To jeden z tych dni, kiedy guzik backspace na mojej klawiaturze pożarł niesamowitą ilość pierwszych zdań. Nie wiem, co jest z tym pierwszym zdaniem, że dopóki nie nabierze właściwego kształtu, to nie umiem nic wydusić z głowy i klawiatury.
Pewnie wracacie teraz do pierwszego zdania, żeby sprawdzić, czy zaiste jest ono tak fantastyczne, żeby zasługiwało na ten wstęp. Ale ono nie musi wcale być fantastyczne. Po prostu musi być tym właściwym zdaniem. Tylko tyle. I aż. Bo czasem rodzi się w bólach godzinami, podczas gdy reszta tekstu pisze się sama. Zupełnie jakby coś zaskoczyło i zaczęło swobodnie przewodzić litery.
Wczoraj na ten przykład pierwsze zdanie postanowiło zostać w krainie pierwszych zdań i w ogóle się nie objawiło na mojej wirtualnej kartce. Szarpałam się i szarpałam i nic. Aż w południe trzasnęłam laptopem i wściekła poszłam do kuchni wypić kolejną szklankę rozpraszajkę wody.
Mąż zrobił dwa kroki do tyłu i nieśmiało zasugerował, żebym może sobie poszła „na ten spacer”.
Opierdoliłam go, że faktycznie ma rację i wyszłam sobie na ten spacer.
Nawet wiatr się uspokoił na mój widok i poczułam, jak niebo zaczyna kapać nad moim sromotnym losem. Rozpadało się na dobre, a ja brnęłam w tę ścianę deszczu, czując, że tylko jego szum może mnie uspokoić.
Szłam, rozmyślając, co właściwie aż tak bardzo mnie rozwścieczyło z rana.
Oczywiście od niespełna dwóch tygodni noszę w sobie dynamit, podłożony przez Sami Wiecie Kogo, ale uczę się z nim żyć. Wytrąciła mnie z równowagi potworna niemoc twórcza, ale to była tylko konsekwencja czegoś.
Co, co wywołało mój emocjonalny koktajl mołotowa?
Chyba wiedziałam, ale było to tak głupie, że sama przed sobą nie mogłam się przyznać.
Złośliwy komentarz znajomego w sieci. Żaden hejt. Nic takiego. Bzdura, na którą normalnie nie zwróciłabym uwagi, bo jak doskonale wiecie, złośliwostki trzymam głęboko w zaciszu dupy, gdzie jest ich miejsce.
Wyjęłam z kieszeni telefon, momentalnie zmókł na deszczu i wykręciłam numer do przyjaciółki.
– Słuchaj, dzwonię tylko się wygadać, komuś muszę, jest mi tak przykro, chociaż nic się zupełnie nie stało.
Z każdym wypowiadanym słowem, czułam ogromną ulgę. Wracałam do domu przemoczona do majtek i dużo dużo spokojniejsza.
Dzisiejszy poranek zaczęłam inaczej. Zamiast gorączkowo wertować wiadomości, wyciszyłam telefon i zabrałam się do pracy.
I tak sobie myślę Drodzy Czytelnicy, gdybyśmy w tych dniach, które dla większości z nas są ciężkie, a jakby tego było mało, rozwarła się nad nami szara listopadowa dupa, z której nie ma ucieczki, postanowili, że będziemy względem siebie dwa razy bardziej życzliwi i dwa razy mniej złośliwi?
To może byśmy wydarli z tej ciemności odrobinę słońca.
Te zdjęcia zrobiliśmy niecałe dwa tygodnie temu. Chciałam pokazać Wam mój nowy sweter, który aż prosi się, żeby zapaść się w niego z kubkiem parującej kawy.
Chciałam też napisać, że miałam ogromną pokusę założyć do niego zwiewną lekką sukienkę i że tego dnia było tak ciepło, że po raz ostatni biegałam z odkrytymi nogami.
Chciałam, ale kiedy wróciłam do domu, rzeczywistość była przewrócona do góry nogami.
Mignęło mi hasło „to jest wojna”, a potem porwała mnie fala złych wiadomości.
Od tamtej pory nieustannie biję się z myślami, czy wypada mówić o radości z nowego swetra, gdy świat płonie?
Autentycznie nie wiem.
I z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy największe awantury na tym blogu były o to, czy w listopadzie można jeszcze chodzić bez rajstop.
sukienka – Reserved (sprzed ponad roku) | sweter – Fobya | botki – Anis
66 komentarzy
fajne zdjęcia, ale takie metki się odpruwa z rękawów.
Serio? Mało mamy jadu dookoła na świecie, bądźmy dla siebie mili i życzliwi a nie wbijajmy sobie nawzajem szpilki. Nie Pani rękaw nie Pani sprawa co kto robi z metkami.
Dziewczyny luuz, to akurat jest taka metka, której się nie odpruwa, no chyba, że chce się mieć dziurę w swetrze 😀 Jak widać wszyscy jesteśmy tak podminowani, że zwykła metka może stać się kością niezgody 😀 Buziaki dla Was!
A kto tak powiedział? A jak się komuś taka metka podoba i chce ją mieć na rękawie? 🙂
może mieć, ale generalnie jest to obciach, więc lepiej żeby osoba zajmująca się profesjonalnie stylem (w domyśle dobrym) i pokazywaniem ciuchów o tym wiedziała. A jeśli nie da się jej odpruć bez uszkodzenia swetra, to tym bardziej słabo dla producenta, że „skazuje” klientki na latanie z takim obciachem na rękawie. może lepiej niech się zastanowią nad bardziej dyskretnym ometkowaniem.
A mówiłam, że tęsknię za czasami, kiedy były awantury o rajstopy i proszę, awantura o metkę.
Ja dodam tylko, że nie zajmuję sie profesjonalnie stylem. Grząski grunt, bo czym jest dobry styl? W moim odczuciu taki, w którym dobrze się czujemy. Mi ta metka nie przeszkadza. Temat uważam za zamkniety.
no widzę, że nie przeszkadza, a wręcz jest wyeksponowana, jakby to był największy atut swetra, dlatego pozwoliłam sobie napisać, że jednak takie metki się odpruwa, bo wygląda na to, że nie wiedziałaś. na to wskazują zdjęcia z wielgachną metka na rękawie, chyba że faktycznie chciałaś sprowokować dyskusję o metce:) no to jest:) Jest podana marka swetra we wpisie, więc naprawdę psucie klimatycznych zdjęć lokowaniem jej na rękawie jest bez sensu. A już co do stylu – dobry styl, to po prostu dobry styl, niektórzy mają jego wyczucie, inni nie, mozna sie czuc dobrze w złym stylu i to nie sprawi, że stanie się on dobrym. Może być dobry i ok dla ciebie, ale obiektywnie pozostanie zły. Dlatego mówi się, że o gustach się nie dyskutuje, bo jak ktoś ma dobry styl i jego wyczucie, to poprostu to ma, a osoba o złym guście i stylu i tak nie zrozumie o co chodzi. Można sobie wyrobić dobry styl, ale do tego potrzebna jest świadomość, otwartość i chęć. O tobie akurat nie mozna powiedzieć, że masz zły styl, sweter sam w sobie tez jest w dobrym stylu, ale pozostawienie metki na rękawie już nie. Jeśli zostawiłaś ją z pełną swiadomością, zeby sprowokowac dyskusję, albo podrażnić niektórych oglądających to ok, jeśli nie miałaś swiadomości obciachu, to po prostu mówię Ci o tym.
Karolino, kompletnie mi nie zależy, żebyś uważała, że mam „dobry” styl. Piszesz „Można sobie wyrobić dobry styl, ale do tego potrzebna jest świadomość, otwartość i chęć”, zachęcam Cię wiec do tej otwartości.
Polecam Ci przeczytać wiersz „Kwoka” Jana Brzechwy, bo jakoś bardzo przypominasz mi tytułową bohaterkę.
Metka nie jest żadnym lokowaniem, bo zawsze oznaczam współprace, prezenty od marek też.
Nope, takich metek się nie odpruwa, tak jak takich metalowych jakie ma np. Mohito.
Nie odpruwa, czy po prostu obiektywnie nie masz stylu?! 😀
„się odpruwa”, co się chce 🙂
mnie też nie zalezy, zebyś doceniała moje zdanie, po prostu przekazuję ci obiektywny fakt związany z metką i obciachem jaki stanowi ona na rękawie (nawet jeśli Twoje fanki myślą inaczej), i że psuje ona i ośmiesza klimatyczne zdjecia, a tobie jakoś trudno to po prostu przyjąc do wiadomosci, zamiast tego bierzesz to do siebie (tę metkę). Rozumiem (choć z trudem, bo znam Twój styl), ze mogłaś o tym nie wiedziec, więc ci o tym mówię (bo mam tę świadomośc i otwartość), zebyś wiedziała na przyszłość, a jeśli zrobiłaś to z pełną świadomością dysonansu, dla jaj, to jak najbardziej ok (grunt to poczucie humoru i świadomośc – jeśli ma się świadmośc obciachu, to również jego braku). Czasem po prostu warto przyjąć cos do wiadomości i już. W pewnym stopniu trafiłas z porównaniem do kwoki (i nawet mnie to rozśmieszyło, bo jednak mam poczucie humoru), i fakt, pewnie powinnam była zwrócic Ci uwage jakoś delikatniej i bardziej oglednie, ale przypuszczam, że reakcja byłaby taka sama, wiec w sumie wszystko jedno. Ja sie byc może czegoś nauczyłam z tej wymiany zdań, co do Ciebie to nie jestem pewna, trochę jeszcze za mało otwartości i zbyt dużo pójscia w zaparte, czego kompletnie nie rozumiem.
Nie wiem, czy zauwazyłaś, ale ja odpisałam Ci, że tej metki nie da się odpruć i przesłałam Ci buziaki. Zupełnie nie rozumiem, po co w to brnąć.
Natomiast w ogóle nie uważam, żeby metka gdziekolwiek była, jak to napisałaś „obciachem”. Czasem zdarza jej się nie zauważyć, czasem nie da się odpruć, czasem nie przeszkadza.
Szczerze mówiąc za większy obciach uważam takie wymądrzanie się, które mój mąż pięknie nazywa „mądryzmem”.
Nie wierzę, że można tak przeżywać metkę na czyimś swetrze. No po prostu nie wierzę 😀 Ty tak na poważnie?
Y…. ale to nie jest metka tylko taka naszywka/wszywka z nazwą marki, w ostatnich latach mnostwo jest ich na odzieży, bluzach, czapkach i ich się nie odpruwa. 😐 nie wiem skąd taki „obiektywny fakt”? Podaj proszę jakieś źródło tego faktu, tylko pls rzetelne 🙂 Czy haftowane znaczki na bluzach kultowych marek też powinno było się lata temu „odpruwać” czy wypruwać?
Moim zdaniem wypowiadać również można się w dobrym i gorszym stylu.
Dla mnie obciachem jest pisanie takich komentarzy (jak te Pani).
Odpruwa sie metki z garnituru i plaszcza. Z koncepcja odpruwania takich metek jak na zdjeciu ze swetra jeszcze sie nie spotkalam.
Ale skoro Karolina twierdzi, ze to obciach, to na pewno bedzie mogla powolac sie na jakies konkretne zrodlo bedace wyrocznia mody badz savoir-vivre’u, ktore nam wyjasni czemu to faux pas.
Karolino?
’no widzę, że nie przeszkadza, a wręcz jest wyeksponowana, jakby to był największy atut swetra’
A to juz Karolino Twoja nadintepretacja.
Moze Autorka chciala wlasnie tym gestem przestrzec Czytelniczki przed Przeklenstwem Obciachowej Metki i tym samem dyskretnie ustrzec je przed popelnieniem Metkowego Faux Pas Stulecia 😀
A z jakiego powodu? Przecież jest piękny, niech sprzedawca jeszcze sprzeda kilka egzemplarzy!
I co? I tylko tyle w temacie metki?… Lekko rozczarowana jestem
„Opierdoliłam go, że faktycznie ma rację..” – jakież to piękne i prawdziwe
No uśmiałam się, dzięki! Odciąć, czy nie odciąć, oto jest pytanie…
Ale co zrobić?!! Jaką decyzję podjąć ostatecznie?!
Ależ klimatyczne są te zdjęcia, bardzo mi się podobają 🙂
Myślę, że najbardziej spektakularnie będzie obciąć metkę razem z ręką 😉
Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi.. ;(
Przyszyć drugą ?
Ale skad te sweter? Jest przepiekny!
Myślę, że najbardziej spektakularnie będzie obciąć metkę razem z ręką 😉
O matko, kocham Cię, oplułam ekran!!
Ojej dobrze , że awantura bo zupełnie nie zauważyłam metki..
Przepraszam, ale na TYM blogu dla mnie najistotniejsza jest treść, a zdjęcia uwielbiam, ale gdy fotografujesz swój dom i ogród ?
Zawiń się w metkę, kochana 🙂
„Zwiń się w metkę” to takie kulturalne wypiera*alaj ??? kocham ???
no boskie to Gosiu: „zwiń sie w metkę*” 😀
*metka − kiełbasa z drobno mielonego mięsa z przyprawami, wytwarzana z półsurowej wieprzowiny lub wołowiny. W Polsce gatunek kiełbasy charakterystyczny dla Górnego Śląska i Wielkopolski. Spożywana jako dodatek do chleba, ze względu na konsystencję jest najczęściej rozsmarowywana.
Dobra, ja się tak poryczałam na Twoim komentarzu, że oplułam sobie nawet tył głowy <3
Saro z naciskiem na słowo: „r o z s m a r o w y w a n a”!
🙂
Przesyłam wyrazy miłości Twoim czytelnikom za ich poczucie humoru! :*
W listopadzie to ja sie raczej zastanawiam czy juz zakladac rajstopy pod spodnie XD Ale Morsow podziwiam!
Metek prosze mi nie odcinac, bo potem znajde cos fajnego w sh a tu metki wyciete I nie wiem jaki rozmiar, jaki sklad… >:l
I jeszcze mi sie przypomnial taki wiersz Brzechwy „Łata i dziura”.
A z nowych swetrow trzeba sie cieszyc, bo inaczej wszyscy oszalejemy.
Pozdrawiam!
Ja z kolei uwazam, ze metka jest stylowa i w zadnym wypadku bym nie odpruwala! Kolezanka Karolina moze i mialaby racje pare lat temu, ale obecnie przyszycie przez producenta metki o tej wielkosci w tym wlasnie miejscu swiadczy o nadazaniu za trendem. Brawo za poswiew swiezosci w tak klasycznym elemencie odziezy jak sweter!
Sweter wygląda jak piękny wielki koc! Jest super!
halo, tu team metka.
Na jakim fachowym źródle opierasz swoją wiedzę? Na własnym, tak zwanym „obiektywnym” wyczuciu stylu, Wyrocznio Mody? 🙂
Jak się nie da odciąć samej metki to trza wyj..bać cały sweter bo to przeciez siara chodzić z taką metką 😉
Normalnie nie wierzę co czytam. Czy Pani Karolina to tak na poważnie? Przyznaj się, jest podstawiona ?
To samo chciałam napisać, podejrzewam że pani Karolina jest podstawiona aby podgrzać dyskusję, haha.
Przez Morawieckiego, żeby odwrócić uwagę od pandemii i ogólnego sromu krajowego!
Najważniejsze, że opinia była obiektywna czyli jakby koniec dyskusji XD a nie jakieś tam subiektywne brednie…
Obiektywna opinia <3
obiektywny to tam był fakt 😀
Czytając wymianę zdań z Panią Karoliną byłam PEWNA, że dyskusja na temat metki to taka beka ? Że świetnie się znacie i żartujecie sobie dla jaj, zachowując powagę, bo wiadomo, że to zawsze najbardziej śmieszy. W zasadzie cały czas mam trochę nadzieję, że to taka beka… Saro, podziwiam za cierpliwość!
Karolina pisze, że ma poczucie humoru, więc myślę, że to jednak żarty!
Ja się nie znam, ale metkę bym odpruła, bo jest strasznie wielka i na pewno by mnie drażniła. Chociaż jak tak patrzę na sweter to może ona jest jednak proporcjonalna? 😀
W sumie to mi obojętne co Ty zrobisz lub nie z taką metką, bardziej mnie wkurza, że ktoś ją tam przyszył, na tym pięknym splocie…
p.s. im więcej razy powtarzam słowo 'metka’ tym bardziej myślę o takiej mięsnej, a nie o takiej na swetrze 😀
Ej, a może ludzie myślą, że ta metka jest z mięsa i dlatego trzeba ją odpruć?!
Myślę, że ta metka jest symbolem indywidualnośći i wiary w wolność jednostki.
A od zerówki gdy takowe wylądowały na moim tyłku, jestem #teamrajtuzy
Teraz jeszcze dochodzi #teammetka
Ciekawa jestem skąd pani K. wyciągnęła ten pewnik, że metki z logiem się odcina ? Jakiś poradnik dobrego stylu? Takie poglądy miałam w wieku 16 lat, kiedy wydawało mi się, że pozjadałam wszystkie rozumy.
Omg to było okropne.
Metka z ręką do odcięcia – zdecydowanie rada tysiąclecia ?
I uważam, że w obliczu wojen też trzeba podejmować te nasze infantylne problemy, choćby po to, żeby nie zwariować ! Buziaki dla Was dzieczyny!
Dawno się tak nie ubawiłam, dziękuję obu Paniom 😀
ZŁO METKĄ ZWYCIĘŻAJ!!
No piękne hasło <3
Mam takie życzenie, aby na obecną chwilę moim jedynym problemem w życiu była ta oto metka ❤️
Ale właśnie o tym jest ten tekst i proszę! SZkoda tylko, że mam jeszcze „inne” problemy.
Nie no padłam. Pani Karolino wyrocznio od metek ślę pokłony i uniżone podziękowania za „zwrócenie uwagi”.
Nie ma czegoś takiego jak obciach w ubiorze, obciachem jest brak kultury, który tutaj Karolina zaprezentowała.
Dzień dobry,
moim zdaniem, każdy kolejny post na fb dotyczący afery metkowej jest prośbą: „obrońcie mnie, bo jedna osoba miała inne zdanie niż ja i ośmieliła zwrócić mi uwagę”.
Dziewczyny, to nie piaskownica. Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie. Obie strony to zrobiły. Uważam, że ciągniecie tematu to już złośliwość i tworzenie bańki wokół mało istotnego tematu.
P.S. Sweter fajny.
Agnieszko, nie masz racji, bo niejeden raz zwracano mi tu uwagę, umiałam i przeprosić i podziękować, i poprawić błąd. Przecież ja uprzejmie Karolinie odpowiedziałam. Zupełnie nie rozumiem, po co ona w to brnie.
I nikt tu nie jest wredny ani złośliwy, jest raczej dużo śmiechu.
I myślę, że nikt też nie uważa, że jest to jakikolwiek problem.
Pozdrawiam Cię.
Przyszłam tutaj dla afery! Teraz muszę wszcząć postępowanie sprzątające bo oplulam pół świata ze śmiechu. Ale i tak wygrywa zdanie opierdoliłam go, że faktycznie ma rację ?
Mi się nasuwa hasło MEDKA z powyższej afery. Tak jak są MADKI. Hehehehehhe
omg , zostawcie moją Ferreirew spokoju!
Ale, ale! W metkowym ferworze zaplątała się pewna kwestia! Sara ukuła wspaniałe określenie na obecną sytuację społeczną w naszym kraju – srom narodowy… Majstersztyk! Uważam, że godne podręczników i ściskam szanowną Autorkę ?