ODŁÓŻ TEN TELEFON!

Autor: Miss Ferreira

Z napisaniem tego tekstu noszę się od dawna. Chyba od tamtego dnia, kiedy lata temu umówiłam z się z koleżankami na weekendowy wypad. Siadłyśmy w jednej z krakowskich knajp, po czym każda wyjęła smartfona i rozmowa raptownie się urwała. Siedziałam oniemiała i zażenowana, patrząc, jak moje kumple scrollują ekrany. Po chwili moja ręka powędrowała do dna torby, w której wymacałam swój telefon.
Do dziś żałuję, że nie powiedziałam wówczas „czy was powaliło? Serio jechałyśmy do Krakowa, żeby siedzieć przed telefonami? Mogłyśmy w takim razie zostać w domach na swoich sofach, wyszłoby na to samo!”.
Wtedy byłam zdecydowanie mniej wyszczekana i wyczulona na tym punkcie. Dziś bez większych problemów potrafię zwrócić komuś uwagę, a bliższym osobom nawet zrobić średnio miłą scenę.
Nie wiem, czy też tego doświadczacie, ale ja regularnie czuję się ignorowana przez moich rozmówców, którzy bez skrępowania gapią się w telefon, kiedy coś mówię.
Czasem urywam w połowie zdania i obserwuję reakcję, bywa, że ktoś nawet nie zauważył, że przestałam mówić. Co wtedy czuję? Złość, bezsilność, smutek.
Zauważyłam coś jeszcze. Im bliższa mi osoba, tym większą sprawia mi przykrość. Do obcego odwrócę się tyłkiem i odejdę.
Gdy robi tak ktoś mi bliski, czuję się nieważna, a w każdym razie mniej ważna od świecącego prostokąta w dłoni mojego towarzysza. Z drugiej strony – w tym prostokącie jest cały świat, więc czego ja chcę?
I powiem Wam szczerze, że wielokrotnie czuję się jak ta ciotka klotka, która gada „kiedyś to były czasy, teraz nie ma czasów”. Kiedyś nie było telefonów i ludzie ze sobą rozmawiali, a teraz są telefony i już nie rozmawiają.
Dziesiątki razy brałam się za pisanie tego tekstu i rezygnowałam.
Ale przeczytałam właśnie książkę, która mną wstrząsnęła „Cyberchoroby. Jak cyfrowe życie rujnuje nasze zdrowie”, Manfreda Spitzera. Autor jest psychiatrą i neurobiologiem.
I wiem jedno – nie jestem żadną panikującą ciotką klotką.
Smartfon używany świadomie może być wielkim dobrodziejstwem, ale może też przejąć nad nami kontrolę i wywołać szereg zaburzeń. Od problemów z koncentracją po… depresję.
Sięgnijcie po tę pozycję – warto. Czyta się lekko, jest bardzo przystępna. Tymczasem kilka moich refleksji, które książka tylko wzmocniła.

Telefon – źródło niepokoju

Zastanawialiście się kiedyś, jaki wpływ ma na Was korzystanie z telefonu? Macie raczej pozytywne skojarzenia? Mieszane? Kiedy miga światło powiadomień, odczuwacie nieprzyjemnie mrowienie?
Ja zasadniczo bronię internetu. Naprawdę uważam, że to niesamowity wynalazek. Jak mogłabym myśleć inaczej, kiedy dzięki niemu mam pracę i mogę wykonywać ją właściwie z każdego miejsca na ziemi? Uważam też, że to jaki, mamy internet, zależy w dużym stopniu od nas – to my decydujemy, co czytamy, kogo obserwujemy, kto jest naszym znajomym na facebooku.
A jednak bardzo często łapię się na tym, że po kilku minutach z telefonem odczuwam niepokój.
Przekonuję się o tym wyraźnie za każdym razem, kiedy mogę wyjechać na wakacje i o nim zapomnieć. Te dni, kiedy nawet nie wiem, gdzie mój telefon jest, uważam za najfajniejsze. Zresztą podobnie spotkania z ludźmi. Te, po których nie zostaje w telefonie ślad, często zostają najgłębiej w sercu. W jakiś sposób czas spędzony z dala od telefonu, niemal zawsze przynosi mi ulgę.
Zdarza mi się – dużo częściej niż bym chciała, brać bezwiednie do ręki telefon. Po kilku minutach przygryzam wargę ze złości. Ot, nic takiego – pod wartościową stroną, którą obserwuję hejterski komentarz. Rośnie mi ciśnienie. Chcę odpowiedzieć. Wiem, że to nie ma sensu. Nie dyskutuje się z trollami. A w każdym razie nie w internecie. Więc długo dyskutuję z nim w myślach.
Na moment wzięłam do ręki telefon. Zostałam z nieznośnym trollem w głowie na pół dnia.
Co za głupota.

Telefon – źródło obojętności i braku empatii

Pod moim ostatnim wpisem o ludziach na granicy, pojawił się komentarz, który najpierw mnie zbulwersował, aż palce mi się zapaliły, żeby dowalić autorce kąśliwą ripostą. Po chwili ochłonęłam i pomyślałam – co ja jej mogę odpisać, kiedy ma rację?
Napisała mniej więcej tak: „oto obraz dzisiejszego facebooka – z jednej strony cierpiący ludzie, z drugiej nowa kolekcja skandynawskiej marki odzieżowej. Nie wiem, czy wesprzeć ludzi, czy kupić bluzkę”.
Przecież doświadczam tego samego. Jednym razem poruszona cudzym nieszczęściem wpłacę pieniądze, żeby pomóc, innym razem coś sobie kupię. Moje oczy są tak przyzwyczajone do współistnienia w jednym miejscu sprzecznych komunikatów, że zazwyczaj nie zwracam na to nawet uwagi.
Polecam Wam gorąco wpis Mateusza Święcickiego, który pisał tak: „To w USA stwierdzono, że dzieci w wieku 8-12 lat spotykają się ze sobą średnio 2 godziny dziennie, a 7 godzin dziennie korzystają z Facebooka. Jak mają nauczyć się empatii, rozkodowania przekazu emocjonalnego z mimiki, gestów czy melodii wypowiedzi? Jak mają wczuć się w rozmówcę, skoro przez zdecydowaną większość czasu komunikują się ze sobą za pomocą Messengera.
Ta aplikacja i jej podobne powinny służyć do podtrzymania kontaktu. Tylko do tego! Korzystanie z Facebooka przez dzieci jest potwornie szkodliwe dla rozwoju zdolności empatycznych!”

Dzieci poszkodowane przez telefony

Bardzo dużo się pisze o tym, że telefony mają zły wpływ na rozwój dzieci. Nie mam żadnych wątpliwości, że tak jest. Kiedy tylko pozwolę moim dzieciom korzystać więcej z telefonów, natychmiast widzę zmianę w ich zachowaniu. Są nerwowe, niespokojne, podnoszą głos.
Ale chciałam Wam zwrócić dziś uwagę na coś innego.
Jakiś czas temu Lolek wrócił do domu i już od progu zaczął mi opowiadać, co się wydarzyło w szkole. Nie słuchałam go. Wyłapywałam pojedyncze słowa znad telefonu, gdzie oczywiście robiłam coś bardzo ważnego, najprawdopodobniej ratowałam kawałek świata.
Mamo! Możesz odłożyć telefon i mnie posłuchać? – skarcił mnie nagle, a ja spąsowiałam i przez moment chciałam zapaść się pod ziemię. Powiedział dokładnie to, co sama regularnie mówię różnym ludziom.
Wtedy coś sobie uświadomiłam. Coś, co bardzo mnie zawstydziło. Że chociaż wymagam od innych uwagi, kiedy mówię, często nie mam oporów, żeby korzystać z telefonu, kiedy dzieci do mnie mówią. Zdawkowo informuję ich, że to coś ważnego. Tymczasem jestem ich najbliższą osobą. Czy czuja się mniej ważni od świecącego prostokąta w mojej dłoni? Zapewne… A przecież to oni są całym moim światem.

Zatrać się w niezwykłych opowieściach

Multikino w swojej najnowszej kampanii „Zatrać się w niezwykłych opowieściach” zachęca właśnie do tego, żeby oderwać wzrok od telefonu, dać mózgowi odpocząć i zatracić się w filmowej opowieści.
Bardzo przemawia do mnie to hasło i zachęcam Was do obejrzenia spotu reklamowego, który jest niezwykle wymowny. 

Telefony są przedłużeniem naszych rąk. Towarzyszą nam w niemal każdej czynności.
Tymczasem kino jest tym miejscem, gdzie faktycznie można się od nich uwolnić.
Badania naukowe przeprowadzone przez University College London i Vue Entertainment pokazują, że kino może przynosić fascynujące korzyści poznawcze, emocjonalne i fizjologiczne.
Kino daje naszemu mózgowi możliwość poświęcenia niepodzielnej uwagi przez dłuższy czas,
– wpływa to na widzów uspokajająco i odmładza nadmiernie pobudzone mózgi,
– może poprawić pamięć, koncentrację i utrzymać mózg w dobrej kondycji,
– może wpłynąć na więzi społeczne, wydajność zespołu i zmniejszyć samotność.
może sprawić, że uczestnik seansu będzie bardziej kreatywny i produktywny.
Najnowsze premiery:

1. Diuna (22. 10)
2. Furioza (22.10)
3. Eternals (05.11)
4. Pitbull (12.11)
4. Dom Gucci (19.11)
5. Spider-Man Bez drogi do domu (17.11)
10. West Side Story (10.12)
11. Matrix Zmartwychwstania (22.12)

Internet i telefon to cudowne narzędzia. Dziesięć lat temu, kiedy siedziałam w pampersowych okopach, będą młodą matką, otworzyły mi okno na świat. Dzięki nim założyłam bloga. Dzięki nim jestem tu z Wami (a Czytelników mam najlepszych, jakich można sobie wyobrazić).
Minęła dekada. Muszę uważać, żeby moje okno na świat nie zatrzasnęło się i nie zamieniło w więzienie. Wy też uważajcie.
Cieszę się, że przeczytaliście ten tekst. A teraz dołóżcie telefony i chodźcie do kina 🙂

multikino

Zatrać się w niezwykłych opowieściach

*Wpis powstał we współpracy z Multikinem

Podobne posty

1 comment

Pola+-+odpoczywalnia 10 listopada, 2021 - 9:06 pm

Do kina chodzimy, jak się da;) ostatnio byliśmy na Diunie:) Uwielbiam tę sagę, połknęlam całość jedna za druga w ciąży z najstarszym synem.

A co do meritum, zgadzam się bardzo bardzo! Staramy się bardzo pokazywać dzieciakom analogowy świat, nie mają jeszcze telefonów, nie grają w gry, niezbyt często oglądają coś na netflixie. Pisałam o tym nawet u siebie kiedyś, że to cholernie ważne żeby właśnie wtedy, kiedy mózgi się tym dzieciom kształtują, połączenia neuronów tworzą, nawyki tworzą, i buduje cały kręgosłup światopoglądowy, to właśnie teraz warto na maksa iść w świat analogowy. Realne życie towarzyskie, wyobraźnia, świat z jego fakturami, kształtami, zapachami i doznaniami, relacje społeczne, ruch.
Czasem miewam wątpliwości czy to na pewno ok, czy im czegos nie odbieram, bo przecież takie czasy wirtualne teraz. Ale generalnie myślę że idziemy dobra drogą.
Świat poza smartfonem jest taki fajny.

Odpowiedź

Napisz komentarz