Niech przypomnę sobie, jak brzmiał pierwszy komentarz na moim blogu, kiedy rano odpaliłam komputer. Coś w ten deseń „przeprowadziłaś się cztery lata temu, czy ty w ogóle coś zarabiasz i zamierzasz kupić do domu coś nowego w końcu?”. Sprawdziłabym, jak brzmiał dokładnie, ale niestety skasowałam go od ręki.
Złośliwość to ostania rzecz, jakiej ludzkość teraz potrzebuje, a wścibstwo powinno być ścigane z urzędu.
Niemniej odpowiem na Twoje pytanie anonimowa Złośnico – zamierzam kupować jak najmniej nowych rzeczy w ogóle. Gdybyś zechciała wściubić nos, tam, gdzie można i trzeba, czyli do źródeł informacji o stanie przyrody i świata, to wiedziałbyś, że ratunkiem dla naszej cywilizacji jest korzystanie z tego, co już zostało wyprodukowane. Przerabianie, odnawianie, naprawianie, wymienianie się. I zdaje się, że za niedługo przejdziemy wszyscy przyśpieszony kurs z niekupowania i wykorzystywania tego, co mamy.
To, że nie kupuję nowych rzeczy, lub robię to jak najrzadziej, nie jest kwestią zasobności mojego portfela, ale świadomym wyborem. Czymś, co rozumieją nawet moje małe dzieci.
Kiedy świat wróci już na swoje miejsce i będzie można się już spotykać, zapraszam Cię do mnie na kawę – moje dzieci Ci wyjaśnią, dlaczego używane ma większą wartość niż nowe, chociaż jest tańsze.
Wiem, że siedzicie w domach i dla wielu osób, to doskonała okazja, żeby nadrobić małe remontowe zaległości (pamiętajcie tylko o swoich sąsiadach, miejcie dla nich litość i kupujcie akcesoria przez internet), więc przybywam z kolejną inspiracją. Komoda i biurko Sofii.
A było to tak. Komoda wpadła mi w oko podczas wizyty w Emaus. I nie, nie było to żadne zauroczenie. Kilka razy przeszłam obok niej obojętnie, bo nawet na moje przychylne starociom oko, wydawała się zbyt zniszczona. Przede wszystkim była już przemalowana na biało, ale byle jak. Farba pożółkła, miejscami odprysła. Malowanie było niechlujne.
Coś kazało mi do niej jednak wracać. Może ten piękny blat? W końcu zdecydowałam – biorę! Będę z nią walczyć. A że gratis dorzucili mi kożuch, to już w ogóle nie czułam się stratna.
Sofijka jest dzieckiem, które ucieszyłoby się z dziurawych rajstop, gdyby takie dostała w prezencie, więc dla niej komoda w swoim pierwotnym pożółkłym stanie, już była niemal piękna.
Przekonałam ją jednak, że przemalowanie jej, jest lepszym rozwiązaniem. Powstało więc pytanie – na jaki kolor? Początkowo wymyśliłyśmy błękit, już nawet miałam kupić farbę, ale coś nam obu w tym błękicie zgrzytało.
Nagle doznałam olśnienia! Dlaczego nie ta głęboka zieleń, co prawda modna ostatnio, ale też uniwersalna?
Zaskoczyła mnie bardzo entuzjastyczna reakcja Sofii, bo obawiałam się, że uzna ten kolor za zbyt „dorosły”.
Razem wybrałyśmy farbę i po zmatowieniu komody, całą rodziną wzięliśmy się za malowanie.
Po trzech dniach i trzech warstwach farby, komoda wyglądała zjawiskowo.
Był tylko jeden problem – nijak nie pasowała do białego biurka, które już raz zresztą odnawiałam.
Powiem Wam szczerze, że bardzo nie chciało mi się brać za to biurko. Musiałam zedrzeć z niego białą farbę, malować od nowa… Słowem sporo pracy. Ale pokój na lata dla dziecka, więc nie pozostało mi nic innego, jak wziąć się za szlifierkę.
Po kolejnych trzech dniach, biurko i komoda wyglądały jak komplet, a ja cóż. Znowu miałam wielką satysfakcję, że zmajstrowałam coś fajnego.
Pokoje moich dzieci są prawie gotowe, a biorąc pod uwagę, ile jest tam moich własnych projektów DIY, już nie mogę się doczekać, aż pokażę je Wam całkiem gotowe. Czeka nas jeszcze malowanie.
Może uda nam się zrobić to w weekend.
Komodę malowałam farbą akrylową, uprzednio zmatowiłam, ale tylko ręcznie papierem ściernym.
Pokryłam ją trzema warstwami farby. A po więcej szczegółów, jak odnawiać stare meble, zapraszam do TEGO WPISU.
biurko, komoda, krzesło – meble z drugiej ręki
pojemniki z makramą i doniczka – Pepco
ramki – Biedronka
plakat – Desenio
lampa i firanki – Ikea
gałki – TKmax
25 komentarzy
Mam tylko dla Ciebie wielkie <3 Brawo Wy! Komoda wyglada wspaniale, a nie ma nic piękniejszego niż zrobienie czegoś razem. PS Gałeczki piękne.
Kupiłam dziś okleinę meblową, lakierobejcę i wosk. Zainspirowałaś mnie swoimi projektami. Powiem tak, jeszcze kilka lat temu miałam niechęć do staroci, wyrzucałam z nieukrywaną radością graty w domu mojej babci (łamiąc jej przy okazji serce), kiedy zmarł mój ukochany dziadziuś, najlepszy i najdroższy mi człowiek na świecie każdy z mebli w domu nabrał nadzwyczajnej urody, jego ulubione krzesło, biurko przy którym codziennie czytał gazety wszystkie te rzeczy są mi tak bliskie i tak piękne. Wybacz Ikea zobaczymy się kiedyś ale tylko ramki na zdjęcia kupię.
Aaaaa! Padłam w wrażenia. Mój najukochańszy kolor, a te gałki… Cudo. Przyjedź do mnie, moje meble czekają na cud! 🙂 Mi
Piękny zestaw masz Sofijko! Satysfakcja razy milion że handmade <3
PS.
ej Pani Saro, trochę to niesprawiedliwe, Zołze zapraszasz na kawę a miłych czytelniczek nie 😉
Resocjalizacyjna kawa z eko-szkoleniem w Ferreirowie 😉 brzmi pysznie
haha <3 Pierwszego dnia powrotu do normalności, zapraszam WSZYSTKICH!!
Trochę smutny ten pokój
Nie jest smutny, jest przede wszystkim bardzo duży, ta jedna ściana jest taka „dorosła”, reszta pokoju jest bardzo przytulna.
No no no…..kuszące….wpaść do tego imprezowego domu na rogu, uważaj bo się ziści:-)
Piękne odnowione meble. W ogóle cały Wasz dom jest przepiękny, nawet mam zapisane zdjęcia Waszego salonu w swoim telefonie. Jest to taki piękny dom z duszą. Pozdrawiam
Komoda wygląda fantastycznie! Piękny kolor, bardzo udana robota! Nie mogę się napatrzeć!
Ja od dawna odnawiam meble, niektóre nawet po kilka razy jak mi się koncepcja zmieni. Teraz zabieram się za malowanie szafek kuchennych korzystając z dużej ilości wolnego czasu. Pięknie Wam mebelki wyszły, a najfajniejsze,że w prace włączyły się dzieci. Kolejnych wspaniałych metamorfoz!
Generalnie takie komody to nie mój styl, ale wyszło Wam to przepięknie! I się zachwycam ? Komoda z biurkiem tworzy taki komplet, jakby było całością. Blat przepiękny ? cudne drewno, a nie jakieś tam płyty paździeżowe… Po prostu meble z duszą 🙂 Czekam na kolejne wpisy DIY i pozdrawiam serdecznie, Ola
Wow, pięknie, brawooooo! Za piękne efekty i za jeszcze piękniejsza postawę:*
Pięknie.
I tak powstaje dom z duszą…Bardzo mi się podoba, bardzo.
Bardzo ładny zestaw Wam wyszedł. Gratulacje?
Zdrowia dla Was Wszystkich
Troche przeinaczyłas moj komentarz Saro:)nie w ten deseń to napisałam ,ale od początku:Nos wscibiam tam gdzie trzeba i czytam raporty ekologiczne,nowej rzeczy (garderoby)nie kupiłam chyba od roku.Moj KOMENTARZ brzmiał zupełnie inaczej:”Zamieszkaliscie tam cztery lata temu i NIC przez ten czas nie kupiliscie do tego domu(nie pisalam ze cos Nowego?bo sama lubie vintage i mam.irytuje mnie tylko i aż u ludzi prokastynacja ze pomimo jakis tam pieniedzy potrafia mieszkac latami na samych kartonach az dzieci dorosną pozniej dalsze pokolenie powiela to zachowanie,jak u mojego wujka.A meble wyszły fantastyczne.Tez jestem eko;)
Olu, było tam dokładnie takie zdanie „czy ty w ogóle coś zarabiasz?”, co wydaje mi się strzałem poniżej pasa i klasy. Komentarz był złośliwy, może pisałaś pisałaś go pod wpływem chwili i miałaś gorszy moment.
Cieszy mnie, że jesteś eko, fajnie, że podobają Ci się meble.
Pozdrawiam
Droga Saro,
Ja nie w sprawie komody, tylko wszystkich Twoich wpisów. Dziękuję Ci za nie. Przeczytałam całego bloga i jestem zachwycona. Mam nadzieję, że szkoła reportażu nie zepsuje Twojego stylu – jakoś nie mam zaufania do tego typu kursów.
A może źle zrozumiałam wpis i Ty tam wykładasz – wtedy jestem spokojna i wszystkim polecam zajęcia:)
Pozdrawiam i egoistycznie życzę Ci nieustającej weny:)
Tak miałam gorszy moment,przepraszam i obiecuje poprawe,pozdrawiam:)
Nie ma sprawy Ola, pozdrawiam Cię, wszyscy mamy teraz gorszy moment, potrzeba nam wzajemnej życzliwości <3
Przepiękne! Bardzo podziwiam osoby które potrafią robić takie cuda. Pozdrawiam!
Jestem pelna podziwu dla pomyslowosci.Mebelki piekne,a zieleñ obledna.Pozdrawiam serdecznie.
Meble są piękne <3 Inspirujesz!
Co do tych remontów podczas kwarantanny… Mieszkam w dużym bloku i chyba większość moich sąsiadów uznała, że skoro wszyscy teraz siedzą w domu, to jest to idealny moment, by urządzić dla nich koncert na kilka głosów, a raczej wiertarek. Serio, dzisiaj był chyba pierwszy dzień od dwóch tygodni, kiedy nie słyszałam tego cholernego, maltretującego mózg wiercenia. Wiercili nawet w sobotę rano (zastąpili mi budzik, dziękuję bardzo). Nie wychodzę z domu, bo jestem odpowiedzialna. Pracować trzeba… A przydałoby się też zachować jakiekolwiek zdrowie psychiczne :/
[…] i biurkiem, pierwszym meblem, który pojawiał się w pokoju była komoda, której metamorfozę zobaczycie TU. Komoda dostarczyła mi jeszcze więcej pracy, bo nijak nie pasowało do niej białe biurko. Tak […]