Wracam do Was!
Z głową wywietrzoną jak nigdy.
Postanowiłam się nieco ubiczować w wakacje i zamiast siedzenia na plaży, oglądania świata przez pomarańczowe szkło aperola i wstawania przed zmrokiem, wybrałam pobudki o szóstej, wojskową kuchnię (proszę, nie wypowiadajcie przy mnie słowa „kiełbasa”) oraz mizerny żywot namiotowy, podszyty deszczem i chłodem.
I wiecie co? Warto było! W życiu nie wracałam do domu z taką radością.
A mówiąc serio, poczułam się znowu jak dzieciak na obozie. Dwa tygodnie nie używałam suszarki, dwa tygodnie twarz konturowało mi samo słońce, dwa tygodnie chodziłam w szortach i podziurawionych koszulkach, dwa tygodnie spotykałam się z lustrem na chwilowe tete-a-tete w smrodzie kibla.
Sami widzicie więc, że mój szafiarski sztandar legł, a jakby tego było mało, zepsuł mi się telefon.
Byłam więc sobie brudasem, odciętym od świata. I ja Wam to mówię, czasem człowiek musi zostać brudasem, odciętym od świata, żeby docenić wifi, płynące wartkim strumieniem i prysznic, do którego nie ma kolejki.
Co do zaś Lata. Czuję, że maczałam w tym palce. Zaklinałam i przeklinałam je tak długo, że w końcu uległo.
Jeszcze nigdy nie byłam tak opalona. Gdyby nie groszki, nie wiedziałabym, gdzie kończę się ja, a zaczyna moja sukienka.
Brakowało mi tych intensywnych upałów wielokrotnych.
Głowę mam wywietrzoną i raczej pustą. Czekam, aż zapełni się literami. Jak mój kieliszek z winem muszkami.
sukienka – Mango
torebka – Zalando
okulary – Ray Ban
trampki – Big Star
7 komentarzy
Swietna sukienka. Witaj 🙂
Droga Saro, a gdzie Ci te dwa tygodnie wiatr wietrzył głowę??
co do opalenizny to ja też wyjątkowo w tym roku opaliłam nogi!:) – blade zawsze jak u córki młynarza.
No i ok.
Czekamy na te literki co zapełnią Ci głowę 😉
Piękna opalenizna!
Najlepiej wietrzy się głowę na festiwalach muzycznych 🙂
Detoksu od wirtualnego świata zazdroszczę.
PS- fajna sukienka, stęskniłam się już za brązem 😉
Saro bylas na wyspie Sobiszewskiej?dzieciaki z trójmiasta tam jechalay…