SMUTEK

Autor: Miss Ferreira

Przyszedł tak jak zawsze. Niechciany, nieproszony, namolny. Na jego przyjście ubrałam się dokładnie tak, jak tego nie lubi – czerwony sweter, pod kolor ust. Włączyłam nawet muzykę jakiej nie znosi, ale to nic nie pomogło. Zupełnie nie potrafię określić momentu jego przyjścia. Zobaczyłam go całkiem wyraźnie, kiedy już był. Próbowałam jeszcze przez chwilę zamaskować go makijażem, ale poślizgnął się na czarnej kredce do oczu i sturlał do zlewu dosłownie jedną, potwornie treściwą łzą.
– Dlaczego jesteś smutna? – zapytał M., kiedy odebrałam telefon.
– Nie jestem – zaprzeczyłam odruchowo.
– Przecież słyszę.
– Naprawdę nie wiem…
I naprawdę nie wiem, czemu tego ranka przyszedł do mnie Smutek, siarczysty jak mróz. Może począł się w kilkudniowym zmęczeniu i niewyspaniu? A może gdzieś zalęgł się w tych szarych nieznośnych obrazach? Beznadziejnie gołych drzewach i krze wyglądającej, na rzece Wiśle, jak pleśń albo wrzody.
– Kawy? – przerwał moje żałobne pląsy pan, sprzedający w pociągu napoje i przekąski.
– O tak, poproszę. Czarna bez cukru! – szepnęłam łakomie, wyjmując portfel – rozumiem, że można zapłacić kartą?
– Niestety, tylko gotóweczka – zastrzelił moje marzenie o kawie pan z Warsa.
Na tej żyznej bezkofeinowej glebie mój towarzysz Smutek urósł, jak rak na szyi Rusanowa. Przez moment wydawało mi się, że wszyscy współpasażerowie go widzą. Odwróciłam się do okna. Szarość gęstniała, rozlewając się po polach apatycznie. Opuszką małego palca dyskretnie zgarnęłam słoną kropelkę wody, która zakwitła w kąciku oka.
Kurwa, jak smutno.
Pogrążyłam się w bezkształtnych myślach, kiedy ponownie usłyszałam głos pana z Warsa:
– No i proszę, będzie pani miała tę kawkę! – oznajmił radośnie, podając mi gorący plastikowy kubas rozpuszczalnej drogocennej cieczy.
– Ale jak to? – jęknęłam.
– No tak to. Może Święty Mikołaj! – zaszczebiotał.
– Ale to od pana ta kawa? – dociekałam.
– Gdzie tam ode mnie proszę pani! Mnie nie stać, żeby kawę fundować pasażerom. Mówię pani, że Święty Mikołaj. Smacznego – rzucił na odchodne.
Rozejrzałam się po pociągu i coś mnie tknęło. Współpasażerka, której zaproponowałam, że jeśli chce, to może zająć moje miejsce obok swojego męża, bo mi aż tak nie zależy, żeby podróżować z jej mężem. Wypatrzyłam jej wzrok – już się do mnie uśmiechała.
– Dziękuję – szepnęłam i znowu odwróciłam się do okna.
Szarość gęstniała, rozlewając się po polach apatycznie, ale gdzieś tam kurwa musiał też kiełkować przecież maj.



płaszcz,spodnie – lumpeks
golf – h&m
botki – toshop

Podobne posty

42 komentarze

Kate 16 stycznia, 2018 - 7:01 pm

Jakie to ładne. Wzruszyłam się, a nie tak łatwo mnie przecież wzruszyć. A zdrobniały śrut, którym zastrzelił Twoje marzenie o kawie pan z Warsa, czytam i drugi raz czytam i się uśmiecham.

Odpowiedź
Niejadalna 16 stycznia, 2018 - 7:24 pm

Chciałam tylko zobaczyć skąd płaszcz, nakarmić swoją powierzchowność… niestety zrobiłam to…. przeczytałam 'duszkiem’ i teraz płaczę jak bóbr… wzruszyło mnie to tak bardzo jak wtedy gdy słyszę setki, tysiące Polaków, śpiewających hymn polski.

Odpowiedź
Edyta 16 stycznia, 2018 - 7:28 pm

Saro mam jedno ale. Dlaczego tak krótko? Uwielbiam Cie czytać. Zawsze mam niedosyt. Zawsze mi mało. Chce więcej. Chce książke. A nawet kilka:)) Kocham Cie po prostu Kobieto!!

Odpowiedź
Miss Ferreira 17 stycznia, 2018 - 10:04 am

O matko, jak mi miło. A ja z kolei mam często wrażnie, że za długo – wykreślam niepotrzebne zdania i słowa 🙂
Dziękuję Ci z całego serducha <3

Odpowiedź
Cleo 18 stycznia, 2018 - 1:20 pm

No właśnie, dlaczego tak krótko?!:( Cudownie na[pisane, cudowne zdjęcia..przytulam mocno!<3

Odpowiedź
Basia 16 stycznia, 2018 - 7:33 pm

Boże, jak jak Cię teraz rozumiem… Przytulam mocno na początek <3. Do mnie ostatnio też przychodzi, pozbawia siły, żeby chcieć cokolwiek zrobić, i zobojętnia na to, co było do tej pory fajne. Nie znoszę stycznia i lutego. Marzec to juz ewidentnie nadchodzącą wiosna i jest inaczej, ale styczeń i luty to dla mnie osobista męka. Nawet listopad nie jest straszny, bo przecież niedługo święta. A teraz to tak jakoś, po prostu smutno :(. A przecież jestem szczęśliwa, mam kochanego męża, dwa cudne kotki i dobrze mi w życiu. Ale ostatnio po prostu smutno…
Ale niedługo będzie marzec, a to juz prawie jak maj. I tylko ta myśl mobilizuje mnie ostatnio zeby wychodzić z łóżka i robić cokolwiek.
Słońca Ci życzę, Saro. Promyczków radości pomimo smutku. I zeby już był maj <3

Odpowiedź
Miss Ferreira 17 stycznia, 2018 - 10:03 am

Och to wszytko takie prawdziwe, co piszesz. Styczeń jest ciężki, zawsze. Wyjątkowo ciężko mi go polubić, przyznaję.
Tobie też życzę dużo siły <3

Odpowiedź
Paulina - Odpoczywalnia 16 stycznia, 2018 - 8:05 pm

Czasami sie trzeba posmucić, dla higieny ducha

Odpowiedź
Anonim 16 stycznia, 2018 - 9:39 pm

Suma małych życzliwości i uważność na drugiego człowieka zmienia,oj zmienia postrzeganie codzienności;) dobrego wieczoru !

Odpowiedź
Miss Ferreira 17 stycznia, 2018 - 10:00 am

Baaardzo!

Odpowiedź
Miss Ferreira 17 stycznia, 2018 - 10:01 am

Zgadzam się z tym, chociaż nie lubię tego stanu. Mam wrażenie, że niektórym jest z nim wręcz do twarzy, inni go lubią. Ja nie znoszę!
Buziaki Pola!

Odpowiedź
Olamari 16 stycznia, 2018 - 9:51 pm

Cudne zdjęcie! I kto tu jest zmęczony?!
Jak się ma już dzieci dorosłe to taki tekst rozczula, ale pamiętam jeszcze jak czasem czułam się gdy były małe: chore, płaczące, ciągle coś chcące a ja taka biedna walcząca z sobą, domem, pracą i resztą świata. I co? Nie poległam!(a że się czołgałam… ? – może mi się śniło?)

Odpowiedź
Miss Ferreira 17 stycznia, 2018 - 10:00 am

To niesamowite, jak w obliczu posiadania dziecka potrafimy sobie radzić z nieludzkim zmęczeniem.
Moje dzieci są już duże – przesypiam noce, nawet choroby nie są już uciążliwe, bo nikt nie płacze całą noc z powodu kataru. I kiedy przebywam z matkami noworodków czy niemowląt często myslę – jezu, jak ja dałam radę?
Z mojego dzisiejszego punktu widzenia to ogrom trudu.

Odpowiedź
Olamari 16 stycznia, 2018 - 10:32 pm

Sorry! Ten komentarz miał być pod postem Kochana Zmęczona Mamo! Ale zaczęłam od tego i tak jakoś…

Odpowiedź
Monika 16 stycznia, 2018 - 11:44 pm

Ja tak mam co miesiąc przed okresem….smutek, depresja a na finiszu bez kija nie podchodź z kijem lepiej też nie. Poźniej wszystko spływa a raczej wypływa z pierszym dniem wiadomo czego…Dobrze, że aktualnie jestem po, bo dziecko chore dobrze, że tylko jedno a mąż w szpitalu.

Odpowiedź
Miss Ferreira 17 stycznia, 2018 - 9:56 am

Ja też czasem mam wrażenie, że to tylko jakies hormony, albo po prostu łzy muszą czasem znaleźć ujście. Dużo zdrowia dla Was!

Odpowiedź
Kaja 17 stycznia, 2018 - 5:53 am

jak zawsze cudownie ?pięknie piszesz… a z tym smutkiem naprawdę jest coś na rzeczy…do mnie zakrada się od jakiegoś czasu…i ogarnia z nienacka, obezwładnia, czuję jakby wysysał ze mnie chęć życia, radość…od jakiegoś czasu zaczynam od nowa, po rozwodzie, nowa praca, niby wszystko jest w miarę Ok, ale on czyha, jakby mówiąc: pamiętaj jestem tuż obok…taki smutny i szary ten początek, ale staram się pamiętać, że gdzieś tam jest Maj:) dziękuję Saro 🙂

Odpowiedź
Klaudia 17 stycznia, 2018 - 6:56 am

Kocham po prostu!! a uczucie, które towarzyszy mi, kiedy (a sprawdzam codziennie) zobaczę, że pojawił się nowy wpis, jest porównywalne do momentu, kiedy otwiera się świąteczny prezent :*

Odpowiedź
Miss Ferreira 17 stycznia, 2018 - 9:55 am

Naprawdę?! Matko, będę ten komentarz pielęgnować w sercu po wieki, dziękuję! <3

Odpowiedź
Kamila 17 stycznia, 2018 - 8:39 am

ja też miewam często ,,smutkowe,, dni, i to bez powodu. One przychodzą, wyłotoszą mnie psychicznie, założą na mój świat szare okulary a potem znikają (niestety nie bezpowrotnie) i już jest ok! Może tak już jesteśmy skonstruowani i nic się na to nie poradzi:)
P.S. fajna historia z podróży pociągiem. Lubię słuchać o ludziach, którzy coś potrafią zrobić dla kogoś tak po prostu, bez interesu, bez oczekiwania na ukłon do pasa z naszej strony. Uświadomiłam sobie właśnie że już jakieś 10 lat nie jechałam pociągiem??!!

Odpowiedź
Miss Ferreira 17 stycznia, 2018 - 9:55 am

Ja też myślę, że to kwestia naszej konstrukcji – smutek po prostu czasem przychodzi i jest w życiu potrzebny. Niemniej – ja nie znoszę tego stanu.

Odpowiedź
paula 17 stycznia, 2018 - 8:52 am

od dawna nie byłaś tak dobra słowem Saro. tzn zawsze jesteś wspaniała! Ale dziś sama esencja 🙂

Odpowiedź
Miss Ferreira 17 stycznia, 2018 - 9:53 am

Dziękuję!

Odpowiedź
Magda 17 stycznia, 2018 - 9:47 am

ja pierdolę, jaka stylówa, jak pięknie połączone literki
Ty to jesteś
uwielbiam,

Magda

Odpowiedź
Miss Ferreira 17 stycznia, 2018 - 9:47 am

Dziękuję <3

Odpowiedź
Marta 17 stycznia, 2018 - 10:24 am

Saro, pięknie Ci i w czerwieni i w smutku. Tego drugiego jednak odejścia życzę. Pozdrawiam Cie serdecznie, ale rowniez smutno. Taka to pora. Będzie lepiej.

Odpowiedź
Monika 17 stycznia, 2018 - 10:34 am

Uwielbiam Twoje teksty, opisujesz zycie tak poetycko. Kazdy Twoj smutek i problem otwiera mi oczy na pieknosc codziennosci.

Odpowiedź
Anonim 17 stycznia, 2018 - 11:16 am

No kurwa, Sara jesteś boska…

Odpowiedź
Miss Ferreira 17 stycznia, 2018 - 11:21 am

Och Marta wybacz, ja tu muszę zattwierdzić komentarz zanim on się opublikuję 😀
Dziękuję Ci!

Odpowiedź
Marta 17 stycznia, 2018 - 11:17 am

No kurwa, Sara jesteś boska…

Odpowiedź
Marta 17 stycznia, 2018 - 11:17 am

No kurwa, Sara jesteś boska…

Odpowiedź
k 17 stycznia, 2018 - 2:40 pm

Ależ to było wyborne!

Odpowiedź
Namysłowska 3 17 stycznia, 2018 - 5:15 pm

Maj już kiełkuje. Przynajmniej tutaj, w DE – dzisiaj na bieganiu zobaczyłam pierwsze bazie. Chwila, moment i dotrą też do Ciebie.

Odpowiedź
Edyta 17 stycznia, 2018 - 7:51 pm

Muszę napisac kolejny komentarz. Ty jesteś po prostu stworzona do pisania. Masz dar. Niezwykły. Wyjątkowy. To w jaki sposob piszesz jest genialne. Jak ubierasz mysli w slowa, jak trafia to do czytelnika. Jak poruszasz naszą duszę. Jak trafiasz w głąb czlowieka.
Tez zaglądam do Ciebie codziennie w nadziei,ze juz sie pojawił on. Nowy wpis. Tak jestem spragniona Twych tekstów. A wręcz uzalezniona.
Ps.Powaznie czekam na książkę:)

Odpowiedź
Anka 17 stycznia, 2018 - 9:40 pm

Ja miałam doła w sobotę. Normalnie blue monday jak w pysk strzelił. Mąż nie wiedział jak mnie ratowac, a ja wyłam jak dziecko.

Odpowiedź
AntoninaP. 18 stycznia, 2018 - 11:05 am

Saro! Dziękuję Ci za wszystkie Twoje teksty. Wyciągają, smakują soczyście, a na dodatek są dla mnie wsparciem!
Jestem w domu z dziećmi, które mają 2 lata i 1 rok. Jestem cały czas na służbie. Wiem, że to normalne, ale wiąże się z wieloma trudnościami, których wiele ludzi nie pozwala wyrażać. Tłumią jęki trzciny nadłamanej swoim moralizmem…a ja wtedy pogrążam się w wyrzutach sumienia za mój smutek (tymczasowy przecież!).
Dziękuję, że tu czytam o wszystkim…i radości i głupawce i smutku i wkurwieniu!

uff…:)uściski!

Odpowiedź
MOJE SPOSOBY NA WENĘ! – Miss Ferreira 18 stycznia, 2018 - 6:47 pm

[…] Czym objawia się u Was powrót weny? Ja odczuwam to niemal fizycznie. Tak jakby coś zupełnie pustego nagle się wypełniło. Nie inaczej było tym razem. Wczoraj rano obudziłam się w hotelu w innym mieście. Wiatr walił w hotelowe okno, ściany trzeszczały. Musiałam wygrzebać się z nieswojej kołdry i rozpocząć mozolną wędrówkę powrotną do Lublina. Brrr… Ale nagle wyraźnie poczułam, jakby coś we mnie szczelnie wypełniło się literami. Te litery tłoczyły się nerwowo, żeby ułożyć się w zdania. I tak właśnie opisałbym momenty, w których wraca do mnie wena. Wsiadałam do pociągu – pisałam o tym wczoraj – smutna, ale ręce mnie świerzbiły, nie mogłam doczekać się aż zaatakuję klawiaturę. Teraz potrzebowałam już tylko małej iskry – takiej jak historia kawy, kupionej mi przez obcą osobę. […]

Odpowiedź
Kasia 22 stycznia, 2018 - 1:06 pm

Maj kiełkował w tej pani <3

Odpowiedź
Ania 28 stycznia, 2018 - 8:50 pm

tez miewam ten smutek,czasem mnie kłuje przy sercu ze smutku a przecież mam w zyciu dobrze,mąż,dzieci fajna chate i co po co te dni zajeban…szaroscia się pytam?nie znosze tego stanu!

Odpowiedź
Gos 31 stycznia, 2018 - 9:43 am

I te soczyste kurwa ? na które tez pozwalam sobie jak tylko dzieci nie słyszą by w tym jednym slowie zmiescic smutek zlosc i rozgoryczenie które czasami odpadają

Odpowiedź
Łukasz 31 stycznia, 2018 - 11:09 pm

Oby do maja… ale jak się okaże,że jest zimny, to mu przypierdolę.

Odpowiedź
Babcia Gawędziarka 17 października, 2018 - 11:05 am

<3

Odpowiedź

Napisz komentarz