O SKŁADANIU MATCZYNYCH SKRZYDEŁ

Autor: Miss Ferreira

Zobaczyłam ją któregoś z tych pierwszych ciepłych dni. Jak zwykle pochłonęła mnie niezmierzona toń pól. Rzepak akurat pękł i rozlał się po horyzont odurzającą żółcią.
Spod moich stóp unosiły się obłoki piachu i kurzu. Fera szalała, zanurzając łeb w każdym źdźble trawy.
Znad rzepakowej toni wyłaniał się powoli dach. Ten dom, na który zerkam ukradkiem, myśląc w mroźne zimowe popołudnie, czy zdołałabym mieszkać na takim odludziu?
Przed bramą stała kobieta, machając komuś na pożegnanie. Nagle zawołała:
– Uważajcie na siebie! Zwłaszcza tam na skrzyżowaniu, rozglądajcie się, słyszycie?!
Odpowiedziały jej jakieś niezrozumiałe okrzyki z oddali. Na między pośród pól dostrzegłam dwóch chłopców na rowerach. Odwróciłam się do kobiety. Wzrok wtopiony w dal przeniosła na mnie.
To trwało ułamek sekundy, może mniej, może nawet wcale. Może po prostu równocześnie zabiły nam matczyne serca.
– Też tak zawsze wołam do swoich – powiedziałam i wspólnie odprowadziłyśmy wzrokiem chłopców, aż rowery wchłonął żółty horyzont.
– Na lody do wsi pojechali – usłyszałam, wypowiedziane cicho z jakąś rezygnacją.
Nie mówiłyśmy więcej. Gdzieś pomiędzy nami w lepkim powietrzu gorącego dnia, zawisły te wszystkie niewypowiedziane słowa, które zawsze brzmią tak pretensjonalnie.
Odchodząc, czułam, jak nadal jednym rytmem biją nasze serca. Wiedziałam, co tak naprawdę znaczyło na lody do wsi pojechali.

Czuję to samo każdego ranka. Kiedy ze zgrzytem otwiera się furtka. Drobna postać o kościstych kolanach chybocze się na rowerze. Na plecach nieproporcjonalnie wielki tornister jak odwłok dziwacznego owada. Na głowie wielki kask. Ma w sobie coś z mrówki. Zwinnej i nieporadnej jednoczenie. Jedną nogą odpycha się i rusza. Za nią kolejna postać i jeszcze jedna.
– Uważajcie na zakręcie! – wołam – jedźcie ostrożnie!
Patrzę jak Lolek, Sofia i Marynia przemierzą krajobraz za oknem w salonie. Biegnę do okna w kuchni i czekam, aż odwłok ostatniego tornistra zniknie za brzozowym zagajnikiem.
– Uważajcie na siebie – powtarzam w myślach – gdybyście tylko wiedzieli… – nawet nie umiem dokończyć myśli.

Któregoś dnia wsiadła do samochodu milcząca. Od razu wyczułam buzujące w niej emocje.
– Co się sta? – nie zdążyłam skończyć, wpadła mi w słowo ostrym jak brzytwa:
– Nic.
Przez moment jechałyśmy w milczeniu. Ona ze wzrokiem wbitym w kolana. Przebierająca nerwowo palcami.
– Mnie możesz powiedzieć – wyszeptałam, kładąc dłoń na jej dziecięcej wciąż rączce. Nie odpowiedziała. Kątem oka zobaczyłam, jak po jej policzku sturlały się dwie gęste łzy. Dłonie zacisnęła jeszcze mocniej. Zatrzymałam się na poboczu. Przytuliłam mocno, czując, jak moja bluzka przesiąka jej płaczem.
W końcu coś wybełkotała. Nie byłam pewna, czy dobrze rozumiem. Powtórzyła. I każde z tych słów od środka mnie rozerwało. Miałam ochotę zawrócić samochód. Dorwać człowieka, który powiedział jej, że jest brzydka, postawić przed lustrem i wrzasnąć: a ty jesteś ładny?! Pryszczaty gnoju?!
Nie mogłam zrobić nic, poza tuleniem jej z całej siły i powtarzaniem, jak bardzo jest pięknym człowiekiem.

Nie powiedział nic. Ani po treningu, ani w samochodzie. Dopiero w domu w kuchni podczas kolacji coś w nim pękło.
Chłopcy z nowej drużyny piłkarskiej nabijali się z jego ubrań i butów. Ktoś nawet go popchnął, a inni mieli ubaw. Spojrzałam na męża. Widziałam, jak jego twarz zachodzi purpurą. Mnie paliło od środka.
– A co na to trener?! – wykrztusiłam wściekła.
– Oni tak to robili, żeby trener nie widział.
– A ty nie mogłeś powiedzieć trenerowi? – wypaliłam i od razu ugryzłam się w język.
Czytałam z jego smutnych oczu. No pewnie, że nie mógł powiedzieć trenerowi. Był nowy w drużynie, najmłodszy, miał inne ubrania i buty, a do tego miał być skarżypytą?
– Kochanie – przytuliłam go – nie musisz chodzić na tę piłkę, to ma być dla ciebie przyjemność.
– Będę chodził – odparł stanowczo – jeszcze im pokażę.
Zadzwoniliśmy do trenera. Niewiele to dało. Nowi koledzy zawsze znaleźli sposób, żeby chociaż podłożyć Lolkowi nogę w szatni.
Wracał do domu przybity, ale szedł w zaparte, że sobie poradzi.
– Nie daj im się – powiedziała mu któregoś dnia przed treningiem Marynia – pamiętaj, czego cię nauczyłam.
– Czego?! – dopytywałam.
– Nieważne mamo – odparła i przybiła Lolkowi piątkę.
Tamtego dnia Lolek wrócił z treningu dumny jak paw.
– I co?! – Marynia wybiegła mu na spotkanie.
– Zrobiłem, jak mi kazałaś! – zawołał, pusząc się jeszcze bardziej.
Marynia podskoczyła z radości.
– Powiedz mi tylko, czy zrobiłeś komuś krzywdę? – zapytałam stanowczo.
– Mamo, nikomu nie zrobiłem krzywdy, ale mi też już nikt nie zrobi.

Kiedy byli mali, wykańczały mnie niedospane noce, ciągnący się w nieskończoność katar, miliony zadawanych pytań. Gdy spali, wpatrywałam się w ich spokojne twarze, dłonie zaciśnięte w piąstki.
I wiedziałam, że pod moimi skrzydłami są zupełnie bezpieczni. Pilnowałam, żeby nikt nie sypnął im piasku w oczy i nie wyrwał z dłoni łopatki.
Kiedyś płakali, bo nabili sobie siniaka.
Teraz znikają z pola mojego widzenia. Zanurzają się powoli w dorosłość. Gdy znikają za brzozami, nie wiem, kto rzuci im w twarz piachem. Nie dowiem się o wielu łzach i niejednym siniaku.
Tyle rzeczy w macierzyństwie boli, ale składanie matczynych skrzydeł boli inaczej. Szarpie trzewia.

Uważajcie na siebie. Gdyście tylko wiedzieli, jak bardzo chciałabym uchronić Was przed światem i jak bardzo nie mogę tego zrobić.

Podobne posty

53 komentarze

Patrycja 8 czerwca, 2021 - 6:51 pm

To jeden z piękniejszych tekstów, jakie ostatnio czytałam❤❤ może dlatego, że moje serce też od 14 miesięcy bije matczynym rytmem więc w tym poście widzę odbicie moich trosk i rozterek, jak to będzie w tym dorastaniu, które zapewne spotka nas szybciej niż mi się teraz wydaje.

Odpowiedź
Miss Ferreira 10 czerwca, 2021 - 7:31 am

Och tak, ciągle wyświetlają mi się zdjęcia dzieci sprzed lat, jakby to było moment temu. Moje dziewczynki są mojego wzrostu, ale już „tęższe” ode mnie, nawet nie mogę wziąć ich na ręce.
Ciesz się tym, co jest. Wszystko co ciężkie teraz, szybko minie <3
Dziękuję Ci

Odpowiedź
Ka 12 czerwca, 2021 - 8:04 pm

Dziękuję za piękny tekst, gula w gardle i mokre oczy. Odkąd jestem matką, a ciągle nie mogę się przyzwyczaić do tej nowej warstwy tożsamości, to przecież tylko 4 miesiące, dorobiłam się tej najczulszej ze strun. Z jednej strony czekam, aż moje dziecko zaśnie, z drugiej łapię się na tym, że tęsknię za nią, bo śpi już 3h! I wpatruje się w te zaciśnięte powieczki z długimi rzęsami po tacie ♥️

Odpowiedź
Miss Ferreira 14 czerwca, 2021 - 7:18 pm

O tak właśnie! Tylko tak się wpatruj, żeby nie obudzić! <3

Odpowiedź
Kasia 6 kwietnia, 2022 - 6:54 am

Popłakałam się. Piękny tekst. Każda mama pewnie poczuła gule w gardle. Moja córka, niepełnosprawna ruchowo wyruszyła w świat w tym roku. Na razie jest malutka, tłumaczy dzieciom że „jeszcze” nie umie skakać. One to szanują, w tym wieku jeszcze nie widać „inności”. Jeszcze… Moje skrzydła też będą kiedyś musiały się złożyć. 😔

Miss Ferreira 7 kwietnia, 2022 - 8:57 am

Wiesz, ta „inność” nie daje mi spokoju. Dzieci przychodzą na świat bez świadomości, że jest jakaś inność. Przyjmują wszystko, co my uznajemy za „nienormatywne” za normalne.
To naprawdę jest straszne, że uczą się tego od dorosłych. Mogą się nauczyć od rówieśników, ale równieśników też nauczyli tego jacyś dorośli, zapewne rodzice.
🙁

Pati 14 czerwca, 2021 - 9:42 pm

Sarenko, tak się zwyłam, że chyba nie usnę… Pozdrawiam ciepło.
Pati z Lipy …

Odpowiedź
Miss Ferreira 15 czerwca, 2021 - 6:20 am

Pati!! Rety, ile to lat! <3

Odpowiedź
Pati 15 czerwca, 2021 - 1:16 pm

Ja jestem z Tobą na bieżąco 😉

Odpowiedź
Pati 15 czerwca, 2021 - 1:18 pm

Sarenko jestem z Tobą na bieżąco 😀

Odpowiedź
Karo 8 czerwca, 2021 - 7:28 pm

Boże… Tak czytam i chyba czuję to samo, mino że mój synek ma dopiero 10msc. Ten niepokój co się z nim będzie działo kiedy już pójdzie swoją drogą… I ta bezradność, bo kto go wtedy ochroni?
Dzięki za ten wpis!

Odpowiedź
Miss Ferreira 10 czerwca, 2021 - 7:34 am

W ogóle ten niepokój o dziecko, to takie nowe uczucie, którego wcześnie właściwie się nie doświadcza. czasem mnie przeraża, że zabiorę ten niepokój do grobu.
Buziaki

Odpowiedź
Agnieszka 8 czerwca, 2021 - 8:47 pm

Kurde. Mam 26 lat, nie mam dzieci, a czuję te rozdzierające emocje, kiedy czytam Twój tekst, piękny.

Odpowiedź
Miss Ferreira 10 czerwca, 2021 - 7:36 am

Dziękuję <3

Odpowiedź
sercemkadrowane 10 czerwca, 2021 - 2:44 pm

Dajże kobieto jakieś ostrzeżenia bo czytałam w miejscu publicznym. I musiałam na raty bo usiłował się ze mnie szloch wydrzeć. Mój syn ma 10 lat i też w wielu sytuacjach moje skrzydła już nie sięgają. Jakże to szarpie środkiem to rozumie tylko druga matka.

Odpowiedź
Miss Ferreira 14 czerwca, 2021 - 7:22 pm

Następnym razem będzie ostrzeżenie! <3

Odpowiedź
Joanna 8 czerwca, 2021 - 8:50 pm

To najpiękniejsza definicja macierzyństwa jaką przeczytałam w życiu. Płacze oczywiście jak bóbr, patrząc na piąstki śpiącego bobasa i myśląc o starszaki za ścianą, który jutro zniknie mi za zakrętem w drodze do szkoły. Masz wielki talent do słów. Dziękuje.

Odpowiedź
Miss Ferreira 10 czerwca, 2021 - 7:36 am

Dziękuję <3

Odpowiedź
jeeves 9 czerwca, 2021 - 7:48 am

Saro, Twój tekst przyprawił mnie o łzy. Składanie matczynych skrzydeł boli tak bardzo, że niektóre z nas nigdy ich nie złożą. Jednak, gdy patrzysz na pierwsze samodzielne zwycięstwa swoich dzieci, duma jest większa niż ból.

Odpowiedź
Miss Ferreira 10 czerwca, 2021 - 7:38 am

Tak właśnie, chodzi o to, żeby pamiętać, że musimy te skrzydła złożyć, inaczej nie damy dzieciom żyć.
Duma jest wielka, ale kiedy patrzę na ich różne smutki, na które nie mam wpływu, to czasem mnie rozdziera od środka.
Ściskam

Odpowiedź
Ola 9 czerwca, 2021 - 8:08 am

Ja z tych niepłaczliwych, ale bardzo się wzruszyłam czytając ten tekst. Jak niesamowicie potrafisz ubierać uczucia i emocje w słowa, to prawdziwy dar.
Twojego bloga odkryłam, gdy byłam w ciąży, teraz jestem mamą dwulatka. Niedawno wróciłam do Twojego tekstu pisanego gdy Lolek kończył dwa lata.. a za kilka wrócę pewnie do tego 🙂
Mam też od niedawna kota i tekst 'a kot znowu nic nie zjadł’ znajduje się w naszym codziennym kanonie domowych tekstów 🙂
Dziękuję, że dla nas piszesz Saro, to wspaniałe co robisz! pozdrawiam serdecznie

Odpowiedź
Miss Ferreira 10 czerwca, 2021 - 7:39 am

Po takich komentarzach aż człowiek chce pisać <3 Dziękuję.
Nasz kot prosi o jedzenie nawet w trakcie jedzenia 😀

Odpowiedź
Agnieszka 9 czerwca, 2021 - 12:29 pm

Rozumiem Twoje troski … mam tak samo.
Ale co ta Marynia powiedziała bratu? Ale mnie nurtuje 🙂

Odpowiedź
Miss Ferreira 10 czerwca, 2021 - 7:42 am

Nauczyła Lolka chwytów z samoobrony. Lolek postawił się najsilniejszemu w grupie chłopcu. Od tamtej pory jest spokój.

Odpowiedź
Anonim 9 czerwca, 2021 - 12:45 pm

Saro, ach Saro, żebyś Ty wiedziała jak bardzo Twój tekst jest o mnie… Aż łza się w oku zakręciła…

Odpowiedź
Miss Ferreira 10 czerwca, 2021 - 7:46 am

<3

Odpowiedź
Maria 9 czerwca, 2021 - 5:57 pm

Dziękuję za ten wpis … I te słowa o każdej z nas…

Odpowiedź
Miss Ferreira 10 czerwca, 2021 - 7:46 am

Dziękuję <3

Odpowiedź
Edyta 9 czerwca, 2021 - 6:07 pm

Popłakałam się… Mój syn prawie 17 letni- wyższy niż ja ( o głowę z szyją 😉), ważący 15 kg więcej niż ja… Jedynak i moje oczko w głowie… Dziś chodzący na ogniska z dziewczynami i kumplami; ma swoje tajemnice i swój świat. Skrzydła złożyłam już jakieś 3 lata temu, ale lęk o niego trwać będzie wiecznie…

Odpowiedź
Miss Ferreira 10 czerwca, 2021 - 7:49 am

Tak bardzo Cię rozumiem <3

Odpowiedź
Agnieszka 9 czerwca, 2021 - 8:42 pm

Moje to jeszcze maluchy, ale…nie wyobrażam sobie tego dnia, gdy puszczę je w świat. A dziecko to podobno wypuszczona strzała z łuku i niewiele już można zrobić, tylko obserwować jej lot…

Odpowiedź
Miss Ferreira 10 czerwca, 2021 - 7:59 am

Właśnie tak, aż mnie ścisnęło, jak to przeczytałam 🙁

Odpowiedź
Beata 10 czerwca, 2021 - 5:31 am

Czytalam I plakalam, czytalam I plakalam… Jak byc ta matka Co zawsze jest I uchroni, a jednoczesnie daje przestrzen i czas do sanodzielnosci, odwagi I ciekawosci… Dzis mam malutki dzieci, ale sxiska mnie za kazdym razem kiedy moj trzy latek wola, ze sam, ze on duzy, ze chce isc z Tata a nie mama…

Odpowiedź
Miss Ferreira 10 czerwca, 2021 - 7:58 am

To chronienie i jednocześnie pozwalanie na samodzielność to trudna sztuka 🙁
Ściskam <3

Odpowiedź
Justyna 10 czerwca, 2021 - 5:46 am

Piękne słowa 😢!!!

Odpowiedź
Miss Ferreira 10 czerwca, 2021 - 7:57 am

<3

Odpowiedź
Krystyna 10 czerwca, 2021 - 1:45 pm

Cudowny tekst. Jesteś młodą i bardzo mądrą kobietą. Pozdrawiam serdecznie.

Odpowiedź
Miss Ferreira 14 czerwca, 2021 - 7:22 pm

Dziękuję Pani Krysiu <3

Odpowiedź
Dorota 10 czerwca, 2021 - 7:16 pm

Czytam Twojego bloga od lat. Podziwiam Twój talent. Dziękjuę, że piszesz dla nas wszystkich, bo nie łatwo dzielić się emocjami.

Odpowiedź
Miss Ferreira 14 czerwca, 2021 - 7:20 pm

Dziękuję <3

Odpowiedź
Joanna 10 czerwca, 2021 - 8:43 pm

Jak tylko przeczytałam tytuł, zaczęły mi lecieć łzy. Odkąd zostałam matką całkowicie zmieniła się moja perspektywa. Nawet większość piosenek o miłości to dla mnie nie relacje damsko-męskie lub między dorosłymi, a między mną i moimi dziećmi. Z zainteresowaniem przyglądam się spotkanym na ulicy chłopcom i zastanawiam się czy moi synkowie za kilka lat też tak będą szaleć na rowerach, hulajnogach, deskorolkach? Czy im się nie stanie krzywda? A co będzie jak zaczną się zakochiwać i doznawać pierwszych zawodów miłosnych? O innych lękach nie wspominając…

Odpowiedź
Miss Ferreira 14 czerwca, 2021 - 7:20 pm

O tak, perspektywa się zmienia, przytulam mocno <3

Odpowiedź
Dorota 11 czerwca, 2021 - 12:47 pm

Saro kochana, czytam i ryczę. Tak bardzo rozumiem! Moja córka, lat 14, od września pójdzie do wymarzonej szkoły z internatem, niby niedaleko, 120 km od domu, ale już wiem, że jej wyjazd będzie bolał, a jeszcze bardziej będzie bolała świadomość, że już jej nie będę mogła chronić. Jednak tylko zwinięcie matczynych skrzydeł sprawi, że ona rozwinie swoje i bezpiecznie odleci… Uwielbiam to, jak piszesz, prosto w serce… pozdrawiam serdecznie

Odpowiedź
Miss Ferreira 14 czerwca, 2021 - 7:19 pm

Matko, aż mi łzy w oczach stanęły, moja Marynia prawie rówieśniczka Twojej córki, nie wyobrażam sobie, żeby mogła być z dala od domu. Och przytulam Cię, ja bym się jednak zapłakała :((((

Odpowiedź
Trójkowa Mama 13 czerwca, 2021 - 4:37 pm

Kiedy u mojego najmłodszego syna zdiagnozowano autyzm, najgorszy był dla mnie lęk o to, czy kiedykolwiek będzie samodzielny, czy kiedykolwiek pójdzie do szkoły, czy poradzi sobie, gdy nas – rodziców zabraknie. Żeby nie rozpaść się z rozpaczy na kawałki powtarzałam sobie, że ten lęk jest udziałem każdego rodzica. Nikt nie może nam dać gwarancji, że wszystko będzie dobrze. A jednak zostajemy rodzicami i podejmujemy codzienne wyzwania z nadzieją, że tak właśnie będzie. Że naszym dzieciom uda się zaznać w życiu trochę szczęścia. Chociaż ten lęk czasem fizycznie przytłacza, jak głaz. Jak to mówią, „w dupie raźniej”….

Odpowiedź
Miss Ferreira 14 czerwca, 2021 - 7:16 pm

Przytulam Cię mocno, wyobrażam sobie jaki odczuwasz strach <3

Odpowiedź
Kasia 14 czerwca, 2021 - 12:37 pm

Porusza mnie to gnębienie się wzajemnie wśród dzieci, a to głównie dlatego, że mój synek z zaburzeniami integracji sensorycznej też ma problemy z niektórymi reakcjami i czasem boję się, że zrobi innym krzywdę. Nawet wyjscie na plac zabaw jest dla mnie stresujące, bo nigdy nie wiem kiedy on zareaguje za mocno i czy zdążę go powstrzymać. Bycie mamą „oprawcy” jest strasznie trudne i wymaga ciągłej i ciągłej pracy. Gdyby moje dziecko gnębiło inne na treningu, chciałabym o tym wiedzieć, żeby jeszcze mocniej nad nim pracować. Dlatego mam nadzieję, że trener jest świadomy zachowań tych chłopaków i informuje o tym rodziców. Trzeba skracać takie zachowania i nieustannie pracować nad emocjami i reakcjami dziecka, żeby nikomu nie stała się krzywda!

Odpowiedź
Miss Ferreira 14 czerwca, 2021 - 7:14 pm

Dziękuję za komentarz, nigdy nie myślałam o perspektywie matki, której dziecko jest „oprawcą”. Biorę do serca, co napisałaś, chociaż przyznam, że wszelkie reakcje rodziców na najmniejsze zwrócenie im uwagi, oduczyły mnie reagowania. Jesteś bardzo mądrą świadomą matką, przykro mi to pisać, ale mam poczucie, że to rzadkość.
Pozdarwiam najcieplej <3

Odpowiedź
Kasia 16 czerwca, 2021 - 8:41 am

Tak, Saro, niestety masz rację. Panie w przedszkolu same przyznają, że mało kto przyjmuje jakieś uwagi, a ja i mąż traktujemy to jako wspólne rzeźbienie charakteru trudnego dziecka. Nie mogę przymykać na to oko, gdy może innym zrobić krzywdę. Ale czasem gdy widzę ostre spojrzenia na placu zabaw, gdy próbuję go uspokoić, bo inne dziecko go wkurzyło, chciałabym, żeby ktoś mnie przytulił xD albo przynajmniej, żeby nie oceniał! Być może to rzadkość, jednak nie za każdym trudnym dzieckiem stoi patologia, czasem są to bezradni rodzice, którzy codziennie walczą, także z pomocą specjalistów. Na szczęście drugie dziecko to anioł <3

Odpowiedź
Alex 15 czerwca, 2021 - 1:51 pm

Dzięki za podzielenie się tymi historiami. Myślę, że jesteś dobrą Mamą.
Tak na marginesie – kiedyś słyszałem takie zdanie: „Matka chce aby jej syn nie wchodził na drzewo, bo wtedy będzie bezpieczny. Ojciec wie, że syn i tak będzie wchodził na drzewo dlatego uczy go jak to robić aby wchodził w sposób bezpieczny (zasada trzech punktów podparcia)”. W zdrowej rodzinie zarówno Matka jak i Ojciec mają swoje role i uczą dzieci jak stawiać czoła światu.

Odpowiedź
Asia 1 września, 2021 - 11:04 am

Saro, dawno nie przeczytałam tak wzruszającego tekstu. Jestem mamą dopiero od 3 miesięcy, ale nie sądziłam, że można kogoś tak mocno kochać, z każdym dniem coraz bardziej, tak mocno, że czasami doprowadza mnie to łez. Na przykład podczas wczorajszego szczepienia wyłam razem z Nim. Nie sądziłam, że w matkach rodzi się jakaś dodatkowa siła, która dodaje energii po nieprzespanych nocach. Niestety, ale szkoła i rówieśnicy nie zawsze niosą ze sobą miłe wspomnienia dlatego trzeba wspierać nasze dzieci 🙂

Odpowiedź
Ola 6 kwietnia, 2022 - 8:42 am

Saro, pięknie napisane. Myślałam że tylko ja się ciągle boję o moje dzieci. Starsza ma 11 lat więc zaczyna żyć swoim życiem, ma swoje rozterki i buzujące hormony. Młodsza 6 lat, za kilka sekund przestanie być bobasem (bo w myślach to ciągle bobas). Za każdym razem gdy znikają za zakrętem szkoły, gdy puszam moja córkę żeby poszła na tańce sama, wychylam szyję tak, że dziwię się że jeszcze coś mi nie pękło. Boję się o nie, ale daje im swobodę, żeby uczyły się żyć i być sobą. Dziękuję Ci za ten poruszajacy tekst.

Odpowiedź
Anna M 22 kwietnia, 2022 - 2:46 pm

Jestem na etapie składania skrzydeł, to takie trudne….

Odpowiedź

Napisz komentarz