– Wolałbym czekoladę, nie szynkę – oznajmił naburmuszony Lolek o poranku.
– Pfff, kto by nie wolał – dałam się sprowokować. I już miałam dodać, że życie pełne jest szynki i żeby lepiej był na to gotowy, ale w porę sobie uświadomiłam, że jestem jeszcze niewystarczająco stara na takie morały i że niespełna czterolatek i tak nie zrozumie wielkiej głębi, skrytej w tym twierdzeniu.
Jednak myślenie mocno do mnie przywarło tego poranka i brnęłam dalej – wiesz synu, to co dla ciebie jest szynką dla kogoś innego jest czekoladą… – oznajmiłam Lolkowi w myślach, po czym przypomniałam sobie, że nie jestem amerykańskim kołczem życia i, że nawet Paulo Coelho ma ładniejsze metafory.
Postanowiłam zrobić sobie przerwę od górnolotnego myślenia, wziąć aparat i po drodze do przedszkola, zrobić zdjęcia każdej rzeczy, która wywoła mój uśmiech.
I wiecie co się okazało? Na każdym zdjęciu jest czekolada!
1 comment
Piękne zdjęcia. Trafiłam tu z jakiegoś serwisu fotograficznego, szukam dla siebie aparatu i tam wychwalali Twój talent. Nie mylili się :). Blog też świetny. Zostaję. 🙂