść o tym, do czego doprowadziła nas pazerność. O tym, że nigdy nie mamy dość.
Czy istnieje moment, w którym umiemy powiedzieć sobie „oto mam wszystko, moje życie jest pełne”?
Zachłanność jako praprzyczyna wszelkiego zła na świecie.
Schmitt pisze pięknie, kolejne strony się pożera z wypiekami. Czekam na następne części.
Wydane są tak pięknie, że kupiłam je w papierze.

4. „Amerykański brud” Jeanine Cummins
Książka wydana w atmosferze gorących kontrowersji.
Życie Lydi zmienia się w ułamku sekundy. Podczas rodzinnej imprezy zostają zamordowani wszyscy jej bliscy. Jedyni ocaleni to ona i jej syn. W obawie o swoje życie Lydia podejmuje dramatyczną decyzję o ucieczce do Stanów Zjednoczonych.
Lydia i jej syn reprezentują tysiące uchodźców, którzy każdego dnia próbują przedrzeć się przez granicę Ameryki z Meksykiem. To fikcja literacka, ale z pewnością podobnych historii w prawdziwym życiu jest wiele.
Cummins spotkała się z zarzutami, że nie jest uchodźczynią, że nie ma pojęcia, o czym pisze, że zarabia na cudzej tragedii.
Faktycznie książka osiągnęła kosmiczne wyniki sprzedażowe. Nie sposób się o niej oderwać, a sam Stephen King rzucił czytelnikom wyzwanie „spróbujcie przeczytać pierwsze siedem stron tej książki i na tym poprzestać”.
Moim zdaniem nie da się. To lektura, która Was wessie w ułamku sekundy.
Pytanie, o to, czy autorka miała prawo ją napisać, zostawiam otwarte. Choć dla mnie fikcja to fikcja. Jej piękno polega na tym, że nie ma tu granic.
A my ludzie bardzo lubimy je ustawiać, wszędzie gdzie to możliwe. O ironio.

5. „Nocami krzyczą sarny” Katarzyna Zyskowska
Duszna atmosfera Gór Sowich, dolina spowita tajemnicą, stare historie, w których majaczą duchy i zmory. A to wszystko tkane niezwykłą prozą spod pióra mistrzyni.
Uwielbiam Katarzynę Zyskowską, nieprawdopodobny, bezczelny talent. Czekałam na tę książkę w napięciu i nie zawiodłam się.
Dwadzieścia lat temu w Górach Sowich zaginęła Maria. Nie było jej przez trzy dni. Co się wydarzyło? Gdzie była? Kto ją skrzywdził? I jaki ma to związek z jej matką, babcią, prababcią?
Czytajcie, warto po stokroć!

6. „Inna dusza” Łukasz Orbitowski
Chyba nie jest tajemnicą, że kocham tego autora.
W latach dziewięćdziesiątych Bydgoszczą wstrząsnęły dwie potworne zbrodnie. Bezsensowne, brutalne, bez odpowiedzi. Orbitowski dostał propozycję, żeby opisać tamte wydarzenia. W wywiadzie, który z nim czytałam, autor mówi, że kiedy dostał do rąk akta, właśnie ten bezsens masakry najbardziej go poruszył.
Nie wyobrażam sobie, że ktoś mógłby opisać lepiej, co działo się w „innej duszy” mordercy. Orbitowski zrobił to po mistrzowsku.
Ciekawostka: dziś autor mówi wprost, że pisząc tę książkę, skrzywdził bliskich ofiar. Pewnego dnia na spotkaniu autorskim pojawiła się matka zamordowanej dziewczyny. Siadła w pierwszym rzędzie i uporczywie przewiercała go wzrokiem.
Wraca więc pytanie, jakie pojawiło się w wypadku „Amerykańskiego brudu”. Czy można zarabiać na cudzej tragedii?
Mnie fascynuje zarówno historia opisana w książce, jak i jej kontynuacja w prawdziwym życiu – autor skonfrontowany z cierpieniem bliskich ofiar.


7. „Dwie i pół duszy. Folk noir” Justyna Hankus
Jeśli są tu osoby, które jak ja pokochały „Baśń o wężowym sercu” Radka Raka, to czym prędzej idźcie czytać „Dwie i pół duszy”. Rety, jak ja wielbię taki klimat. Mokradła, lasy, duchy, topielice, metafizyka przenikająca codzienność i zmory czekające w nieprzeniknionej ciemności.
Główny bohater Mateusz Kusy ma dwie dusze… Mieszkańcy wsi widują go w dwóch miejscach jednocześnie. Gdy dochodzi do morderstwa, podejrzenia padają na jedną osobę.
Chyba muszę wrócić do tej lektury! Polecam.

8. „Outsider” Stephen King
To stosunkowo świeża powieść tego autora, wydana w 2018 roku. King nie należy do moich ulubionych pisarzy. Powrót do „Miasteczka Salem” po dwudziestu latach był dla mnie rozczarowaniem. Tymczasem „Outsider” będzie w moim ścisłym top pięć najlepszych thrillerów sf. Rety jak to się czyta, nie można się oderwać. Ponad 600 stron pochłonęłam w okamgnieniu pod parasolką na brazylijskiej plaży.
W parku zostają znalezione potwornie okaleczone zwłoki. Sprawa jest oczywista – świadkowie widzieli sprawcę, który zanadto nie dbał o dyskrecję. Tymczasem inni świadkowie widzieli tego samego człowieka setki kilometrów dalej. Doskonały zapis wideo potwierdza ich zeznania. Jak to możliwe? Kto kłamie? A może wszyscy mówią prawdę?
Z pozoru banalne śledztwo zamienia się w koszmar.
Doskonała lektura, jeśli macie ochotę na niestworzone rzeczy w stylu Kinga.

9. „Na wodach północy” Ian McGuire
Trafiłam na tę książkę zupełnie przypadkowo. Moja przyjaciółka tak barwnie opisała mi serial, który powstał na jej podstawie, że czym prędzej musiałam ją przeczytać. Zrobiłam to, jednak nadal mam gęsią skórkę, kiedy o niej myślę.
Połowa XIX wieku. Statek wielorybniczy wypływa na Morze Arktyczne. Załoga nie ma pojęcia, że wśród nich jest brutalny morderca.
Wszystko w tej książce jest straszliwe, przesiąknięte złem, brudem, ohydą. Od wydarzeń po opisy. Tu znikąd nie ma nadziei, jest potworna samotność na lodowatych wodach wymieszanych z krwią ludzi i wielorybów.
Nie wiem, czy czytałam w życiu coś mroczniejszego. Trochę przywodzi mi ta lektura na myśl „Obcego” Camusa.
Dotrwałam do jej końca chyba po jakieś światełko w tym czarnym tunelu, ale nie doczekałam się.
Niemniej ukłony w stronę Iana McGuire, który pisze w taki sposób, że choć czytałam tę książkę nad ciepłym oceanem pod słońcem Brazylii, to czułam mróz Arktyki i cierpką woń krwi w powietrzu.

10. „Dwie siostry” Asne Seierstad
Ta książka siedzi we mnie bardzo mocno. Z różnych powodów. Być może dlatego, że jej bohaterki są niewiele starsze od moich córek. Ale też dlatego, że naprawdę nie mieści mi się w głowie, że tak niedaleko nas jest inny świat. Tak bardzo inny jakby był obcą planetą, innym wymiarem. Czuję rozdarcie między szczęściem, że mi przyszło żyć tu, a bólem, że gdzieś tam rodzą się dzieci i nie mają szans w starciu z fundamentalizmem religijnym.
Tytułowe siostry wychowywały się w Norwegii, jako nastolatki zradykalizowały się i uciekły do Syrii, by wziąć udział w Dżihadzie. Ich tropem podąża zrozpaczony ojciec.
Tę książkę czytasz jak najlepszą powieść sensacyjną i naprawdę nie można uwierzyć, że to prawdziwa historia!
A kiedy to do Ciebie dociera, po prostu odbiera Ci mowę.
Panicznie boję się fundamentalizmu religijnego. Panicznie boję się świata opisanego w „Dwóch siostrach”.
Trudna lektura.

Chyba nie ma sensu, żebym dopisywała tu recenzję kolejnych kilkudziesięciu książek. Każdy znajdzie coś dla siebie, a ja podzielę książkowy wpis na kilka znośnych części.
Zostawiam Was jednak z listą przeczytanych pozycji. Żebyście nie błądzili, podzielę je na takie, które polecam lub nie.

Co jeszcze czytałam i polecam z całego serducha:
1. „Saudyjka za kierownicą” Al-Sharif Manal
2. „Ania z Zielonego Wzgórza” i „Ania z Zielonych Szczytów” (nowe tłumaczenie sztos)
3. „Mniej znaczy lepiej” Jason Hickel
4. „Pojechałam do brata na południe” Karin Smirnoff
5. „Zanim dojrzeją granaty” Rene Karbasz
6. „To nie jest kraj dla starych ludzi” Cormac McCarthy
7. „Miasteczko Twin Falls” Loreth Anne White
8. „Warld War Z” Max Brooks
9. „Pomoc Domowa” Frieda McFadden
10. „Była sobie rzeka” Diane Setterfield
11. „Chłopki” Joannna Kuciel-Frydryszak
12. „Błękitny zamek” L.M. Montgomery
13. „Idealny tata” John Glatt
14. „Matki i córki” Ałbena Grabowska
15. „Osada” Michał Śmielak
16. „Anioł stróż” Dean Koontz
17. „Opiekunowie” Dean Koontz
18. „Kasztanowy ludzik” Soren Sveistrup
19. „Pod słońcem” Julia Fiedorczuk
20. „Bielszy odcień śmierci” Barnard Minier

Czytałam i polecam, ale NIE z całego serducha:
1. „Czerwone Jezioro” Julia Łapińska
2. „Marzenie Celta” Mario Vargas Llosa
3. „Schronisko, które przestało istnieć” Sławek Gortych
4. „Rzeźnik i strzyżyk” Alaina Urquhart
5. „Strażnik tajemnic” Kate Morton
6. „Miasteczko salem” Stephen King
7. „Miejsca cieniste” Jacek Kalinowski
8. „Potwór z Florencji” Douglas Preston, Mario Spezi
9. „Światłość w sierpniu” Wiliam Faulkner
10. „Zamknięte drzwi” Frieda McFadden
11. „Co nas nie zabije” David Lagercrantz
12. „Mężczyzna, który gonił swój cień” David Lagercrantz

Książki, które porzuciłam:
1. „Miasto w chmurach” Anthony Doerr
2. „Wierzyliśmy jak nikt” Rebecca Makkai
3. „Zamęt” Vincent V. Severski
4. „Wszystko, co lśni” Eleanor Catton

Obecnie czytam „Córki Wawelu” Anna Brzezińska

Podobne posty

Napisz komentarz