O PÓŁNOCY WE WROCŁAWIU!

Autor: Miss Ferreira

Dzisiejszą opowieść powinnam chyba zacząć od zdania „za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma wodami, było sobie miasto Wrocław.”
Doprawdy, nie rozumiem dlaczego ktoś założył, że lublinianie i wrocławianie i tak się nie dogadają, więc nie ma sensu ułatwić im podróżowania.
Otóż znam wielu ludzi z Wrocławia, mamy wspólne tematy, a niektórych wrocławian lubię nawet bardziej niż niektórych lublinian.
Mam nadzieję, że ten apel dotarł do szefostwa Inspektoratu Manowców i Bezdroży Dróg Krajowych i Autostrad (ani przez chwilę nie wątpię, że wszyscy tam rozpoczynają dzień od sprawdzania nowinek na blogach szafiarek, nie może być inaczej, biorąc pod uwagę stan polskich dróg). I że w końcu wrocławianie i lublinianie będą mogli asymilować się do woli!
Żądam Lublina z łatwym dostępem do Wrocławia. W ogóle Wrocław powinien być bliżej WSZYSTKIEGO. Kto się ze mną zgadza, ręka do góry!

Tymczasem gdybym musiała na facebooku ustawić status mojej relacji z Wrocławiem, padłoby na: „to skomplikowane”.
Ja i Wrocław ciągle jesteśmy jak spóźnieni kochankowie. Ciągle ogranicza nas czas. Dzielą nas kilometry podziurawionych manowców. Ale jest między nami taka chemia…
Już w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego czuję motyle w brzuchu (a nawet jeśli to tylko wyrwy uliczne to wolę myśleć, że to motyle). Na wysokości Sieradza drżą mi ręce, a w Oleśnicy jestem bliska zawału. I oto on – Wrocław w swoim majestacie. Pędzę mu na spotkanie… tymczasem on się dąsa. Tylko dwa dni? Znowu tylko dwa? Nie zdążę ci wszystkiego pokazać!
Mówiąc to, Wrocław jeszcze nie wie, że tym razem przywiozłam własną armię krasnoludków, które sterroryzują te grzecznie stojące na Rynku.
Wrocławiu jesteśmy! Gdyby coś uwierało Cię w zakamarkach to pewnie my. Czasoprzestrzeń wydaje się być dziwnie prosta, trzeba coś z tym zrobić.


PIERWSZY PRZYSTANEK, ZOO I AFRYKARIUM.
Być może w poprzednim wcieleniu byłam płaszczką, lub może będę nią w następnym (proszę, proszę, proszę!), okazało się bowiem, że moje wewnętrzne dziecko reagowało na płaszczki i rekiny równie entuzjastycznie, jak moje zewnętrzne dzieci.
Niestety, resztki zdrowego rozsądku, nie pozwoliły nam zostać tam na zawsze.
W każdym razie serce Afryki w sercu Wrocławia to wyborna propozycja dla rodzin.




DRUGI PRZYSTANEK, WROCŁAWSKI TEATR LALEK.
Jako niedoszła aktorka, którą niesprawiedliwie potraktowano podczas egzaminów do PWST (egzaminatorzy się zagadali i nie dostrzegli mojego wybitnego talentu!!), ze łzą w oku oglądam spektakle teatralne.
We wrocławskim Teatrze Lalek znajdziecie taką oto informację: „ W trakcie naszych spektakli dzieci śmieją się, reagują spontanicznie, wchodzą w interakcję z widzami. Pozwólmy im na to!”.
Życzyłabym sobie, żeby moda na podobne komunikaty zapanowała we wszelkich placówkach i instytucjach. Chociaż z drugiej strony, zapytana o to czy podobny komunikat zawiesiłabym we własnym domu, odpowiadam krótko – nie.
Tymczasem na spektaklu pt „Och, Emil”, widownia ryczała ze śmiechu, najpierw śmiały się dzieci, potem dorośli śmiali się z tego, że dzieci się tak śmiały, ostatecznie śmiali się wszyscy.

TRZECI PRZYSTANEK, O PÓŁNOCY WE WROCŁAWIU.
Szturmujemy miasto. Za nami krasnalowy ogon. Przed nami noc. Wrocław. Grzańce. Tańce, hulanki, swawole przy koksowniku. Na kimś osiadła iskra, ktoś krzyknął, kogoś to rozbawiło, ktoś zagrał na gitarze.
Ktoś szepnął „ej, jest jak w tym filmie „O północy w Paryżu”, magicznie”… Ktoś krzyknął „zamawiam, jestem Hemnigwayem!”


CZWARTY PRZYSTANEK, HYDROPOLIS.
Hydropolis robi tak piorunujące wrażenie, począwszy od niezwykłego seansu, który zabiera cię w kosmos, po podróż batyskafem na dno oceanu, że opisując je, trudno nie otrzeć się o patos. Wystawa znajduje się w zabytkowym zbiorniku wodnym o powierzchni 4000m2. Miejsce jest rewelacyjnie zorganizowane pod kątem odwiedzających je rodzin – podczas kiedy rodzice odpoczywają w strefie relaksu, dzieci odbywają podróż batyskafem w głębiny oceanu. Czyż nie powinno być tak na co dzień?
PS Gdzie kupię batyskaf?





PIĄTY PRZYSTANEK, WROCŁAW EUROPEJSKĄ STOLICĄ KULTURY!
Dlaczego po prostu trzeba odwiedzić Wrocław w 2016? Cytując organizatorów:
„ Chcemy opowiedzieć światu o naszej przeszłości i teraźniejszości. O tym, jak na gruzach i ludzkich tragediach wyrasta nowe życie. Będziemy snuć tę opowieść przez cały 2016 rok, bez kompleksów, za to ze świadomością własnej wartości.

Po wszelkiego rodzaju informacje odnośnie ESK zgłaszajcie się do legendarnego baru Barbara. Co ważne – mile widziane są tam nie tylko dzieci, na które czeka zupełnie niezwykły plac zabaw, ale też czworonogi!

SZÓSTY PRZYSTANEK, WRACAM DO WROCŁAWIA NIEBAWEM!
Mamy jeszcze tyle do zobaczenia we Wrocławiu, że powrót w najbliższej przyszłości jest po prostu nieunikniony. Wciąż lista rzeczy do zrobienia jest o wiele dłuższa niż tych zrobionych. Jak dobrze, że dopiero styczeń.
Wrocławiu, wiedz, że jesteś wart każdej wyrwy ulicznej, której muszę stawić czoła, jadąc do Ciebie! Wypatruj mnie, niebawem wrócę po resztę Twojej opowieści.

*Wpis powstał w ramach współpracy z Europejską Stolicą Kultury Wrocław 2016

Podobne posty

Napisz komentarz