Gdyby ktoś parę lat temu powiedział mi, że będę sama robić płyny do prania, wybuchnęłabym szczerym śmiechem i puknęła się w czoło. Ewentualnie spłodziłabym jakiś sarkastyczny żart na temat ekoświrowania. No i cóż Drodzy Czytelnicy, ignorancja ma to do siebie, że jest odwracalna.
Ja byłam tą dziewczyną, która się podśmiewała, kiedy w telewizji śniadaniowej opowiadali o praniu w łupinach orzecha i dogryzała ekranowi, mówiąc „no i co jeszcze, może skórka od kiwi?”
Nadal nie piorę w orzechach, ale idea ekologicznego prania, stała mi się bliska. Z prostego powodu – to czynność, którą w sześcioosobowej rodzinie, wykonuje się na niemal przemysłową skalę. A kiedy w styczniu przyjechała do nas teściowa, za punkt honoru obrała sobie pustki w pralni i co chwilę krzyczała „płyn się skończył, dokup!”, dotarło do mnie, że coś trzeba z tym zrobić. Produkowaliśmy dziesiątki plastikowych butelek, co było szczególnie bolesne w dniu wywozu śmieci, który ma u nas miejsce raz w miesiącu. Przynajmniej jeden wór, pełen plastiku z detergentów po praniu.
Przypadkowo trafił w moje ręce artykuł, w którym dziewczyna opowiadała, jak zaczęła sama robić płyn do prania. Że to proste, tanie, nie szkodzi ludziom i środowisku, że warto spróbować.
Pomyślałam, czemu nie? Dotarło też do mnie, że wcześniej byłam z jakiegoś powodu przekonana, że będę musiała kuchnię zamienić w laboratorium chemiczne.
Okazało się, że potrzebuję tylko miski i garnka. Samo zrobienie płynu zajmuje 5 minut. I powiem Wam szczerze, że kiedy przyglądałam się płynowi w butelce, a potem odkryłam, że pierze, to chciało mi się skakać z radości i czułam się, jakbym oszukała system!
Początkowo chciałam tylko ograniczyć produkcję plastiku, a z czasem okazało się, że korzyści jest jeszcze więcej – to zdecydowanie bardziej ekonomiczne rozwiązanie, o wiele mniej szkodliwe dla środowiska, zdrowsze dla nas – Lolek miał problemy ze skórą – sucha ze skłonnością do wysypek, teraz problem zniknął, kiedy odkrywam, że płyn się skończył, biegnę do kuchni dorobić, bo składniki starczają na baaardzo długo. No i ta jedna jedyna butelka, która służy nam już bodaj piąty miesiąc, też sprawia radość.
Teraz Teściowa krzyczy z góry „płyn się skończył, dorób!”
Podsumowując, dla mnie to mały krok, a duża ulga dla planety.
Co Wam będzie potrzebne?
Soda, szare mydło, borkas i olejek eteryczny dla zapachu. Wiem, boraks brzmi tajemniczo dla początkujących. To sól sodowa, która jest doskonałą alternatywą dla silnie toksycznych związków czyszczących i piorących, których na co dzień używamy w domu. Ponieważ łatwo w internecie o artykuły, informujące, że sam boraks jest bardzo toksyczny, poradziłam się w tej sprawie lekarza i chemika. Dowiedziałam się, że sam boraks jest mniej toksyczny od naszej soli kuchennej. Używany w tak małym stężeniu, jak do prania, nie ma prawa zdobić krzywdy. Nie wchłania się do organizmu ani przez oddychanie, ani przez skórę.
Gdzie kupić te składniki? Oczywiście bez problemu znajdziecie je w internecie. Stacjonarnie w każdej ekodrogerii, a sodę kupiłam ostatnio w Rossmanie, olejki też tam kupuję – polecam lawendowy, w całym domu pachnie czystością!
Wykonanie
Metodą prób i błędów udało mi się wypracować idealne proporcje składników na dwulitrową butelkę płynu do prania, ale w internecie znajdziecie masę przepisów. Również na płyny polecane w szczególności do prania białego, ciemnego i płynów do płukania.
1/3 szklanki startego szarego mydła
1/4 szklanki boraksu
1/4 szklanki sody
Płatki mydlane gotujemy w litrze wody.
Boraks i sodę mieszamy w misce z jednym litrem gorącej wody – do rozpuszczenia, następnie dodajemy do garnka z rozpuszczonymi płatkami mydlanymi i na małym gazie gotujemy jeszcze parę minut do całkowitego rozpuszczenia składników. Po wystygnięciu dodajemy olejek zapachowy – ok.40 kropel.
Wszystko zamykamy w szczelnej butelce. Przed każdym praniem butelkę należy wstrząsnąć. Na jedno pranie zużywamy niecałą szklankę.
Uwagi*
Jeżeli płyn się rozwarstwił albo wytrąciły się grudki, możecie go zmiksować 🙂 Działa, bo sama sprawdzałam. Jeżeli płyn wyszedł z jakiegoś powodu za gęsty, po prostu dodajcie zwykłej wody.
25 komentarzy
Dziękuję z przepis, na pewno zastosuję:) Właśnie czegoś takiego szukałam ❤️
Ja piorę płynem z Lidla ale płuczę octem z dodatkiem kilka kropel olejku zapachowego. Pranie nie pachnie octem tylko zapachem olejku a ekologiczny płyn do prania muszę w końcu sama zrobić i wypróbować 🙂
Też robię taki płyn do płukania 🙂
Sara chyba zacznę robić taki płyn, bo przy moim stadzie piorę non stop 🙂 prosty przepis i dla mnie brzmi przekonująco – skutecznie 🙂
Super, będę próbować! Mam tylko pytanie czy taka kuchenna soda oczyszczona też się nada?
No własnie podnobno nie, ale zanim doczytałam, to jakiś czas robiłam ze zwykłą sodą kuchenną i działało 🙂 Podobno, żeby zamienić sodę kuchenną na piorącą trzeba poddać ją działaniu temperatury, czyli przykładowo wstawić do piekarnika, ale nie wiem jak dokładnie to wygląda – w internecie pewnie jest informacja 🙂
Martyna, ta soda, która zalecają do prania nazywa się kalcynowana i, tak jak pisze Sara, została poddana działaniu wysokiej temperatury. Gotową kalcynowana sodę dostaniesz w internecie bez problemu.
Zwykła soda oczyszczona pewnie tez zadziała. Ja daje taka sodę do szufladki, jak piorę kapsułkami, ponieważ ma działanie wybielające 🙂
Dziękuję za wpis. Miałam pisać pod którymś wcześniejszym o przepis lub źródło, z którego robisz płyn do prania, a tu proszę! Wszystko gotowe. Też będę próbować.
pozdrawiam
Proszek do prania już robiłam, ale strasznie pyli, spróbuję wiec z płynem do prania 🙂
Płukanie z octem podobno dobrze działa na przepocone ciuchy sportowe 🙂
Czy w takim płynie można prac wszystko? Nie niszczy ubrań?
czad! na pewno spróbuję 🙂
Hej, a tak z ciekawości – dlaczego wcześniej nie uzywaliscie proszku do prania, tylko płyn? Generalnie proszki mozna kupić w duzych opakowaniach i starczają na o wiele dłużej niż butelka płynu do prania, więc mniejszy problem z zaopatrzeniem by był..
Czy to płyn do białego czy do wszystkich kolorów?
Czy to „szare mydło” to np. Biały Jeleń czy jakieś inne?
Tak, zazwyczaj kupisz nazywa się po prostu „szare mydło” 🙂
W przyszłym tygodniu kupuję składniki i robię ?
Płyn zrobiłam niestety się rozwarstwił. Wygląda fatalnie ale wypróbuje dziś w praniu. Na co uważać następnym razem żeby wyszła jednolita konsystencja?
Koniecznie wstrząśnij przed praniem, a płyn zmiksuj – może być nawet w blenderze 😛 Ja tak czasem robię. NIe mam pojęcia czemu płyn czasem wychodzi idealnie gładki, a czasem się rozwarstwia, może jest na sali jakiś chemik, który pomoże?
Saro czy ten płyn dopiera?
Super !
Czy ten płyn nadaje się do prania kolorów, czy tylko do „białych”?
Do kolorów też!
Czy próbowałaś z szarym mydłem w płynie?
Pozdrawiam
Cześć! A płyn dodajecie do bębna bezpośrednio czy do szufladki na detergenty?
A jak z dozowaniem takiego płynu? Ile go dodawać do prania?