PRZEGAPIONE SEKUNDY

Autor: Miss Ferreira

Powietrze stygło. Nieco zbyt gwałtownie. Pola dopiero co dręczone upałem, nagle spowiły opary lodowatego powietrza znad rzeki. Na przydrożnych trawach zakwitły korale pękatej rosy.
Kolory powoli wsiąkały w ziemię, wszystko powlekł liszaj szarości.
I nawet nie wiadomo było, kiedy półmrok wchłonął w siebie słońce. Przysięgłabym, że do zachodu były jeszcze godziny.
Gdzieś daleko, poza kadrem świata, ciemność zaczęła płowieć. Miarowo, aż utworzyła świetlisty półokrąg. Za światłem podążał hałas silnika. Pojazd wspinał się na horyzont, aż z oślepiającej łuny wyłoniły się reflektory. Wciąż byłam poza ich zasięgiem.
Gdy byłam małą dziewczynką, ta łuna przerażała mnie. Chowałam się przed nią w najbliższych chaszczach i czekałam, aż przemknie obok, gorączkowo wstrzymując oddech.
Teraz byłam bezbronna. Pola wypatroszone z roślin rzucały mnie na pożarcie reflektorom.
Pojazd zbliżał się bezlitośnie, a ja mrużyłam oczy. W końcu minął mnie beznamiętnie. Jego czerwone tylne światła wyjechały poza kadr. Wstrząsnął mną dreszcz.
A potem ciekawość, kto nim jechał i czy widział mój wydumany strach?
Samochód zniknął, zostawiając za sobą tumany ciemności, lub zabierając resztki dnia, trudno powiedzieć.
Godzina na zegarku się nie zgadzała, przecież o tej porze wciąż jeszcze jest jasno.
A jednak, gdy wróciłam do domu, zobaczyłam rozlane po nim przytulne światło. Jak zawsze zakradłam się do okna i chwilę obserwowałam ich z mroku, próbując z ruchu warg, wyczytać, co mówią.
Powiew wiatru przyniósł znowu wilgotne powietrze znad rzeki, dziwaczny zapach. Gdyby melancholię zamknąć we flakonie, tak właśnie by pachniała.
Nagle do mnie dotarło. Coś tak banalnego, że aż głupio o tym pisać. Przegapione sekundy. Ten przegapiony schyłek dnia, który nagle stał się nocą.
Oni zamknięci w ramie okna, oświetleni cudownym domowym światłem.
Lato, dryfujące resztkami sił po powierzchni zimnej rzeki.
Te wszystkie sekundy, które zapadają się w sobie i zanim zdążymy o nich pomyśleć, są już przeszłością.

PS Zdjęcia przywiezione z Toskanii, jedne z najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek zrobiliśmy.
Wciąż na nich jestem zaręczona z Latem.










Podobne posty

5 komentarzy

ada 23 września, 2020 - 8:11 am

Cudowne zdjęcia! Wyglądasz obłędnie!

Odpowiedź
Ewa Skowron 23 września, 2020 - 8:00 pm

Cześć, zdjęcia pięknym dopełnieniem słów. Pozdrawiam, Ewa

Odpowiedź
galia 4 października, 2020 - 3:38 pm

Piękny wpis, aż głupio pytać o kapelusz..

Odpowiedź
Miss Ferreira 5 października, 2020 - 5:54 am

Kupiony na straganie w Toskanii, ale można kupić zwykły kapelusz, a w pasmanterii wstążkę 🙂

Odpowiedź
Namysłowska 3 5 października, 2020 - 3:45 pm

Ot i po lecie :/

Odpowiedź

Napisz komentarz