KSIĄŻKOBRANIE | Najlepsze i najgorsze książki w 2022

Autor: Miss Ferreira

Kochani, oto nastał grudzień. Dzisiejszego ranka lampką zakwasu buraczanego czerwonego jak wino wzniosłam pożegnalny toast za odejście listopada. Jednocześnie wyraźnie poczułam jakiś zew podsumowań z okazji zbliżającego się końca roku. Myśl ta zakwitła w mojej głowie podczas porannej lektury „Sprawy Hoffamnowej” Katarzyny Zyskowskiej i złapałam się na tym, że kilka stron przeczytałam, nie łapiąc zupełnie treści.
Rozmyślałam o tym, że był to dla mnie rok bardzo łaskawy literacko. Nie dość, że przeczytałam całą górę książek, to większość z nich była istną duchową ucztą. Raptem kilka porzuciłam, palona nudą („Widnokrąg” Wiesława Myśliwskiego) lub potwornością zdarzeń („27 śmierci Tobyego Obeda” Joanna Gierek – Onoszko).
Był to też rok, kiedy poczułam ogromną niechęć wobec reportażu, gatunku, który od dziecka uwielbiałam. W moje ręce wpadło zaledwie kilka reportaży. Z ogromną przyjemnością przeczytałam „Szatana w naszym domu” Lawrenca Wrighta”, ale już „Czarnobylska modlitwa” Swietłany Aleksijewicz była lekturą, przez którą raczej brnęłam, niż płynęłam.
Trudno mi zdiagnozować, skąd moja niechęć wobec reportażu (w szczególności polskiego). Być może wynika to z tego, że tego typu publikacje powstają setkami i nie nadążam. A może o to, że autorzy mają taką presję, żeby pisać na faktach. A może po prostu z tego, że rzeczywistość od wybuchu wojny w Ukrainie jest na tyle niepokojąca, że czytanie reportaży stało się zbyt ciężkie? A może wreszcie zniechęciły mnie setki lektur, które musiałam przeczytać, idąc do PSR (której ze względu na pandemię nie ukończyłam). Może też wszystko naraz.
Był to rok, w którym uciekałam do fikcyjnych światów i takie podróże planuję na 2023, zwłaszcza że wiele wskazuje, że będzie mnie stać głównie na tego typu wyprawy.
Zresztą od zawsze traktuje tak książki – dla mnie to wrota do innych rzeczywistości. Świadomie piszę „rzeczywistości”, bo zazwyczaj tak mocno wiążę się z bohaterami, że stają się dla mnie boleśnie prawdziwi, a rozstania z nimi bywają dla mnie bardzo trudne.

Jak czytać więcej?

Zawsze wraca pytanie, jak znajduję czas na czytanie tych wszystkich książek? Przede wszystkim wstaję bardzo wcześnie, żeby czytać. To dla mnie niemal święty rytuał, kiedy zapalam świece, parzę kawę i przede wszystkim nie dotykam telefonu. Czytam też wieczorem przed pójściem spać i bardzo dużo czasu w weekendy.
Wszystkim, którzy mówią mi, że nie potrafią znaleźć chwili na książki (a bardzo by chcieli, bo oczywiście nie każdy chce i lubi czytać), proponuję prosty jednodniowy eksperyment: za każdym razem, kiedy bezwiednie bierzesz do ręki telefon, który kradnie ci kilkanaście minut, bierz do ręki książkę i czytaj. Przed spaniem, policz, ile przeczytałeś stron.
Zrobiłam ten eksperyment sama na sobie kilka lat temu, z tym że trwał nie dzień, ale miesiąc. Efekty przyprawiły mnie o gęsią skórkę. Wstyd pisać, ile przeczytałam wtedy książek.

Zapraszam na książkowe podsumowanie tego roku.

Książki, które szczególnie chcę Wam polecić:

„Szklane ptaki” Katarzyna Zyskowska
W jaki sposób wybieracie książki do czytania? U mnie rządzi jakiś przypadek, ewentualnie splot wydarzeń. Po „Szklane ptaki” sięgnęłam, ujrzawszy na lotnisku chłopka, pochłoniętego lekturą.
Książka go pożerała, nie odwrotnie. Byłam tak ciekawa, co to jest, że robiłam jakieś podejrzane wygibasy, żeby dostrzec okładkę. Gdy udało mi się wykraść tytuł, czułam się lekko zawstydzona swoim uczynkiem. On jednak nie dostrzegł gwałtu, jakiego się dopuściłam na jego lekturze.
Po pierwszej stronie zrozumiałam, dlaczego to książka pożarła chłopca na lotnisku. Mnie pochłonęła w dwa listopadowe wieczory i jeden mglisty poranek.
To historia o życiu (niesprawiedliwie krótkim) i miłości Krzysia i Basi Baczyńskich (zdrabniam, bo myślę o nich jak o dzieciach, rzuconych na rzeź).
Opowieść snuta językiem tak pięknym, że godnym poezji Baczyńskiego. Pisana przez Zyskowską z poruszającą lekkością, pełna niepretensjonalnej czułości. Ta książka jest dla mnie literackim majstersztykiem, choć wyżłobiła w mojej twarzy łzawe kaniony i zostawiła w serduchu wyrwę.

„Życie Violette” Valerrie Perrin
Również i ta książka wpadła w moje ręce przypadkiem. Basia Szmydt zaprosiła mnie na spotkanie literackiego kółka. Pozycją którą miałyśmy omawiać, było „Życie Violette”.
Ani tytuł, ani okładka, ani nawet opis nie zapowiadały, że to będzie taka perełka. Obawiałam się mdłej lektury z lepkim romansem w tle, nazywanej powszechnie „literaturą kobiecą”.
Bardzo się myliłam, a książka okazała się tak poruszająca, że kupiłam ją sobie w druku, żeby móc od czasu do czasu się do niej przytulić.
Przede wszystkim chylę czoła przed niezwykłym piórem Perrin, ale również tłumacz Wojciech Gilewski wykonał niewiarygodną pracę, oddając kunszt pisarski autorki.
„Życie Violette” to historia kobiety, która traci wszystko i staje się współczesnym Charonem, przeprawiającym zmarłych na drugą stronę. Pracuje jako dozorczyni cmentarna.
To opowieść o kruchości życia, o tym, że czasem kieruje nim przypadek, o odchodzeniu, żegnaniu bliskich, których kochamy i których za życia nie znosiliśmy. To opowieść o ulotności i chwilowości.
Ta książka grała na moich najczulszych strunach, bo wiecie, że filozofia przejściowości jest mi bardzo bliska.
Warto ją przeczytać. Naprawdę.

„Regulamin tłoczni win” John Irving (niestety trudno dostępna na papierze)
Sięgnęłam po nią tylko dlatego, że „Regulamin tłoczni win” był ukochaną książką bohaterki „Życie Violette”.
Kiedy ją przeczytałam, zrozumiałam, że w jakiś sposób dopełnia książkę Valerrie Perrin i nie przypadkowo Violette znała ją na pamięć.
To opasła lektura na niemal 800 stron, a jednak pochłonęłam ją szybko, bo Irving pisze w bardzo wciągający sposób. Chociaż akcja dzieje się w ciągu kilkudziesięciu lat od początku XX wieku w Ameryce, jest niepokojąco aktualna.
Doktor Wilbur Larch prowadzi sierociniec, do którego przyjeżdżają kobiety, żeby urodzić dziecko i je tam zostawić lub pozbyć się niechcianej ciąży.
Książka pełna jest szczegółowych opisów medycznych zarówno porodu jak procedury przerywania ciąży. Czytelnik odczuwa dyskomfort. Myślę jednak, że to bardzo świadomy zabieg autora. Sprawy o których mówi się nieraz z nonszalancją, o których decydują ludzie, którzy nie otarli się choćby o nie, są dużo boleśniejsze, niż mogą się wydawać.
Doktor Larch prowadzi spór ze swoim przybranym synem Homerem Wellsem, o to, czy bawi się w boga, czy spełnia swój obowiązek.
Bardzo znajomo brzmi jego zarzut doktora Larcha, że najzagorzalsi obrońcy życia, zapominają o nim wraz z narodzinami. Nikt nie interesuje się losem niechcianych sierot.
Mimo trudnej tematyki Irving pisze z lekkością i poczuciem humoru. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się śmiałam podczas czytania, choć momentami przez łzy.

Trylogia „Millenium” Stieg Larrson
Część z Was chwyci się może za głowę, że jak to? Dopiero teraz odkryłam Larrsona?! Oczywiście zarówno autor jak jego książki były obecne w mojej głowie, jednak zupełnie mnie nie pociągały.
Przede wszystkim dlatego, że czytali je wszyscy i ze zwykłej przekory nie miałam na nie chęci. Również dlatego, że powieści sensacyjne to zupełnie nie moja bajka. Opisy fabuły „Millenium” w ogóle mnie nie pociągały. Jakieś afery ekonomiczne czy polityczne, ziew.
Kilka miesięcy temu kupiłam pierwszą część, czyli „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”, dlatego, że była w jakieś zabawnej wręcz cenie, no i… przepadałam. Autentycznie myślałam, że przestanę jeść, spać i pracować, żeby tylko móc przeczytać wszystkie części.
Jestem pod ogromnym wrażeniem geniuszu Larrsona. Bo oprócz tego, że fantastycznie pisał, to stworzenie takiej fabuły wymaga potężnego umysłu i ogromnej wielowymiarowej wiedzy.
Postać Lisbeth Salander została skonstruowana z taką misternością i czułością, że zostaje w moim sercu na zawsze.
Ta literacka podróż do Szwecji rozpisana na trzy tomy była dla mnie niesamowitą frajdą.

„Pielgrzym” Terry Hayes
Po „Millenium” miałam w sobie ogromny głód książki w podobnym klimacie, zaczęłam gorączkowo takiej szukać. To Wy – moi Czytelnicy, podsunęliście mi „Pielgrzyma”.
To lektura opasła na 800 stron i znowu chciałam wypisać się z życia, żeby przeczytać ją do końca.
Książka zaczyna się brutalnego morderstwa w jakimś szemranym hoteliku na Manhattanie. Przez moment czytelnik myśli, że oto zaraz pojawi się genialny detektyw, który będzie tropił sprawcę.
Tymczasem to zaledwie preludium do niezwykłych wydarzeń. Jaki związek może mieć ta zbrodnia z atakiem na World Trade Center? Czy to możliwe, że światu grozi o wiele gorszy zamach? I czy można świat przed tym zamachem uchronić?
Z pewnością nie można uchronić się przed pochłanianiem kolejnych stron „Pielgrzyma”.
Dla mnie Larrson i Hayes to jedna liga fenomenalnych autorów.
Dodam, że kiedy kończyłam „Pielgrzyma”, wstałam dwa razy o 4 rano, bo nie mogłam wytrzymać, co będzie dalej.

 

Ponieważ nie chcę, żeby ten wpis zamienił się w trylogię, na tym kończę recenzje, ale gorąco polecam Waszej uwadze następujące tytuły:

„Diabeł i tabliczka czekolady” Paweł Piotr Reszka
„Pojechałam do brata na południe” Karin Smirnoff (bardzo ciężka, ostrzegam)
„Wszystko, co ukrywamy” Kelly Rimmer
„Milczenie owiec” Thomas Harris (wróciłam do niej w tym roku po latach, nadal fascynuje)
„Ósme życie” Nino Haratischwili
„Lato, gdy mama miała zielone oczy” Tatiana Tibuleac
„Shuggie Bain” Douglas Stuart (też bardzo ciężka)
„Silva Rerum” Kristina Sabaliauskaite
„Jego krwawe zamiary” – Graeme Macrae Burnet
„Fatum i furia” Lauren Groff
„Floryda” Lauren Groff
„Z zimną krwią” Truman Capote
„Diabeł w naszym domu” Lawrence Wright (ryje umysł)
„Śmierć pięknych saren” Ota Pavel
„Na wschód od Edenu” John Steinbeck
„Szczelina” Jozef Karika
„1Q84” Hakuri Murakami
„Sfora” Przemysław Piotrowski (jeśli lubicie kryminały w gęstym klimacie lasu, starego klasztoru itp., polecam)
„Jedno po drugim” Ruth Ware
„Morderstwa w Suffolk” Anthony Horowitz
„Dziady i dybuki” Jarosław Kurski
„Kult” Łukasz Orbitowski
„Śnieg jeszcze czysty” – Anna Musiałowicz (potwornie smutna i ciężka, ostrzegam)

Książki, które mnie rozczarowały w tym roku:

„Zimowla” Dominika Słowik – aż mi słów brakuje, cóż to za dziwaczny gniot. Czułam fizyczne wręcz zmęczenie nią.
„Widnokrąg” Wiesław Myśliwski – może jeszcze nie dojrzałam, porzuciłam w połowie. Trochę mi głupio, bo wiem, że to wielki autor i wielkie nazwisko.
„Empuzjon” Olga Tokarczuk – to bardziej rozprawa filozoficzna niż powieść, wymagająca intelektualnie, powiedziałabym, że lektura raczej dla erudytów, ja się do nich nie zaliczam. Piszę to jako ogromna fanka twórczości Tokarczuk.
„Ciche wody” Sarah Moss – książka, gdzie fabuła wlecze się jak uciążliwy sen. Wiem, że taki był zamysł autorki, niemniej trudno uniknąć słowa NUDA.
„Duchy z miasteczka Demmin” – przysięgam, że gdyby nie opis książki, w ogóle bym nie wiedziała, o czym jest.
„Kroniki zbrodni” Monika Całkiewicz, Robert Ziębiński – zmarnowany potencjał, jakieś poszarpane przypadkowe historie, kryminalny groch z kapustą i ogromne rozczarowanie.
„Porodzina” Natalia Fiedorczuk – mam wrażenie, że podobnych książek było już tysiąc. W tle przemoc rodzinna, oczywisty od początku podejrzany. Zero emocji.

Co czytam i będę czytać w najbliższej przyszłości:

„Sprawa Hoffmanowej” Katarzyna Zyskowska – po „Szklanych ptakach” chcę przeczytać wszystko tej autorki.
Historia złych uczynków” – Katarzyna Zyskowska
Wyznaję” Jaume Cabre

Koniecznie piszcie, co Wy czytacie, co polecacie, co Was rozczarowało?

*Wpis zawiera linki afiliacyne z Allegro

Podobne posty

15 komentarzy

Bozena 1 grudnia, 2022 - 9:15 pm

Dziekuje za recenzje i polecenia.

Odpowiedź
Aga 2 grudnia, 2022 - 6:52 am

Jak mnie ucieszył ten wpis. Wszędzie wokół prezentowniki – aż się sama złapałam że przeglądam je z ciekawością ale nie robiąc zakupów.
A tutaj książki! otworzyłam chyba 7 zakładek w tle i już nie mogę się doczekać.

Zgadzam się mocno z twoją opinią o kondycji reportażu – wydaje mi się że wydaje się go zbyt dużo, bo jest go łatwiej promować, więc kontekstu do opowieści, plus lepsze wyniki sprzedażowe powodują, że wydawcy produkują na potęgę. Dziękuję za polecenie „Szatana w naszym domu” – chętnie sprawdzę.

Czy ja mam coś do polecenia? Może „Wyspę zaginionych drzew” Elit Szafek, to powieść z elementami magicznymi – opis, który zniechęca mnie samą ale okazuje się fantastycznie otulająca kołderką na weekendowe poranki.

Odpowiedź
Aleksandra 2 grudnia, 2022 - 8:59 am

Sara, wchodzę w Twoje polecenia w ciemno! Dzięki Tobie odkryłam „Szczelinę” i „Śmierć pięknych saren” <3
Uwielbiam Twoje książkowe posty i z niecierpliwością czekam na więcej.

Moje największe rozczarowanie:
"Gdzie śpiewają raki" – dużo szumu o książkę, która była dla mnie taka… meh. Przeczytałam i zapomniałam.

Największe odkrycie:
"Wierzyliśmy jak nikt" Rebecci Makkai – czytałam na początku roku, ale ciągle siedzi w mojej głowie.
"27 śmierci Tobby'ego Obeda" Joanny Gierak-Onoszko – przerażająca książka, która nie pozwoliła mi się od siebie oderwać.

Dziękuję za kolejne książki, które wpisuję już na swoją listę!

Odpowiedź
Ange76 2 grudnia, 2022 - 11:26 am

„Życie Violette” przeczytałam już dwa razy, aktualnie trzeci raz czyta ją moja mama 🙂 Jest w tej książce coś, co mnie pociąga, choć jestem dość wybredna i od razu wyczuwam „czytadła”. Chyba chodzi o podejście do życia Violette. Podoba mi się też szkatułkowa konstrukcja (tak się to chyba nazywa) – kiedy się wydaje, że dalej będzie sztampowo, autorka otwiera przed nami nowe pudełko, nową relację świadka wydarzeń i nas zaskakuje. Cudo. „Regulamin tłoczni win” wciąż przede mną 🙂

Ostatnio wysłuchałam „Lekcji chemii” Bonnie Garmus – polecam. Też powieść i do tego dość feministyczna.

Aktualnie czytam „Cały ten szpas” Anny Tomiak – książkę o Juracie od czasów jej powstania przed wojną. Polecam, gdybyś się kiedyś wybierała na Hel 🙂

Jakże się cieszę, że ktoś podziela moje znudzenie Myśliwskim. Dwa razy podchodziłam do „Ucha igielnego” – drugi raz nawet po odwiedzeniu Sandomierza – i nie dałam rady, nuda straszna. Jest jednak tyle książek do przeczytania, że trudno, nie wszystkie się da przeczytać a szkoda czasu, żeby się męczyć.

Odpowiedź
October 2 grudnia, 2022 - 11:38 am

Dzięki za ten wpis! Coraz mniej czytam, a kiedyś połykałam książki. Przez jakis czas nawet pracowałam w księgarni. Coraz mniej czasu, coraz mniej olśnień 🙁
Na Twojej liście widzę kilka moich ukochanych książek, pewnie mamy podobny gust, chociaz ja jeszcze bardzo lubię kryminały (i ta miłość zacżęła się od Larssona wlasnie, wieki temu).
Jesli miałabyś ochote na skandynawski kryminał, który jest tez literacką ucztą, to polecam Ci serię Asy Larsson. Pierwszy tom to Burza słoneczna (kiedys był wydany pod tytułem Burza z krańców ziemi). Natomiast tom 3 I tylko czarna ścieżka wpisał się w listę moich książek wczechczasów, jest jedna z najbardziej magicznych i wzruszajacych historii, zwłaszcza jeśli jest się matką. Ale wszytskie są wspaniałe. Warto czytać po kolei.
W razie jakbyś złapała bakcyla do skandynawskich kryminałopowieści, służe innymi polecankami 🙂

Próbuję tez przeszukac pamięć żeby znaleść starsze olśnienia i jesli nie znasz, to jeszcze z całego serca polecam serię Annę B. Ragde, Poczatkowo to byla trylogia, pierwszy tom to Ziemia kłamstw, potem autorka dopisała jeszcze kolejne części, ale te trzy pierwsze sa wspaniałe.

Szklane ptaki mam w kolejce, za to czytałam Historię złych uczynków i to była jedyna ksiązka, która sprawiła, że rzucilam wszytsko i czytałam i czytałam…

Odpowiedź
Adriana 2 grudnia, 2022 - 11:38 am

Dziękuję za polecajki, Szklane Patki wskoczyły na szczyt listy 😀
Chciałabym polecić, chyba, że już znane oczywiście…. „Małe Życie” Hanya Yanagihara. Kolumbryna 800 stronnicowa, ale czytałam po pracy i ogarnięciu domowej zawieruchy z dziećmi w tle, nocami (całych dwóch) i bardzo ciężko było mi się skupić na czymkolwiek. Historia chwytająca mocno za serducho i wyciskająca z niego ogrom emocji.
Czytam Cię od lat i zawsze czekam na nowy wpis. Co dziennie. Dziękuję za Twoją wirtualną obecność w moim życiu <3

Odpowiedź
Anonim 2 grudnia, 2022 - 2:34 pm

Dzień dobry Saro, mam pytanie dotyczące dwóch książek „Szklane Ptaki” i „Życie Violette” czy myślisz, że będą odpowiednie na prezent dla siedemnastolatki? I pytanie trochę prywatne, czy Twoje dzieci, też podzielają Twoją pasję do książek?

Odpowiedź
Paulina 2 grudnia, 2022 - 6:33 pm

Demmin też mnie srogo zawiodło. Oczekiwałam więcej treści o losach Niemców na koniec wojny a nie powieści o nastolatce. Przez 27 śmierci… udało mi się przejść ale też mam książkę której nie mogę skończyć „Nasze ciała, ich pole bitwy” Christiny Lamb.

Odpowiedź
Ola 2 grudnia, 2022 - 8:07 pm

Saro, bardzo cenię twoje polecajki i zapisuję sobie kolejne, z tego wpisu. Matko bosko, dobrze wiedzieć, że są jeszcze dobre książki do czytania 🙂 a jeślu mogę się odwdzięczyć, to polecam „Pod słońcem” Julii Fiedorczuk, to moja osobista książka roku! Jest to niby prosta historia, bo o miłości, o takim tam życiu na wsi, ale jest to historia przepiękna, tak opisana, że po przeczytaniu jej wracałam do kartek książki i zakreslałam sobie ulubione fragmenty 🙂 pozdrawiam i życzę tobie wszystkiego, co najpiękniejsze pod słońcem, nawet tym grudniowym 😉

Odpowiedź
Lidia 3 grudnia, 2022 - 6:57 am

Moim odkryciem w tym roku jest Amor Towlesa
„Dżentelmen w Moskwie ” – rewelacja!
Co za urocza książka😍
Ostatnio wydał „Lincoln Highway”, czekam aż będzie dostępna w mojej miejskiej bibliotece😍

„Wyznaję” Jaume Cabre …co za literatura!
Szczerze polecam😊 Książka zmieniająca życie…

Odpowiedź
Bozena 19 grudnia, 2022 - 4:49 pm

Zgadzam sie z Lidia: Dzentelmen w Moskwie to wspaniala ksiazka!

Odpowiedź
magda 4 grudnia, 2022 - 7:32 pm

Mało czytałam w tym roku, sama nie wiem dlaczego. Ale zapisalam sobie kilka tytułów z Twojej listy. Jestek natomiast bardzo ciekawa czy czytalas i jak oceniasz Małe życie? Dla mnie to taka książka, ktora zostawia ślad w duszy

Odpowiedź
Karolka 5 grudnia, 2022 - 9:18 pm

Kate Morton – uwielbiam jej klimaty, wsiąkam całkowicie i zawsze żałuję gdy mi się książka kończy.
Regulamin tłoczni win – z chęcią odświeżę po 18 latach. Zachwycał mnie wtedy

Odpowiedź
Bożena 7 grudnia, 2022 - 12:19 pm

O matko, jak wiele książek, cieszę się razem z Tobą z tylu przeczytanych. Ksiażki to moim zdaniem podstawa życia 😉 i uważam, że niektóre powinni lekarze przepisywać na receptę. Pozdrawiam z Lubaczowa ❤

Odpowiedź
Hela 4 maja, 2023 - 1:10 pm

Żeby zabierać się za Empuzjon trzeba koniecznie znać Czarodziejską Górę, inaczej to nie ma sensu.

Odpowiedź

Napisz komentarz