Za kogo może przebrać się w marcu szafiarka-meteopatka? Hm? No za kogo? Brawo! Za dementora.
Mój dzisiejszy strój to nie jest zwykłe ubranie. To symbol pogardy. Ta stylizacja to manifestacja moich poglądów meteorologicznych. Spójrzcie na mnie, zobaczcie co uczyniły ze mnie miesiące zimna i szarówy!
Onegdaj dumnie nosiłam kolory, ba! Marzyłam o czerwonym swetrze. W kolorowe kulki. Byli tacy co mówili, hola hola! Nie tyle kolorów naraz. I plułam im w twarz magentą! Nonszalancko powlekałam się różem.
Nie wspomnę już o słynnym kanarkowym swetrze – najżółtszym punkcie na mapie Lublina.
Dziś zaś jestem bezbarwnym cieniem tamtej kolorowej dziewczyny, obleczonym w smutny płaszczok apatycznie powiewający na wietrze. I niech nie zmyli Was mój grymas twarzy na zdjęciach – tak na dwóch z nich moja mina sugeruje, że zamierzam się uśmiechnąć, ale to są dalekosiężne plany! Najbliższy uśmiech planuję na kwiecień. Najwcześniej!
Do tego czasu będę jak te drzewa przydrożne – ogołocona z kolorów, smutna, symulująca śmierć z wyziębienia.
Do ludzi odpowiedzialnych za pogodę w tym kraju – ZWRÓĆCIE NAM SŁOŃCE!!
płaszczok – Mosquito | dżinsy – f&f | torba – Paulina Schaedel | botki – Mango
4 komentarze
jaki model todebki? niki bag? :))
Tak!
„Nonszalancko powlekałam się różem.” wygrało mentalny konkurs na najładniejsze zdanie, jakie przeczytałam w tym tygodniu. Nastał też wreszcie kwiecień, chce się więc śmiać się śmiało. ^^
Saro, jesteś urodzoną modelką, powinnaś chodzić na wybiegach! 🙂