Tak się złożyło, że w ostatnią sobotę zajrzałam do lumpeksu. Zupełnie nie nastawiałam się, że znajdę cokolwiek. Wieszaki przeglądałam od niechcenia. Tymczasem upolowałam cztery swetry o wybornym składzie i skórzane kozaki.
To nie przypadek Moi Drodzy. Złota zasada buszowania po lumpeksach powinna brzmieć „nastaw się, że nic nie znajdziesz”.
Bo to nie jest tak, że ja mam jakieś ukryte super miejsca, o których nikomu nie mówię i przychodzę tylko, kiedy jest dostawa. Nie. Zaglądam do przypadkowych lumpeksów o przypadkowych godzinach, nastawiona, że nic nie będzie. Zazwyczaj wychodzę z pustymi rękoma. Raz na jakiś czas zdarzy mi się trafić na perłę i przeważnie taką, którą trzeba doprowadzić do ładu.
Dziś o tym, jak kupować rzeczy z drugiej ręki.
Nastawienie i wyobraźnia
Wbrew pozorom to jak jest się nastawionym do kupowania w lumpeksach to pół sukcesu.
Jak już wspomniałam, najlepiej nie nastawiać się na cuda.
Wyobrażam sobie, że często łatwo ulec złudzeniu, że inni potrafią wypatrzeć niesamowite ubrania, a wy nic. To nie tak.
To, co widzicie u innych, kiedy pada odpowiedź „z lumpeksu” to rzecz przez kogoś wypatrzona, doprowadzona do ładu, wyprana, zestawiona w fajnej stylizacji.
Jest bardzo prawdopodobne, że ta sama rzecz nie zwróciłaby Waszej uwagi w koszu pośród sterty odstręczających szmat. Dlatego na lupeksowych łowach nie może zabraknąć Wam wyobraźni.
Wyobraź sobie. Gdyby to wyprać, wyprasować i fajnie zestawić?
Oczywiście bywa, że coś zachwyca już na wieszaku, ale słowo Wam daję, że bardzo bardzo rzadko.
Polegaj na swoim guście
To kolejna arcyważna zasada. W ogóle nie przejmujcie się, że odwiedzacie lumpeks, kiedy wszystko jest za złotówkę, albo długo po nowej dostawie.
Najfajniejsze rzeczy znajdywałam w takie właśnie dni. Okazywało się, że to, co inni odrzucali, dla mnie było skarbem. Zauważyłam, że ludzie bardzo chętnie kupują rzeczy z sieciówek.
Pamiętam czasy, że największą furorę robiły ubrania z Primarka. Ja raczej omijam je, bo poluję na rzeczy niepowtarzalne albo bardzo porządne.
Oczywiście nie ma nic złego w kupowaniu sieciówkowych ubrań w lumpeksach, moje dzieci głównie w takich chodzą, ale mam wrażenie, że klienci lumpeksów często nie mają pojęcia o wartości nieznanych im marek. Stąd historie o markowych torebkach nieraz wartych tysiące w koszach z najgorszym konfekcyjnym chłamem.
Nie bój się rzeczy w kiepskim stanie
Nieraz kupowałam ubrania z pozoru w opłakanym stanie, a wymagały tylko porządnego prania żelazka i golarki. Po takim spa wyglądały jak nowe, a ludzie nie mogli uwierzyć, że coś takiego znalazłam w lumpeksie. Tymczasem jestem pewna, że to samo ubranie przeszło przez dziesiątki lub setki cudzych dłoni jako „szmata”, która już do niczego się nie przyda.
Warto dać szansę brudnym, zmechaconym, pogniecionym ubraniom. Takim wieszakowym łachem był kremowy sweter z plecionym wzorem ze zdjęć. Zmechacony i brudny. Wyglądał tragicznie i zapewne odstraszył każdego, kto oglądał go przede mną.
Golarka, którą polecam Wam z całego serca to Camry CR9606. Ma zasilacz i dużą głowicę.
Zobacz, co jest na dziale męskim
Mój ulubiony dział w lumpeksie to dział męski. Spodnie, swetry, koszule, tshirty, paski. To skarbnica takich ubrań. Serio. Mężczyźni rzadko odwiedzają lumpeksy, a kobiety często omijają ten dział. Zauważyłam, że przeważnie buszuję po nim sama.
Co więcej, męskie ubrania są często lepszej jakości i nie jest to miejska legenda, ale fakt. Przez to, że mężczyźni mniej kupują, produkuje się dla nich ubrania lepszej jakości, żeby dłużej służyły.
To brutalne, ale prawdziwe. Polecam Wam wpis Moniki Kamińskiej na ten temat.
Vinted
Dostaję od Was mnóstwo pytań, gdzie są najlepsze lumpeksy. Nie wiem. Wypadłam z lubelskiego obiegu już dawno. Swetry z tego wpisu upolowałam w Emaus, ale udało mi się upić tam fajne ubrania chyba drugi raz w życiu.
Miejscem, które mogę Wam za to polecić z całego serca, jest Vinted. Zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy buszowanie po lumpeksach nie jest do końca bezpieczne.
Kupiłam tam już kilka pięknych rzeczy, trzeba tylko uważać, żeby nie wpaść w uzależnienie.
Mam też radę, żebyście nie kupowali nic poza systemem płatności Vinted. Często spotkacie się ze zdaniem „nie sprzedaję przez kup teraz”. To znaczy, że sprzedający chce obejść system prowizyjny.
Ja dałam się tak wkręcić podczas pierwszych zakupów i zgadnijcie, co się stało?
Dostałam bardzo zniszczone spodnie, a kiedy napisałam do dziewczyny, która mi je wysłała, dostałam odpowiedź „ładnie to tak niszczyć ubrania”. Po czym zostałam od razu zablokowana, a ponieważ transakcji dokonałam poza Vinted, nie mogłam zrobić już nic…
Co prawda chciałam dzisiejszym wpisem poprawić Wam humor i odwrócić Waszą uwagę od rzeczy ważnych i strasznych, ale za Britney Spears przebrałam się całkiem przypadkowo.
Gdybyście jednak chcieli poczuć się raźniej w tej dupie, to powiem Wam, że moje dzieci też siedzą w domu na zdalnym nauczaniu, a jak się już ponauczają, to tak żwawo napierdalają w tamburyn dnia, że czekam tylko aż tynk, sufit i kawałki dzieci zlecą mi na łeb.
I tak mijają sobie te urocze listopadowe dni.
PS Wszystkie rzeczy z dzisiejszego wpisu są z lumpeksów i były kupione za grosze.
8 komentarzy
Mnie milosci do lumpeksów nauczyla mnie moja współlokatorka, która miała dosłownie większośc rzeczy albo z lumpa, albo z vinted. Chociaż po pewnym czasie podniosłam swoje ” skille” w lumpeksowych łowach i tak nie dorastałam jej do pięt. Dosłownie nie wiem, gdzie ona znajdywała takie piękne rzeczy, chociaz tez duzo prawy, ze miala upatrzony swoj jeden lumpeks do ktorego chodzila na dostawy. Nikt w zyciu by nie powiedzial, ze ta dziewczyna ubiera się w lumpeksie 😀
A co do vinted – sama zarówno tam sprzedaję jak i kupuję. Fakt, mozna się nadziać (chociaż mi się nigdy nie zdarzyło) ale polecam przede wszystkim czytać komentarze. Jesli jakas dziewczyna ma ponad 300 pozytywnych komentarzy to raczej wątpliwe, ze jest oszustką. Można też poprosić sprzedającą o zdjęcie np z aktualną datą. To nie do końca tak jest, ze kazdy kto nie sprzedaje przez portfel vinted jest oszustem – akurat ochrona kupujących vinted jest dobra dla kupujących, niekoniecznie dla sprzedających. Zdarzały się historie, że kupująca otrzymała przedmiot, napisała, ze jest niezgodny z opisem, pokazala teoretycznie ” zniszczone” zdjęcia, oczywiscie vinted oddało jej kasę, przy czym przedmiot u niej został, więc … po jakimś czasie sama go wystawiła u siebie. 😉 Sama osobiscie sprzedaje z tą opcją bo jest mi wygodniej jeśli chodzi o wysyłkę ale po takich historiach rozumiem dziewczyny, które tego nie robią.
„żwawo napierdalają w tamburyn dnia” – poczułam się jak w domu 🙂
Saro, czy ty tez tesknisz czasem za dziewczyna ze statywem? Bo ja czasem tak 😉
A wiesz, że o tym samym dziś myślałam!
Że ten wpis jest jak za „starych dobrych czasów”. Biorę w cudzysłów, bo z jednej strony mam sentyment, a z drugiej to był ogólnie ciężki czas w naszym życiu. Więc może bym wróciła na jeden dzień, ale nie dłużej 🙂
Chodzlo mi o to, ze tamte wpisy byly takie bardziej artystyczno – hepeningowe :)) Ale chyba Cie rozumiem. Aktualnie mam trojke dzieci, w tym czterolatka z autyzmem ( tamburyn jak ta lala) , a jednak nie chcialabym wracac na dluzej niz dzien do czasu gdy mialam dwie corki w wieku trzy lata i rok…
Twoj blog lubie niezmiernie, niezmiennie 🙂
Nie moge, nie potrafie się przekonać do lumpeksów przez…zapach…okropienstwo :/ nie daje rade tam wytrzymac, pare razy wchodzilam i doslownie po 3 sekundach musialam wyjsc, ta mieszanka zapachu ciuchów, proszku i duzego niewietrzonego pomieszczenia… chciałabym sie przemóc, przestać kupować szajs w sieciówkach…na dodatek nigdy nie wiem kto to nosil/dotykal…
Na vinted tez zaliczylam niezlą porażke, bo stwierdzialm, ze tam mam większą „kontrole” zrodla …widze kto sprzedaje, jakie ciuchy sprzedaje, jakie ma komentarze. Kupilam miesiac temu sukienke od dziewczyny (dziewcze mialo samo dobre komentarze i bardzo ladne ciuchy), sukienka przyszla tak okropnie przepocona, ze pralam ją chyba 4 razy, w tym ostatni raz w occie i sodzie, zeby sie tego pozbyc :/ masakra….
Saro, ja chętnie poczytam jak kupujesz na Vinted. Mam tam problem z wyszukiwaniem, bo ciężko się przedrzeć przez milion ciuchów z Bershki.
Zawsze lubiłam lumpeksy. Za oryginalne, niepowtarzalne często ciuchy, za ceny oczywiście, a ostatnio, przede wszystkim za wspieranie trendu dbania o ekologię. Pamiętajmy, że kupując rzeczy używane, nie nakręcamy konsumpcjonizmu -tak zgubnego dla naszej planety.